Cieszymy się z każdego meczu, który rozgrywamy w Ekstraklasie – rozmowa z II trenerem Warty Poznań Adamem Szała

W ostatnim meczu sezonu 2020/2021 PKO BP Ekstraklasy Warta Poznań pokonała Cracovię 1:0, zapewniając sobie rewelacyjne piąte miejsce w końcowej tabeli rozgrywek, tuż za drużynami, które zagwarantowały sobie udział w przyszłorocznej edycji europejskich pucharów. Dla poznaniaków, którzy dopiero co awansowali do najwyższej ligi, osiągnięcie to przerosło najśmielsze oczekiwania, a całą tę kampanię podsumowujemy w rozmowie z asystentem trenera Piotra Tworka w zespole „Zielonych”, Adamem Szała.

Na początku chciałbym serdecznie pogratulować zespołowi Warty tak znakomitego sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej, do którego drużyna przystępowała jako absolutny beniaminek po ćwierć wieku rozłąki z Ekstraklasą. Awansowaliście do niej w ostatnim dniu lipca, a już trzy tygodnie później mierzyliście się w 1. kolejce z gdańską Lechią. W rozmowie z Planetą Sportu przed tym spotkaniem zaznaczył Pan, że stać Was na sprawienie niespodzianki. W jaki sposób udało się tak szybko przygotować do zespół do rywalizacji w zupełnie nowych realiach?

Rzeczywiście, pomiędzy pierwszym meczem barażowym a 1. kolejką, już w Ekstraklasie, mieliśmy tak naprawdę tylko 2 tygodnie przerwy, ponieważ po tygodniu graliśmy pierwszy mecz w Pucharze Polski z Błękitnymi Stargard Szczeciński, a następnie przystępowaliśmy do inauguracji ligowej w Grodzisku Wielkopolskim z Lechią Gdańsk. Tak krótki czas pomiędzy sezonami oraz w trakcie przygotowań nie pomógł nam. Było to widoczne w ostatnich meczach rundy jesiennej, naszą dobrą dyspozycję wyhamowała spora liczba kontuzji oraz duże obciążenie wynikające z rozgrywania meczów praktycznie bez przerwy. Myślę, że kluczowym momentem w tym sezonie było zimowe okienko transferowe, kiedy klub poczynił bardzo dobre ruchy i druga runda w naszym wykonaniu wyglądała zupełnie inaczej. Pytanie, które pan zadał, nie było przypadkowe. Krótki okres pomiędzy sezonami utrudnił nam przygotowania do pierwszej rundy, aczkolwiek szybko wyciągnęliśmy wnioski i jesteśmy zachwyceni tym, czego w tym sezonie dokonaliśmy.

W wywiadzie udzielonym portalowi „Weszło” przyznał Pan, że poszczególnych przeciwników w Ekstraklasie analizuje się łatwiej, ponieważ można u nich zaobserwować więcej powtarzalnych zachowań, niż w przypadku drużyn z niższych lig. Ponadto w sztabie Piotra Tworka sposoby pracy nie zmieniły się, pomimo awansu do wyższej klasy rozgrywkowej, ponieważ zawsze oparte były na dbaniu o detale i przynosiło to pozytywne rezultaty. Czy wypracowana wcześniej strategia działań miała duży wpływ na tak dobre występy „Zielonych” w Ekstraklasie?

Zdecydowanie tak. Płynność naszej pracy na pewno rzutuje na to, że zespół cały czas się rozwija. Trener od początku, jeszcze w pierwszej lidze, szybko wprowadził swoją filozofię pracy, powiedział, czego będzie wymagał od zawodników i sztabu oraz jaki ma pomysł na  grę zespołu. Przynosi to takie rezultaty, których wszyscy byśmy oczekiwali i na które ciężko pracujemy. Proszę zauważyć, że dwa sezony z rzędu kończymy w bardzo dobrym stylu z osiągniętym celem – i to z nawiązką. Po pierwszym sezonie w pierwszej lidze mieliśmy utrzymać się, co stanowiło nadrzędny cel, nie zdołaliśmy go osiągnąć, bo awansowaliśmy wyżej, mówiąc żartobliwie. „Przebitka”, biorąc to pod uwagę, jest ogromna. W tym sezonie ponownie celem było utrzymanie, a otarliśmy się o europejskie puchary, co przed rozpoczęciem rozgrywek nikomu wśród ekspertów się nie śniło. Powtarzalność dobrych wyników tylko utwierdza nas w przekonaniu, że praca, którą wykonujemy jest dobra. Nie można zapominać, że to nie tylko sam proces treningowy jest tutaj kluczem, ale także szereg innych rzeczy. Jako zespół tworzymy kolektyw i to w tej chwili jest nasza największa wartość.

