Christina Perri, którą możecie kojarzyć z soundtracku do czwartej części sagi Zmierzch, wydała swoją piątą płytę. a lightem shade of blue to zbiór przepięknych, delikatnych popowych kompozycji.
Christina Perri – początki
Na tę wokalistkę natknęłam się za sprawą jej pierwszego singla pt. Jar of hearts, który później znalazł się na jej debiutanckiej płycie pt. lovestrong.. Rozrywający serce utwór zapadł mi w pamięci, więc postanowiłam śledzić poczynania piosenkarki. Nie trzeba było długo czekać a zainteresowali się nią twórcy The Twilight Saga: Breaking Down. Na potrzeby filmu powstał kawałek A Thousand Years, a Christina zyskała międzynarodową rozpoznawalność. Jej drugi krążek pt. head or heart wykręcił dużo większe liczby niż debiut, a główny singiel promujący ten projekt, został jedną z najbardziej rozpoznawalnych piosenek w karierze Perri, a mowa tu o human.
Christina to królowa ballad i nostalgicznych piosenek. Właśnie z taką płytą powraca w 2022 roku, która stanowi już piąty krążek w jej dyskografii. a lighter shade of blue to album, na którym piosenkarką pokazuje to, co ma najlepsze, czyli swoją unikatową wrażliwość.
a lighter shade of blue
Jakbym miała całościowo podsumować brzmienie a lighter shade of blue to powiedziałabym, że jest to płyta z kołysankami. Album jest delikatny, wręcz „zwiewny” i inaczej nie da się tego ująć. Minimalistyczne instrumentalne to jedno, ale cały ten efekt delikatności przede wszystkim nadaje głos piosenkarki. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że a lighter shade of blue brzmi jak folklore od Taylor Swift tyle, że jest mniej folkowy. Jeśli chodzi o instrumenty, które usłyszymy na albumie, to oprócz gitary oraz pianina może pojawiają się tylko jakieś bębenki lub inne instrumenty, które nadają rytm kompozycjom. Jedyną nieco bardziej rozbudowaną piosenką jest time of our lives.
Choć jest to album „kołysankowy” to muszę przyznać, że już po pierwszym przesłuchaniu wiele piosenek zapadło mi w pamięć. Będzie to między innymi hurt, evergone czy people like you.
Może zdziałać cuda
a lighter shade of blue to krążek z czternastoma utworami, który z chęcią włączę sobie w jakąś bezsenną noc. Jestem przekonana, że w przeciągu tych niecałych pięćdziesięciu minut jego trwania uda mi się zasnąć. A to za sprawą niezwykłego, subtelnego głosu Christiny. a lighter shade of blue to nie rewolucja, ani żadna nowość na rynku muzycznym, ale album, który włączony o odpowiedniej porze może zdziałać cuda i oczarować słuchacza.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/