Zabójcze Wesele – wybuchowa para

Nick i Audrey Spitz, stawiający swoje pierwsze kroki w branży detektywistycznej, zostają zaproszeni na wesele swojego przyjaciela – Vikrama. Nie spodziewają się jednak, że krótkie wakacje na prywatnej wyspie, przerodzą się w ich pierwszą poważną sprawę z morderstwem w tle. Czy Zabójcze Wesele okazało się godną kontynuacją pierwszej części?

Plakat promujący film „Zabójcze Wesele"
źródło: imdb.com

Pan i Pani Spitz

Nick i Audrey (Adam Sandler i Jennifer Aniston) są szczęśliwym małżeństwem z 15-letnim stażem. Niedługo po rozwikłaniu zagadki morderstwa na statku wycieczkowym (Zabójczy Rejs 2019), postanowili założyć własną agencję detektywistyczną. Biznes nie kręci się jednak po ich myśli, a zlecenia często mają charakter śledztw rodem z Ukrytej Prawdy. Ich szarą codzienność i problemy finansowe przerywa niespodziewane zaproszenie na wesele Vikrama – przyjaciela pary z Bombaju. Zachwyceni możliwością zrobienia sobie małych wakacji od pracy, para zgadza się na ofertę Vikrama bez namysłu. 

Małżeństwo na miejscu witają Vikram z narzeczoną i jednoręki Pułkownik, którego również znamy z Zabójczego Rejsu. W dalszej kolejności razem z bohaterami poznajemy inne osoby z otoczenia pary młodej. Na pierwszy plan wysuwa się emerytowany piłkarz-playboy – Francisco (Enrique Arce) – który w trakcie swojej kariery rzekomo podbił serca 10 tysięcy kobiet. Co więcej, mężczyzna ma wytoczone 85 procesów o ustalenie ojcostwa. Kolejnymi osobami, które poznaje para, są pokrzywdzona w decyzjach odnośnie do spadku rodziny, siostra Vikrama – Saira – i była narzeczona maharadży – Countess. Co ciekawe, każde z nich łączą z panem młodym raczej interesy, niż przyjaźń.

Scena z filmu „Zabójcze Wesele"
źródło: vulture.com

Zabójcze Wesele – paryskie szaleństwo

Niestety, orientalne wesele marzeń zaczyna się sypać, gdy do głównego namiotu wchodzi słoń, a z jego pleców spada na ziemię martwy ochroniarz Vikrama. Zaskoczeni na początku goście, po chwili zdają sobie sprawę, że nigdzie nie ma maharadży. Ostatnią osobą, która widzi pana młodego, jest Nick, na którego oczach mężczyzna zostaje uprowadzony i wywieziony z wyspy. Staje się jasne, że mordercą i porywaczem jest ktoś z weselnego towarzystwa. Do rozwiązania zagadki oraz ocalenia uprowadzonego, rodzina wynajmuje specjalistę – detektywa Millera. Do pomocy w sprawie angażują się także Nick i Audrey, którzy uświadamiają sobie, że muszą ratować swojego przyjaciela z rąk żądających okupu bandytów. Tym samym, w ślad za Vikramem, Nick i Audrey wybierają się do Paryża.

Jennifer Aniston i Adam Sandler w filmie „Zabójcze Wesele"
źródło: cnn.com

Kontynuacja netflixowego sukcesu

Zabójczy Rejs, po swojej netflixowej premierze w 2019 roku osiągnął niespodziewany sukces. Pierwsza część przygód detektywistycznej pary spotkała się z ciepłym odbiorem u widzów. Co więcej, mimo swojego komediowo-prześmiewczego stylu, utknęła nam w głowach jako „nawet niezły kryminał”. Nic więc dziwnego, że kilka lat później, twórcy zdecydowali się wypuścić kolejną odsłonę Murder Mystery napędzaną przez wybuchowe małżeństwo Spitzów. Tym razem jednak za reżyserskimi sterami usiadł Jeremy Garelick, którego znamy z Polowania na drużbów (najwidoczniej upodobał sobie tematykę weselną).

Jak to też bywa z sequelami, Zabójcze Wesele okazało się bardziej wybuchowe, szybsze i (względnie) śmieszniejsze. Z komedii kryminalnej, jakiej doświadczyliśmy, oglądając pierwszą część, Murder Mystery przerodziło się w kino sensacyjne. Twórcy umieścili w nowym hicie Netflixa pościg po ulicach Paryża, zacięte walki w furgonetce czy pokręconą scenę akcji na szczycie wieży Eiffla. Co prawda, Adam Sandler wciąż nie umie trafić przeciwnika, strzelając z odległości 5 metrów, a jazda Jennifer Aniston kończy się wjazdem samochodu do paryskiej kawiarni, ale mimo wszystko, duet nawet nieźle sobie radzi.

Sandlerowy humor i prank w Rybniku

Tym, co wyróżnia też Zabójczy Rejs i Zabójcze Wesele na tle innych komedii sensacyjnych jest specyficzny humor wpleciony w akcję. Ten, kto oglądał inne filmy, w których występuje Adam Sandler, ten wie, że gdziekolwiek aktor się nie pojawi, zabarwia fabułę swoimi specyficznymi żartami. Tak też jest w jego dwóch netflixowych duetach z Jennifer Aniston, z którą zdaje się świetnie dogadywać na planie. Kultowe już gwiazdy kina kreują niesamowicie ciepły charakter wokół swoich postaci. Sprawia to, że Zabójcze Wesele ogląda się ze szczerą przyjemnością, pomimo wielu kiczowatych wstawek.

Co śmieszniejsze, 1 kwietnia (dzień po premierze filmu) z okazji Prima Aprilis, Netflix postanowił zażartować sobie z polskich widzów. W sobotni poranek twórcy opublikowali w sieci reklamę produkcji, która pojawiła się na Youtubie i Tik Toku. Tam pokazali, jak część ze scen w Paryżu była rzekomo kręcona w naszym polskim Rybniku. Z racji, że stoi tam 10-metrowa atrapa wieży Eiffla, więc wielu fanów dało się od razu nabrać. Niestety, informacja okazała się jedynie marketingowym żartem Netflixa – niemniej jednak trafnie oddającym charakter produkcji.

Zabójcze Wesele – prosto i zabawnie

Trzeba przyznać otwarcie, że Zabójcze Wesele nie jest kinem ambitnym. Nawet jeśli mowa o kategorii filmów sensacyjnych i akcji. Od samego początku nie miał też nim być. Założeniem Murder Mystery jest prostota, dobra zabawa i rozrywka przed ekranem, co nowy hit Netflixa zapewnia nam bezdyskusyjnie. Z uśmiechem na twarzy ogląda się też duet Sandler i Aniston z domieszką Enrique Arce. Szczerze więc polecam produkcję każdemu, kto ma ochotę miło spędzić wieczór i trochę się pośmiać. Co jednak najważniejsze, myślę że wypada zobaczyć produkcję, którą kręcono w naszym rodzinnym Rybniku.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura