Zimnv – Ślady Czereśni po raz pierwszy

W miniony czwartek poznański klub Dragon wypełnił się ludźmi, muzyką i kolorowym światłem. Podczas koncertu nie zabrakło miejsca na taniec, śpiew oraz chwile nostalgii. To za sprawą chłopaków z zespołu Zimnv, którzy zaprezentowali swój debiutancki album jeszcze przed premierą.

Zgasły światła, publiczność ucichła, 3 członków zespołu weszło na scenę bez słowa. Zajęli miejsca przy swoich instrumentach i zaczęła się projekcja pierwszego filmu na ekranie. Podczas koncertu działo się to jeszcze kilka razy. Owe przerywniki były wizualizacją skitów znajdujących się na płycie Ślady Czereśni, które dopełniły przekaz koncertu, aby tak jak na albumie stworzyć pewną zamkniętą historię.

Pierwszym kawałkiem, który usłyszała publiczność był utwór Chłopcy. Mimo, iż był to wcześniej niepublikowany utwór, od razu porwał uczestników koncertu i skłonił do „tupania nóżką”. Kalejdoskop kolorowych, dobrze zsynchronizowanych i dobranych świateł momentalnie wprowadził słuchacza w świat, który chciał przedstawić wokalista. Barwy zmieniały się w zależności od charakteru granego utworu, co dodatkowo nadawało każdemu z nich unikatowy klimat i uwypuklało wydźwięk. Tak też przy utworach takich jak Września czy R.I.P. przeważały odcienie czerwieni, a przy Narkozji niebieskiego.

Oprócz materiału ze Śladów Czereśni, zespół zagrał także piosenki z poprzedniego projektu. Sięgnięcie po mixtape Kto? był strzałem w dziesiątkę. Dzięki różnorodności utworów znalazło się miejsce na taniec i nostalgię, oczywiście w odpowiednich proporcjach. Tam gdzie instrumenty nie dawały rady, tam z pomocą przychodził komputer i wcześniej przygotowane podkłady. Nie umniejsza to jednak zdolności muzyków z Zimnv!

Całość występu brzmiała świeżo i była przygotowana w stu procentach profesjonalnie. Warto wspomnieć, że Marcin Godek był odpowiedzialny nie tylko za brzmienie gitary, ale także basu oraz synchronizację podkładów. Niekiedy Mat, perkusista zespołu, angażował słuchaczy do klaskania w rytm, który sam nadaje. Jedną z niespodzianek było zaproszenie saksofonisty do solówki w utworze Fame Fatale. Muzyk urozmaicił występ swoją obecnością. Można było zauważyć, że wszyscy artyści podchodzą do swojej muzyki z wielką pasją i zaangażowaniem.

Na uwagę zasługuje też Kuba Zimny, jego wokal oraz obycie sceniczne. Niektóre z piosenek w repertuarze Zimnv są dość wymagające, jednak wokalista poradził sobie z nimi znakomicie! Pewny i silny głos Kuby z łatwością zdołał pokonać wszystkie trudności. Nie nadużywając słów, Zimny płynnie przechodził do kolejnego utworu, od czasu do czasu zachęcając publiczność do interakcji i wspólnej zabawy. Gołym okiem można było dostrzec, że frontmen zespołu czuje się na scenie jak ryba w wodzie. Wszystkie emocje, jakie chciał przekazać słuchaczom, były wypisane na jego twarzy, przez co prezentowane utwory były autentyczne.

Wybierając się na ten koncert nie spodziewałam się aż tak dużej frekwencji. Sala prawie pękała w szwach. Niektórzy z fanów przyjechali z innej części Polski aby posłuchać Śladów Czereśni jeszcze przed premierą. Podczas gdy zespół grał singlowe utwory dało się słyszeć śpiew i głośne okrzyki zadowolenia. Po zakończeniu głównej części występu, publiczność nagrodziła muzyków gromkimi brawami i zgodnie domagała się bisu. Zaraz po zejściu ze sceny Kuba, Marcin oraz Mat udali się by porozmawiać, podpisać płyty czy zrobić sobie zdjęcie z fanami.

Jedynym mankamentem podczas trwania koncertu było nagłośnienie. Momentami nie mogłam dosłyszeć jakie dokładnie słowa padają z ust wokalisty. Nie jestem w stanie jednak jasno stwierdzić czy była to wina samego sprzętu, czy wpływ innych czynników.

Choć koncert nie trwał długo, bo około 50 minut, to wystarczyło, aby zachwycić wszystkich zebranych w Dragonie. Ciekawe indiepopowe brzmienie, niespotykany wokal Kuby czy teksty, z którymi łatwo jest się utożsamić sprawiły, że śmiało mogę stwierdzić – jest to dla mnie jeden z ciekawiej zapowiadających się zespołów na polskiej scenie muzycznej! Ich materiał oraz błyskotliwie przemyślany staging jednakowo dobrze sprawdzi się na małych, kameralnych scenach, jak i na dużych festiwalach oraz plenerówkach. Polecam jak najszybciej zapoznać się z twórczością Zimnv, a także odwiedzić jeden z ich koncertów, kiedy bilety są jeszcze łatwo dostępne.