Cóż to był za mecz! Warta Poznań najpierw prowadziła w Szczecinie, później przegrała dwoma bramkami, a na koniec zdołała wyrównać do stanu 3:3. Dawid Szulczek, może odetchnąć, jego zawodnicy zdołali wyszarpać cenny punkt przed przerwą zimową.
Warta za burtą Pucharu
We wtorek 5 grudnia Warta Poznań odpadła z rozgrywek pucharowych. ,,Zieloni” w stolicy Podlasia przegrali z tamtejszą Jagiellonią 0:2. Tym samym piłkarze klubu, który w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy plasuje się na pozycji wicelidera, pokonali poznaniaków po raz drugi w przeciągu kilku dni. W piątek 1 grudnia wygrali z Wartą 2:1 w Grodzisku Wielkopolskim. W pomeczowym wywiadzie udzielonym telewizji Polsat, Wiktor Pleśnierowicz powiedział, że teraz Warta w pełni może skupić się na lidze.
Wstęp do dreszczowca
Ostatnie kolejki w wykonaniu obu drużyn były słabe. Tylko punkt w trzech ostatnich ligowych meczach – to bilans piłkarzy Pogoni, którzy przez to spadli na szóste miejsce w tabeli. Warta natomiast na wygraną czeka od ponad miesiąca. Podopieczni trenera Szulczka na początku listopada w Łodzi ograli tamtejszy Widzew. Od tego czasu ,,Zieloni” zremisowali jeszcze z Legią, a także przegrała spotkanie z Puszczą Niepołomice i Jagiellonią Białystok.
Powoli tradycją staje się to, że Warciarze szczególnie bramkostrzelni są w pierwszych minutach meczu. Tym razem już w 9 minucie spotkania na listę strzelców wpisał się Maciej Żurawski. Reprezentant Warty strzelił bramkę głową, choć obrońcy gospodarzy mu przeszkadzali. Przyjezdni chcieli pójść za ciosem, ale strzał Eppela został obroniony przez Valentina Cojocaru.
..Portowcy” również prowadzili aktywną ofensywę. Po próbie Węgra w kierunku Zabramki strzeżonej przez Adriana Lisa do ataku Kamil Grosicki. Weteran, którego można kojarzyć z niezwykłą dynamiką prowadzenia piłki tym razem chybił. Chwilę później poprzeczka uratowała gości przed stratą bramki. Po uderzeniu Eftimisa Koulourisa piłka odbiła się od niej, lecz na szczęście dla ,,Zielonych” nie wpadła za linię bramkową.
Później gra się uspokoiła, a pojedynczą okazję na podwyższenie prowadzenia zmarnował Miguel Luis. Do szatni Warciarze schodzili zatem z jednobramkową zaliczką.
Co tu się podziało?
Tak naprawdę już po objęciu prowadzenia przez Wartę stało się jasne, że Pogoń Szczecin będzie chciała odrobić stratę. Gospodarze do wyrównania doprowadzili chwilę po wznowieniu gry. Mariusz Formalczyk, który wszedł z ławki rezerwowych przymierzył z dystansu, a piłka po odbiciu przez jednego z obrońców drużyny gości, wpadła do siatki.
Szczecinianie po tym trafieniu wpadli wręcz w trans bowiem raz za razem szturmowali bramkę strzeżoną przez Adriana Lisa. W 55 minucie strzał Luki Zahovicia mógł wyprowadzić Pogoń na pierwsze w spotkaniu prowadzenie, lecz na szczęście dla Warty, Słoweniec się pomylił. Tego farta zabrakło, gdy po godzinie gry Jakub Bartkowski wpakował piłkę do własnej bramki. Obrońca drużyny z Poznania chciał przeciąć podanie, które mogło zakończyć się wyprowadzeniem ,,Portowców” na prowadzenie. Kibice zgromadzeni na stadionie momentalnie zaczęli wiwatować.
Później, ku ich jeszcze większemu zadowoleniu bramkę na podwyższenie przewagi zdobył Kamil Grosicki, ulubieniec publiczności. Wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty.
Nigdy się nie poddawaj!
Znane piłkarskie powiedzenie mówi, że – ,,Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe”. Tak było też tym razem, gdyż Warta się nie załamała. Wręcz przeciwnie, w 82 minucie spotkania bramkę kontaktową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zdobył Dimitris Stavropoulos. Grek, wlał w serca kibiców z Poznania wiarę w to, że jeszcze można coś ugrać.
I tak faktycznie się stało. Na początku czasu doliczonego. Na początku czasu doliczonego Dario Vizinger podał piłkę do Kajetana Szmyta, który znalazł się niepilnowany w polu karnym. Młodzieżowiec przyjął futbolówkę po czym, jak w meczu z Piastem, precyzyjnie uderzył w nią, doprowadzając do remisu. Nie był to wciąż koniec spotkania. Pogoń w samej końcówce miała jeszcze jedną okazję, aby po raz kolejny wyjść na prowadzenie. Adrian Lis zdołał jednak obronić strzał Rafała Kurzawy.
Los w końcu odwrócił się na korzyść poznaniaków. Warciarze zwykle właśnie w końcówkach głupio tracili bramki, o czym wspominał Dawid Szulczek podczas konferencji prasowej po ostatnim przegranym pojedynku w Grodzisku Wielkopolskim. Walka do końca się opłaciła, gdyż bez niej ,,Zieloni” nie wrócili by z dalekiej podróży z cennym punktem…
Ciekawostka jest fakt, że w spotkaniu ujrzeliśmy tylko dwie żółte kartki. Zobaczyli je Stravropoulos i Szmyt, a więc duet, który w dużej mierze poprowadził przyjezdnych do remisu. Był to także kolejny mecz Ekstraklasy w ostatnich dniach, w którym padł grad goli. Przypomnijmy, że w ostatniej kolejce Cracovia na własnym terenie zremisowała z Ruchem Chorzów aż 4:4.
Cel zrealizowany, kierunek Zabrze
Z pewnością kibice mogą czuć niedosyt, gdyż była szansa na wywiezienie kompletu punktów z piątkowego spotkania. W październiku w Szczecinie przekonał się o tym Lech, który został rozgromiony przez Pogoń. Stąd ten punkt jest tym bardziej cenny. Przypomnijmy, że trener Szulczek po spotkaniu z Jagiellonią Białystok jasno dał do zrozumienia, że nie wyobraża sobie tego, aby jego podopieczni zakończyli rok kalendarzowy z taką ilością punktów, jaką mieli wówczas na koncie. Założenie udało się zrealizować, a teraz piłkarzy Warty czeka ostatni pojedynek przed przerwą.
,,Zieloni” 15 grudnia udadzą się do Zabrza, aby stawić czoła tamtejszemu Górnikowi. Ślązacy prezentowali w ostatnich tygodniach sinusoidalną formę. Potrafili ograć Pogoń Szczecin, czy zdeklasować ŁKS, by po drodze, podobnie jak Warta, przegrać z Puszczą Niepołomice i Stalą Mielec. Zobaczymy zatem w jaką kratkę z formą trafią oni w meczu z Wartą. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 18.
Jakub Mikołajczak
***
Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj –> Planeta Sportu