Pod względem budowania kadry zespołu można dostrzec w Warcie pewną konsekwencję działań. W sezonie 2019/2020 zespół zasilili m.in. Łukasz Trałka, Mateusz Kupczak, Aleks Ławniczak czy Mariusz Rybicki, a w tym roku dołączyli Michał Kopczyński, Adam Zrelak oraz zawodnicy wypożyczeni – Makana Baku i Maciej Żurawski. Piłkarze ci pod względem swoich profili zdają się idealnie pasować do modelu gry Warty. Jak ocenia Pan współpracę z tymi zawodnikami? Czy w minionym sezonie zaprezentowali pełnię swoich możliwości?

Ruchy transferowe, które wykonaliśmy, szczególnie zimą, podniosły naszą jakość. Każdy z piłkarzy, którzy zostali wymienieni, bardzo dobrze i szybko wkomponował się w zespół. Zawodnicy tak samo dobrze ich przyjęli, dzięki czemu mogli odpłacić się tym samym na boisku. Jeśli przeanalizujemy występy większości z nich, to okazuje się, że byli to gracze podstawowi. Michałowi Kopczyńskiemu większą liczbę minut zablokowały kontuzje, jednak z meczów, w których brał udział byliśmy bardzo zadowoleni. Wkomponowanie się zawodników do drużyny przebiegło bardzo sprawnie. Makanie [Baku] początek [pobytu w Warcie] zabrała kontuzja, więc potrzebował też czasu, żeby wrócić do pełnej dyspozycji, ale potem, kiedy już „odpalił”, to nie przestawał strzelać bramek. Liczby nie kłamią i pokazują, jakie to miało dla nas znaczenie w końcowych rozrachunkach. Maciek Żurawski, który przyszedł w końcówce okienka transferowego, to bardzo dobry ruch – zarówno dla nas, jak i dla Pogoni Szczecin. Dał dużo jakości, zanotował parę asyst, a ponadto zwiększył rywalizację w składzie. Mamy nadzieję, że będzie tak dalej i to okienko wypadnie równie dobrze, a może i lepiej.   

Biorąc pod uwagę sposób gry Warty, rzuca się w oczy organizacja, dzięki której piłkarze są w stanie odpierać ataki przeciwników w średnim pressingu. Zwłaszcza dzięki symetrycznemu ustawieniu 1-4-4-2 w tej fazie gry z małymi odległościami między formacjami oraz środkowymi obrońcami w świetle bramki „Zieloni” skutecznie zawężają pole gry i ograniczają przestrzeń w atakach rywali. W jakim czasie udało Wam się wypracować te zachowania i jakie elementy uważa Pan za najważniejsze w grze defensywnej?

To prawda, zimą zmieniliśmy ustawienie. Zaczęliśmy grać troszkę inaczej, już nie klasycznie 1-4-2-3-1, tylko bardziej z jedną „szóstką” i dwoma „ósemkami” w fazie obrony. Wiedzieliśmy też, że profile zawodników, których mamy w środku pola, mogą dać nam więcej korzyści w tym ustawieniu i tak się rzeczywiście stało. Z pewnością organizacja gry w obronie jest dobra, ale nadal będziemy musieli ją doskonalić, aby tracić jeszcze mniej goli. Przykłady meczów w pierwszej rundzie, zwłaszcza z Legią Warszawa czy Jagiellonią Białystok, kiedy straciliśmy odpowiednio trzy i cztery bramki oraz ostatnie spotkanie ze Śląskiem Wrocław pokazały, że jeszcze dużo pracy nas czeka, żeby ta obrona była jeszcze bardziej skuteczna. Jej dotychczasowa efektywność wiąże się z treningami i powtarzalnością zachowań, które cały czas chcemy doskonalić. Proszę zauważyć, że linia obrony za dużo się nie zmieniała. Środkowi obrońcy zagrali ze sobą praktycznie całą rundę, a Maik Nawrocki zadebiutował dopiero w końcówce sezonu i znakomicie pokazał się w dwóch meczach. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak spisywał się na boisku. Wszystko to wynika z treningów oraz założeń, które cały czas są powtarzalne. Nie eksperymentujemy, nie wprowadzamy wielu nowych elementów, tylko cały czas chcemy rozwijać się w określonym kierunku. Pracujemy nad skutecznością gry w obronie niskiej – agresywnym, dobrym odbiorze, szybkim doskoku do przeciwnika oraz wzajemnej asekuracji, bo może nam to za chwilę dać sytuacje w ataku, dlatego jest to dla nas bardzo istotne.

Ustawienie w obronie w Waszym przypadku bardzo często przekłada się wprost na sposób atakowania, co nie w każdym polskim zespole stanowi regułę. Symbolem szybkiej fazy przejściowej z obrony do ataku może być akcja bramkowa w meczu z Wisłą Płock. Maciej Żurawski umiejętnie „otwiera się” na ofensywę po przejęciu piłki, a Makana Baku sprawnie dynamizuje akcje zaczepne, atakując przestrzeń. Czy wobec możliwego odejścia tych zawodników Warta będzie mogła wykorzystywać podobne strategie meczowe?

Jak najbardziej. Jeśli przeanalizujecie sobie Państwo nasze bramki, to sporo zdobyliśmy po przejściu, czyli po przejęciu piłki do kontrataku. Jest to faza, nad którą, nie ukrywam, dużo pracujemy. Siłą rzeczy przeciwnik, który posiada piłkę w danej chwili, w momencie jej straty nie jest w stanie szybko się zorganizować do ustawienia obronnego, dlatego jest to dla nas dobry moment, by zaskoczyć rywala. Trafny przykład bramki z Wisłą Płock – Maciej Żurawski jednym podaniem, właśnie po odbiorze, minął obronę Wisły i podał do Makany, który strzelił wtedy dla nas pierwszą bramkę. Jeżeli chodzi o ewentualne ruchy wyżej wymienionych piłkarzy, nie można niczego wykluczyć. Na ten moment Maciej Żurawski wraca do Pogoni, ponieważ kończy mu się wypożyczenie, ale nie jest powiedziane, jaka będzie dalej jego przyszłość. Temat z Makaną jest bardziej złożony, ponieważ jego wypożyczenie także dobiega końca. Mamy zapewnione prawo pierwokupu i ewentualnie ponownych negocjacji, jednak będzie to bardzo trudne do zrealizowania ze względu na nasze możliwości finansowe.

Jak powiedział niegdyś legendarny trener Liverpoolu Bob Paisley, nie chodzi o to, żeby wykonać krótkie, albo długie podanie, ale właściwe. Podobne podejście widać w grze Warty, gdzie bezpośrednie środki w atakach, często w formie dłuższych zagrań, mają swoje uzasadnienie, gdyż Wasi pomocnicy potrafią zebrać tzw. drugie piłki po pojedynkach powietrznych. Jakie elementy powinien opanować piłkarz, by dobrze odnajdywać się w takich sytuacjach? Czy ma na to wpływ poczucie jedności zespołu, wyrażające się w określeniu „swojska banda”?

