Kartky – Black Magiic [RECENZJA]

Refleksja, agresja, gorycz i wszechobecny żal składają się na obraz rzeczywistości przedstawiony nam przez Kubę Jankowskiego, a to wszystko zamknięte na jednej płycie. Kartky zaprasza nas do swojego „magicznego labiryntu” częstując sinusoidą nastrojów.

Kartky na Black Magiic

Nie zdążyliśmy się dobrze zapoznać z Blackout, a Kartky już oddał w nasze ręce kolejny krążek. I choć na myśl przychodzi obawa przed postawieniem ilości nad jakością, znika ona chwilę po włożeniu płyty do odtwarzacza. Dodatkowo zaszyfrowany koncept podnosi atrakcyjność nowego dzieła.

Black Magiic to najbardziej spójny longplay w dorobku rapera – na płaszczyźnie lirycznej oraz muzycznej. Pokazuje on nam swój świat – chaotyczny, ale nasycony emocjami napędzającymi bieg wydarzeń. Płyta zawiera pewien ciąg fabularny, który jesteśmy w stanie dostrzec po jej dokładnym przesłuchaniu. Artysta zdecydował się na takie rozwiązanie po raz pierwszy i poszedł od razu za ciosem. Próżno tu szukać czegokolwiek zrobionego przypadkowo! Zaczynając od oprawy graficznej, a kończąc na warstwie muzycznej. Yrden oraz Outside to dobre otwarcie i zamknięcie albumu, a Karuzela objawia się jako jego serce, emanując największym ładunkiem emocjonalnym. Kartky zostawia fanom zagadkę, co pozwala zostać przy płycie nieco dłużej niż 2 przesłuchania, ale to nie jedyna zaleta nowego krążka.

Elektronicznie oraz instrumentalnie

Kuba ma potencjał i go w pełni wykorzystuje. Pokazuje nam swój progres kolejnym wydaniem, nie stoi w miejscu i nie boi się eksperymentować z coraz to nowszymi stylami muzycznymi. Z każdym nowym projektem raper odkrywa swoje nieznane wcześniej oblicze. Bity stoją na wysokim poziomie, nawet wyższym, niż na Blackout. Kartky sięgnął po podkłady zarówno elektroniczne, jak i typowo instrumentalne, co wprowadza różnorodność na Black Magiic, jednak zachowują one spójność w koncepcji całości.

Warto zwrócić uwagę na ułożenie utworów na trackliście. Są one przeplatane – bit spokojny – bit dynamiczny. Ten zabieg powoduje, że na albumie pojawia się sinusoida nastrojów, a to odgrywa kluczową rolę w odbiorze płyty. Ważną jej część stanowią także refreny, do których autor tym razem mocno się przyłożył. Są one bardzo melodyjne, przez co szybko wbijają się w głowę i trudno o nich zapomnieć. Artysta i tym razem nie rezygnuje ze wstawek dialogowych czy licznych nawiązań do popkultury, stwarzając kolejne pole do interpretacji jego dzieła.

Klamra kompozycyjna

Ciekawym rozwiązaniem jest także zastosowanie klamry kompozycyjnej między utworem Karuzela i Dziewczyna Szamana, które uderzają w słuchacza swoją nostalgicznością, co tworzy kontrast do tanecznych Outside czy Nagano 98. Można odnieść wrażenie, że wspomniane wcześniej piosenki, na albumie zostały nieco dopieszczone. Zarówno w wersji singlowej, jak i płytowej mają zastosowane ciekawe rozwiązania w swojej budowie. Dzięki wprowadzonym zmianom te drugie wydają się bardziej dopracowane i pełniejsze. Zastosowane dopowiedzenia i chórki ubogacają utwory, jednocześnie otaczając odbiorcę aurą tajemniczości, która bije od całego albumu. Z łatwością jesteśmy w stanie wczuć się tematykę Black Magiic. Mocną stroną projektu jest również szczerość i pewna uniwersalność tekstów, przez co większość słuchaczy może odnieść je do własnych doświadczeń.

Emocjonalność

Głosowo  Kartky zaskakuje chwytając po wstawki wokalne czy wprowadzając elementy krzyku na swoje tracki. W utworach możemy zauważyć, jak artysta wczuwa się w to, co ma do przekazania swoim odbiorcom. Emocjonalność w głosie Kuby daje nam wierzyć, że to, co znajdujemy na płycie, bezpośrednio go dotyka i nie jest tylko zwykłym odśpiewanym, ładnie opakowanym tekstem. Na plus jest także to, że mimo dość szybkiego tempa rapowania w niektórych kawałkach, autor jest zrozumiały.

Jak wypadają na płycie goście? Równie dobrze, co sam Kartky, lecz to właśnie na featach znajdują się drobne minusy dla Black Magiic. Bohemian Grove mocno odcina się klimatem od całości, co burzy spójność longplaya. Jest to zbyt agresywny kawałek jak na tak refleksyjną płytę. Przy Nasira to znowu tematyka gdzieś się rozpływa i chwilowo zapominamy o głównym wątku, który króluje na albumie. Najbardziej wybija się kawałek nagrany z Pawłem Kudrą, gdzie to właśnie Emes pokazuje się z lepszej strony lirycznej.

Black Magiic jest rzeczowym dowodem na to, jak wiele Kartky może nam jeszcze zaproponować. Artysta ewoluuje z każdym kolejnym albumem. Na ten moment najnowsza płyta Kuby Jankowskiego jest jego najlepszą, a zarazem najciekawszą płytą w karierze. Świeżość, różnorodność, zaskoczenie.