Kaśka Sochacka na 68. OKFA [Relacja]

Kaśka Sochacka uświetniła galę rozdania nagród 68. Ogólnopolskiego Konkursu Filmów Niezależnych w Koninie. Wokalistka swoim występem oczarowała publiczność i dopełniła filmowe wydarzenie.

Kaśka
fot. Maciej Sypniewski / Źródło: Facebook Ogólnopolski Konkurs Filmów Niezależnych OKFA

Kaśka Sochacka – pierwsze zetknięcie

Dziewczyna z dwoma Fryderykami na koncie. Fonograficzny debiut roku oraz Album roku indie pop – czy można takiej osoby nie zauważyć? Można i jestem tego świetnym przykładem. Kaśkę kojarzyłam tylko z imienia i nazwiska, wiedziałam, że robi muzykę i wyobrażałam sobie w mniej więcej jakim klimacie się obraca. Jednak do czasu jej koncertu w DK Oskard w Koninie nie miałam styczności z jej twórczością. Być może również dlatego, że jest to skromna dziewczyna, która nie robi wokół siebie medialnego szumu.

Kaśka ma na swoim koncie dwie EPki oraz jeden album studyjny, który ukazał się w zeszłym roku. Mimo tak bogatego materiału, najbardziej przemówiły do mnie utwory znajdujące się na Ministory. Przed koncertem nie wiedziałam czego się spodziewać, a po nim wyszłam odmieniona. Czym oczarowała mnie oraz publiczność Kaśka Sochacka?

Czar idzie wraz z minimalizmem

Kaśka Sochacka czaruje przede wszystkim minimalizmem, który zostawia ogromną przestrzeń na to, aby to muzyka przemawiała nad wszystkim innym. I z jakiegoś dziwnego powodu, wręcz mnie to dogłębnie uderzyło. Na scenie nie ma praktycznie nic poza wokalistką oraz muzykami, w tle na rzutniku widzimy tylko prostą grafikę z imieniem i nazwiskiem piosenkarki, a resztę dopełniają światła. Nie ma tam nawet miejsca między utworami na słowa od artystki, do publiczności! Jedyne, co usłyszeliśmy z ust Kaśki poza tekstami piosenek, to przywitanie na samym początku koncertu, a później skromne przyznanie się do tego, że się pomyliło tekst. Nic więcej. Reszta to tylko muzyka.

Zważając na to, że koncert Kaśki Sochackiej był wydarzeniem towarzyszącym 68. OKFA, a podczas wydarzenia mogliśmy obejrzeć trudne i wymagające emocjonalnie produkcje filmowe, to koncert, w którym nie było za dużo słów i show, idealnie wpasował się w całość. Osobiście po dwóch dniach projekcji konkursowych, wciąż przeżywałam niektóre z historii, które miałam szansę obejrzeć na ekranie, dlatego występ piosenkarki był zarazem zbawieniem, jak i dodatkowym emocjonalnym obciążeniem.

Emocjonalne obciążenie

Tak, jak wspomniałam na początku – nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po koncercie piosenkarki. Nie miałam żadnych oczekiwań, przyszłam na niego z czystą kartą. Piosenki, które zaproponowała mi artystka momentalnie do mnie przemówiły. Nie tylko swoją warstwą liryczną, ale również brzmieniem instrumentali, które wykorzystywały m.in. skrzypce oraz elementy elektroniki. Gdy odtworzyłam sobie te same utwory, które zostały zagrane na koncercie w serwisie streamingowym, trochę się zawiodłam. Oczywiście, były to wciąż te same kompozycje, jednak na żywo piosenkarka przeniosła je na całkowicie inny, wręcz metafizyczny poziom.

Jakimś punktem kulminacyjnym, po którym emocje zaczęły nieco opadać, było wykonanie utworu pt. Niebo było różowe. W związku z tytułem – wszystkie światła, które oświetlały scenę stały się różowe, co dodatkowo wzmacniało odbiór kawałka. Na zauważenie na pewno zasługują również wykonania takich utworów jak Sukienka oraz Tańcz.

Słuchacze wstali z miejsc

Największym docenieniem artysty podczas koncertu na sali jest chyba to, gdy wszyscy słuchacze wstają ze swoich miejsc, aby nagrodzić go gromkimi brawami. I tak właśnie było w tym przypadku. Po samym koncercie ludzie jeszcze długo o nim rozmawiali. Dowodzi to tego, że organizatorzy 68. OKFA trafili w dziesiątkę z wyborem Kaśki Sochackiej na osobę, która uświetniła galę wręczenia nagród. Oczywiście frekwencja dopisała, ale o tym chyba nie muszę wspominać!

Po samym koncercie zaczęły mi się nasuwać różne porównania, co jest naturalną rzeczą. Doszłam do wniosku, że koncert poruszył mnie tak samo dogłębnie, jak występ Korteza, w którym miałam przyjemność uczestniczyć również w DK Oskard kilka lat temu. Ostatecznie twórczość Kaśki Sochackiej w wielu punktach jest zbliżona do twórczości Korteza, więc nie ma co się dziwić. Myślę, że był to jeden z najbardziej poruszających koncertów, jakich mogłam doświadczyć w swoim życiu. Jeśli będziecie mieli okazję, aby udać się na występ Kaśki, to koniecznie musicie to zrobić! Przeżyjecie coś, czego prawdopodobnie nie zapomnicie do końca życia.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/

A po więcej tekstów związanych z 68. OKFA (i nie tylko) zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/