Istnieje wiele sposobów rozwiązywania takich sytuacji. To prawda, w momentach, kiedy przeciwnik stara się grać wysokim pressingiem, stosujemy różne warianty, aby ten pressing minąć. Jednym z rozwiązań mogą być podania za linię obrony przeciwnika, jak podczas meczu z Górnikiem Zabrze, czyli jednym podaniem oszukać rywala i zdobyć bramkę, czy też czasami, jak Pan powiedział, poszukać prostszych rozwiązań, np. podania z pominięciem drugiej linii na „dziewiątkę”. W takich przypadkach decyduje już inteligencja oraz umiejętność przewidywania zawodników, gdzie piłka może spaść, czy nasz napastnik może wygrać piłkę, zgrać ją, czy raczej trzeba nastawić się na to, żeby zebrać właśnie tę drugą piłkę. Później gra zaczyna się na nowo – dochodzą do tego elementy bardziej techniczne, czyli opanowanie piłki z powietrza i umiejętne rozegranie jej. Proszę również zauważyć, że jeśli mówimy o drugiej piłce, to zazwyczaj jeden zespół bezpośrednio po stracie piłki przechodzi do natychmiastowego pressingu, stara się jak najszybciej doskoczyć i ją od razu odebrać. Kluczowym rozwiązaniem jest wtedy jak najszybsze wyjście z piłką ze strefy, w której się obecnie znajduje, zmiana ciężaru gry za pomocą jednego lub maksymalnie dwóch podań, by minąć przeciwników i szybko przejść do ataku.

„Zieloni”  znani są z podejścia reaktywnego podczas spotkań, a umiejętność zaadaptowania się do warunków, w których przyszło pracować, jest bardzo dobrze znana również Panu. Od III ligi do Ekstraklasy w ciągu pięciu lat Adam Szała współpracował z Tomaszem Bekasem, Petrem Nemcem i Piotrem Tworkiem. Każdy z nich wcielał w życie inną, autorską filozofię futbolową. W jakim stopniu doświadczenia z różnych piłkarskich szkół pozwoliły trenerowi wzbogacić swój warsztat?

Z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że każdy szkoleniowiec pracował zupełnie inaczej, zwracał uwagę na inne kwestie, w inny sposób chciał organizować grę zespołu w różnych jej fazach. Było to dla mnie o tyle rozwijające, że teraz mam porównanie – zmierzyłem się już z wieloma założeniami taktycznymi i dzisiaj mogę powiedzieć, że pewne rzeczy, które utkwiły mi w pamięci, mogą być kluczowe w kontekście przyszłości. Jeżeli widzisz, że konkretne założenia funkcjonują na bazie danych, wdrażasz je w zespół i masz pewność, że przyniosą one pozytywne rezultaty. Myślę, że należy czerpać z tych doświadczeń i dobrze obserwować to, w jaki sposób drużyna reagowała na poszczególne wytyczne. Oczywiście wiąże się to też z jakością zawodników, ale sama możliwość pracy z tymi trenerami niesamowicie mnie rozwinęła i z każdym z nich mam fantastyczny kontakt do dzisiaj. Jeżeli chodzi o model gry, każdy trener ma swój określony pomysł na organizację gry zespołu. Moja rolą jest odpowiednie umodelowanie się pod potrzeby pierwszego trenera – nic innego jak konsekwentna praca dla dobra i rozwoju naszego zespołu.

Trener Adam Szała podczas treningu Warty Poznań przed meczem ostatniej kolejki PKO BP Ekstraklasy sezonu 2020/2021 (fot. Klaudia Berda/Warta Poznań)

Osobiście, z ręką na sercu, któremu podejściu jest Panu najbliżej? Czy sympatyzuje Pan z którąś z najbardziej znanych drużyn na najwyżej poziomie i czerpie od niej wzorce?

Możemy to pytanie rozłożyć na dwie różne ścieżki. Prywatnie, od zawsze jestem wielkim kibicem Manchesteru United. Każdy mecz, nawet z odtworzenia staram się oglądać ze względu na sympatię i sentyment, ponieważ od dziecka mam wpojoną zażyłość z tym zespołem. Jeżeli chodzi o drużyny, które podglądam pod kątem taktycznym, to jest ich dużo. Nie chcę wskazywać jednej, bo byłoby to krzywdzące. Dzisiejszy dostęp do meczów jest nieograniczony i można wycinać poszczególne elementy z gry zespołów, wystarczy spojrzeć na zachowania, które nas interesują. Na pewno jednym z zespołów, na których wzorujemy się, jest Atletico Madryt, zwłaszcza w fazie obronnej. Uważam, że jest to zespół jeśli nie najlepszy, to jeden z najlepszych pod względem gry w defensywie. Odkąd prowadzi ich trener Simeone, tracą bardzo mało bramek. Pod względem atakowania, dużą rolę odgrywa liczba oglądanych meczów, poszczególnych sytuacji z różnych lig i staramy się wkomponowywać te warianty, aczkolwiek trener Tworek zawsze mówi zawodnikom, że w fazie atakowania mają u niego pełną dowolność i liczy na ich kreatywność, bo zawsze przynosi to coś pozytywnego i w naszym przypadku też tak jest. Oczywiście, mamy cztery czy pięć schematów atakowania, lecz chcemy, aby kreatywność naszych zawodników była na jak najwyższym poziomie i abyśmy w żaden sposób ich nie ograniczali. Jest to natura piłki nożnej – jeśli młodzi zawodnicy dopiero zaczynają swoją przygodę z futbolem, to nie wyobrażam sobie, żeby trener ich sterował i podpowiadał coś z boku, tym bardziej, jeśli bierzemy pod uwagę zachowania ofensywne. Moim zdaniem zapewnia to naturalny przeskok do piłki seniorskiej. Niczego nie nakazywać, ale bardziej zachęcać i zapraszać ich do ofensywnej, kreatywnej gry.

