Lech budzi się na wiosnę. Udany 'debiut’ Rumaka [RELACJA]

źródło: zagranie.com/ foto. Pawel Andrachiewicz

Lech Poznań pokonał u siebie Zagłębie Lubin 2:0 w pierwszym meczu Mariusza Rumaka po powrocie za stery Kolejorza. Przy Bułgarskiej jak zawsze nie zabrakło wrażeń, ale pomimo pozytywnego rezultatu powodów do zmartwień nie brakuje. Nieobecny na rynku transferowym klub w najbliższych tygodniach będzie się mierzyć z problemami kadrowymi, co może pokrzyżować plany awansu w ligowej tabeli.

Wiosna, ach to Ty!

Lech wszedł w Nowy Rok z postanowieniem zmian i poprawy lokaty na krajowym podwórku. Dodatkowo w grudniu poinformowano o zwolnieniu Johna van den Broma ze stanowiska trenera. Po okresie medialnej niepewności i poszukiwaniu kandydatów za granicą, 'nowym, starym’ szkoleniowcem ogłoszono Mariusza Rumaka, który otrzymał zadania: próbę walki o dogonienie liderów tabeli i próbę wygrania Pucharu Polski.

Okres przygotowawczy w Turcji przyniósł 2 zwycięstwa i 2 porażki. W tym czasie Kolejorz nie poczynił żadnych wzmocnień na rynku transferowym, a klubu nie opuścił żaden zawodnik. Po powrocie do kraju na własnym boisku treningowym z powodzeniem rozegrano jeszcze kilka meczów kontrolnych.

Kibice natomiast w większości rozpoczęli rok w nie najlepszych nastrojach, których nie poprawiła informacja o problemach zdrowotnych kapitana Mikaela Ishaka. Pogrążony w chaosie zespół, pod koniec kadencji van den Broma, był cieniem samego siebie, co było efektem dużej fali krytyki. Odnowiony skład i piłkarze mięli jednak motywację, aby rozpocząć wiosenną kampanię z przytupem i poprawić wynik poprzedniego starcia z Zagłębiem, który zakończył się wynikiem 1:1.

Mariusz Rumak - 'stary, nowy trener' Kolejorza (Lech Poznań)
Mariusz Rumak – 'stary, nowy trener’ Kolejorza/ źródło: sportowefakty.wp.pl/ foto. Pawel Jaskołka

Drugi 'debiut’ Rumaka

Lech rozpoczął mecz od pewnego ataku na pole karne Zagłębia, a na efekt nie trzeba było długo czekać. Po błędzie Aleska Ławniczaka piłkę przejął Ba Loua i podał ją między nogami obrońcy Zagłębia, prosto do Filipa Szymczaka. Młody napastnik zastępujący Mikaela Ishaka, wykorzystał sytuację i strzelił bramkę na 1:0.

Pierwszy kwadrans w wykonaniu poznaniaków to pełna dominacja na boisku. Zawodnicy Mariusza Rumaka grali pressingiem, nie pozwalając gościom na dojście do swojego pola karnego, kreując przy tym własne akcje. Niestety w 33. minucie trener Kolejorza został zmuszony do dokonania zmiany, ponieważ urazu doznał asystent bramki, Adriel Ba Loua. Za niego na boisku pojawił się Alan Czerwiński, dla którego spotkanie z Zagłębiem było setnym w niebiesko-białych barwach.

Po 30. minutach odważnej gry piłkarze Lecha obniżyli loty, nie wystrzegając się kolejnych błędów. Zagłębie zaczęło dochodzić do głosu, jednak wypracowana pozycja Lechitów, nie pozwoliła przyjezdnym na zbyt wiele. Zawodnicy zeszli do szatni z wynikiem 1:0 dla Kolejorza.

Zwycięstwo mimo wszystko

Po rozpoczęciu drugiej połowy kibice Lecha Poznań mogli mieć kolejne powody do zmartwień. Na boisko, w zamian za kontuzjowanego Antonio Milicia, wszedł Michał Gurgul. W grze zawodnicy Kolejorza próbowali powtórzyć sytuację z początku spotkania i jak najszybciej zdobyć bramkę. Bliski trafienia był Jesper Karlstrom, jednak strzał Szweda obronił Jasmin Burić, niegdyś będący twarzą poznańskiej drużyny.

Jasmin Burić w barwach Lecha Poznań rozegrał 157 spotkań
Jasmin Burić w barwach Lecha Poznań rozegrał 157 spotkań/ źródło: sport.tvp.pl/ fot. Damian Kosciesza

W drugiej odsłonie ponownie piłkarze gości konsekwentnie dążyli do zdobycia bramki kontaktowej. Idealną dla nich okazję stworzył Barry Douglas, który źle podał piłkę trafiając, a ta trafiła prosto pod nogi Tomasza Pieńki. Jednak pomocnik Miedziowych w sytuacji sam na sam, nie trafił do bramki bronionej przez Bartosza Mrożka. W dalszych minutach meczu przyjezdnych dalej zawodziła skuteczność.

Od 60. minuty kibice gości zaczęli odpalać race, co spowodowało zadymienie boiska, a w konsekwencji zawieszenie gry. Taka sytuacja miała miejsce dwukrotnie i istniała obawa, że mecz zostanie przerwany na dłużej.

Lech nadal szukał swojego momentu, tak aby powiększyć prowadzenie i odebrać argumenty rywalom. Bliski trafienia w 65. minucie był Filip Marchwiński, ale jego uderzenie trafiło w słupek. Gospodarze stale zwiększali swoją przewagę poprzez kreowanie sytuacji oraz niedopuszczanie przyjezdnych do swojego pola karnego.

Decydujący moment spotkania nastąpił w 72. minucie, kiedy Radosław Murawski po podaniu od Marchwińskiego huknął zza pola karnego i trafił do siatki Miedziowych. Pomocnik Lecha był najbardziej widoczną postacią w drużynie. Przecinał podania Zagłębia, nie pozwalał na wykreowanie przez przeciwników sytuacji oraz popisał się w defensywie we polu karnym.

Radosław Murawski - bohater sobotniego meczu przy Bułgarskiej (Lech Poznań)
Radosław Murawski – bohater sobotniego meczu przy Bułgarskiej/ źródło: meczyki.pl/ fot. Pawel Jaskołka

Po bramce Murawskiego gra po obu stronach znacznie się uspokoiła. Ze względu na wcześniejsze zatrzymanie gry dodano 9 minut do podstawowego czasu. Jeszcze w ostatniej minucie podyktowania karnego domagał się Nika Kvekveskiri. Jednak sędzia główny, Daniel Stefański, nie przyznał karnego i zakończył spotkanie przy wyniku 2:0 dla Kolejorza.

Powody do zmartwień w obozie Kolejorza?

Widoczna była różnica w grze poznaniaków w porównaniu do tego, co można było zobaczyć pod koniec rundy zimowej. Lechici grali wysokim pressingiem i nie pozwalali Miedziowym na kreowanie akcji. Aktywnie działały też skrzydła, które generowały sytuacje bramkowe. Jednak wszyscy zdają sobie sprawę, z tego, że drużynę stać na więcej. Tak spotkanie skomentował strzelec drugiego gola, Radosław Murawski:

To nie był jeszcze stuprocentowy Lech, którego mam nadzieję będziemy pokazywać w przyszłości

Na pochwałę zasługuje również Filip Szymczak, który pokazał, że kibice nie muszą martwić się o absencję Mikaela Ishaka. Młody napastnik chętnie cofał się po piłkę i brał udział w rozegraniu, a mecz skwitował słowami:

Mam nadzieję, że będę potwierdzał swoją jakość w następnych meczach

Niestety pomimo wygranej z Zagłębiem, kibice Kolejorza mogą się martwić o skład. W sobotnim meczu boisko z urazami opuścili Ba Loua i Milić. Kontuzjowani nadal są Blazić, Sobiech, Sousa i Ishak, a Lech póki co nie działa na rynku transferowym. Trener Rumak przyznał na konferencji pomeczowej, że trwają rozmowy w tej sprawie i taka ilość absencji utrudnia walkę o dogonienie liderów tabeli, ale przy tym stara się zachować optymizm. Kapitan drużyny trenuje indywidualnie, a Velde powinien być gotowy na następne spotkanie po zwieszeniu spowodowanym kartkami.

Wzmocnieniem drużyny może być także Bartosz Salamon powracający po zamieszaniu dopingowym. Obrońca Lecha pojawił się na boisku po ponad 300 dniach pauzy, w dodatku od razu z opaską kapitana na ramieniu. Salamon w formie to duży atut Lechitów w przeszłości, ale aktualną dyspozycję zawodnika najlepiej ocenią nadchodzące spotkania.

Najbliższa kolejka będzie prawdziwym wyzwaniem dla podopiecznych trenera Rumaka. 17 lutego zmierzą się na wyjeździe z Jagiellonią Białystok, która ostatnio pokonała Widzew Łódź 3:1 i zajęła fotel lidera. W przypadku wygranej piłkarze Lecha mają szansę na cenne punkty i zbliżenie się do czołówki. Początek spotkania o godzinie 17:30.

Julia Okoniewska

***

Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj -> Planeta Sportu