Gdzie w perspektywie pięciu lat widzi siebie Adam Szała, najmłodszy asystent trenera w Ekstraklasie? Czy zamierza rozpocząć pracę jako pierwszy szkoleniowiec, czy może ma zupełnie inne plany?

Pamiętam, że kiedy miałem przyjemność odbywać staż u trenera Jacka Magiery w Legii Warszawa, a był to rok 2016, otrzymałem na koniec to samo pytanie – gdzie widzę siebie za pięć lat. Odpowiedziałem wtedy, że moim wielkim marzeniem jest praca w Ekstraklasie. Szybciej, niż w pięć lat, bo w cztery zrealizowaliśmy to wspólnie z Wartą, co było również moim drugim marzeniem, by właśnie z „Zielonymi” zagrać kiedyś w najwyższej klasie rozgrywkowej. Udzieliłem wtedy prostej odpowiedzi, która sprawdziła się. Dziś trudno mi określić plany na przyszłość. Wszyscy w sztabie niesamowicie cieszymy się z każdego meczu, który mamy możliwość rozgrywać z tym zespołem w Ekstraklasie i są to obecnie nasze małe spełnione marzenia. Trudno myśleć w tej chwili długofalowo. Na pewno swoją przyszłość wiążę z zawodem trenera. Bardzo dobrze czuję się jako asystent, a co będzie, zobaczymy. Nie wybiegam w przyszłość aż tak daleko. Cieszę się z momentu, w którym się znajduję i w którym jesteśmy jako zespół, a żeby było dalej tak pięknie, musimy wykonać bardzo dużo pracy i utrzymać się ponownie w Ekstraklasie.

A więc co może czekać Wartę w najbliższym czasie? Czy pion sportowy przewiduje większe zmiany personalne w zespole, czy sympatyków „Zielonych” czeka spokojniejsze lato?

Myślę, że to pytanie trzeba by zadać naszemu dyrektorowi sportowemu. Jest on osobą odpowiedzialną za ruchy transferowe, za całą ścieżkę od strony sportowej i mógłby udzielić konkretniejszej informacji, niż ja. Z pewnością będziemy z trenerem rozmawiać na temat wzmocnień z naszym dyrektorem. Jesteśmy bardzo zbudowani poprzednim sezonem i ruchami transferowymi. Wyciągając wnioski z poprzednich okienek liczymy, że kolejne będzie co najmniej tak samo owocne, jak nie lepsze. Cały czas mecze będziemy rozgrywali w Grodzisku Wielkopolskim – to się nie zmienia. Ponadto cieszymy się, że zostały przyznane dotacje na nasz stadion przy Drodze Dębińskiej i małymi krokami modernizacja stadionu powinna niebawem ruszyć. To byłaby dla nas kapitalna chwila, aby Ekstraklasa była w „Ogródku”. Czy będzie to możliwe do realizacji? Zobaczymy, ale to jest właśnie nasz cichy cel, który, mam nadzieję, za parę lat zrealizujemy.

Zdjęcie wyróżniające: trener Adam Szała oraz Mateusz Czyżycki podczas treningu przed meczem ze Śląskiem Wrocław (fot. Piotr Leśniowski/Warta Poznań)