Święta Bożego Narodzenia wg dietetyczki [WYWIAD]

Nie od dziś wiadomo, że okres świąteczny jest jednym z tych, w których najwięcej jemy. Czy warto się jednak o to martwić, skoro to tylko 3 dni w roku? W tym czasie pojawia się wiele pytań, między innymi, jak sobie poradzić ze świętami na diecie redukcyjnej? Ale przede wszystkim, jak bezpiecznie podejść do tematu tycia w święta? Te, oraz wiele więcej aspektów wyjaśnia moja rozmówczyni Julia Cebula. Dietetyk kliniczny, przewodnicząca SKN Dietetyki Klinicznej przy Katedrze i Zakładzie Leczenia Otyłości oraz Zaburzeń Metabolicznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

święta

Wigilia to czas, w którym większość z nas się przejada. Jak uniknąć doprowadzenia do uczucia, że nie możemy wstać, a jednak skosztować tych wszystkich 12 potraw?

Jeśli chodzi o jedzenie wigilijne, to jest to normalne, że czujemy się tak bardzo ociężali i wzdęci. To dlatego że na co dzień, umówmy się, takich potraw nie jemy. My na Wigilii mamy te 12 dań i to są przeważnie potrawy ciężkostrawne, wzdymające, jak np. pierogi z kapustą czy ryba pieczona w panierce na dużej ilości tłuszczu. Więc myślę, że jednym takim fajnym zabiegiem, który może spowodować to, że zjemy trochę mniej, to mały talerzyk. Wystarczy ten duży talerz wymienić na mniejszy i nałożyć sobie tego, co chcemy spróbować. Mały zapełni się bardzo szybko i nasze oczy zobaczą, że jedzenia jest dużo. Dopiero jak to zjemy, to wtedy decydujemy czy mamy ochotę na jeszcze więcej, czy to już nam wystarczy.

To także pomoże nam zrozumieć czy jesteśmy głodni czy nie. Jak wiadomo, potrzeba mniej więcej 20 minut, żeby nasz mózg zarejestrował, że faktycznie zjedliśmy, prawda?

Tak tak, dokładnie. To będzie też trochę ułatwieniem jeśli chodzi o święta, bo siedzimy z rodziną, rozmawiamy, więc ten czas jedzenia się trochę też wydłuża. Jedzenie powinno być trochę też z boku tego, co się dzieje przy tym wigilijnym stole. Często jest tak, że to, co nałożymy sobie na talerz, to może nawet 20-30 minut leżeć na nim. Bo z jednej strony coś tam skubniemy, a z drugiej też jesteśmy zainteresowani rozmową z innymi, co też jest fajne.

Wspomnialaś o potrawach tłustych. Jak stworzyć zdrowsze wersje potraw, które jednak nie zatracją tego świątecznego klimatu? Czy masz jakieś porady, jak je ,,odchudzić”?

Wiesz co, ja bym ich nie odchudzała. Pamiętajmy o tym, że my to jemy tylko trzy dni w roku i możemy sobie w te święta pozwolić na te potrawy, na które faktycznie mamy ochotę. Oczywiście, zamiast pierogów z kapustą i grzybami, możemy zrobić pierogi z ciecierzycą. Tylko po co, skoro kapusta ogólnie jest zdrowa. Ona jest wzdymająca, jest ciężkostrawna, ale jest bardzo zdrowa. Także jeśli lubimy na przykład tego karpia w galarecie i jemy go raz w roku, to dlaczego zamieniać go na coś innego, skoro my to jemy tylko w święta. Ja myślę że w tej sytuacji chodzi o zdrowy rozsądek po prostu.

Co zrobić, gdy przez ten czas świąt doprowadzimy do stanu przejedzenia się? To znaczy, gdy boli nas już brzuch i faktycznie nie możemy się ruszać? Jak sobie ulżyć? Bardzo często mówi się o jakichś ziołach czy o mięcie.

Tak, można się wspomóc herbatami ziołowymi, ale ja bym też radziła po prostu wstawać częściej od stołu. Można też iść na spacer, na przykład z rodziną. To, że pojawiają nam się wzdęcia, taki ,,zatkany” brzuch i często też zaparcia, to jest przede wszystkim to, że jemy przez trzy dni te wzdymające, ciężkostrawne produkty. Ale zauważ, że nie ma w ciągu roku takich właśnie dni trzech, że my cały czas siedzimy tylko przy stole. Nawet jak idziesz do pracy, to gdzieś tam kawałek musisz się przejść. A w święta, jak już zasiadamy do tego stołu, to często jest tak, że po prostu my siedzimy. To jest tak naprawdę tym powodem, że my się źle czujemy. Nasz organizm lubi ruch, nasze jelita lubią ruch, więc tutaj bym poleciła po prostu wziąć całą rodzinę na spacer lub po prostu wstawać od stołu. Fajnie by było trening jakiś zrobić, ale nie jest to wymagane.

święta

Niektórzy poszczą cały adwent, nie jedząc np. słodyczy. Dodatkowo, w Wigilię jest także ścisły post. Czy wpływa to na to, że osoby go przestrzegające, w wieczór wigilijny, kiedy post już minął, faktycznie jedzą więcej niż zazwyczaj? Jak tego uniknąć?

Może tak się zdarzyć przeważnie u osób, które nie mają zdrowej relacji z jedzeniem. Jeśli chodzi tutaj o post, taki właśnie przed adwentem czy później przed świętami wielkanocnymi, to są względy religijne i z tym tutaj nie można dyskutować. Ale jeżeli ktoś ma niezdrową relację z jedzeniem, to może być tak, że właśnie przed tym postem albo zaraz po, po prostu rzuci się na te jedzenie. To jest faktycznie bardzo niezdrowe. Nie ma w sumie takiej jasnej odpowiedzi jak to zmienić, dlatego że nad tym trzeba pracować cały czas. Jeśli ktoś zauważył u siebie taką niezdrową relację z jedzeniem, że ma napady głodu po tych dniach postnych, to ja bym zalecała konsultację z psychologiem. Zastanowiłabym się także czy jest sens w ogóle wprowadzać taki post czy nie lepiej ograniczyć po prostu delikatnie te słodycze, na przykład do jednego cukierka dziennie.

A co z osobami, które przez różne choroby nie mogą jeść wszystkiego? Mówię tutaj o alergikach czy osobach cierpiących na choroby metaboliczne, jak cukrzyca czy dna moczanowa. Czy muszą oni unikać tych dań, których nie mogą jeść czy mogą oni w święta jeść wszystko?

Jeśli chodzi o alergików, to zależy też, jak bardzo jest nasilona ta reakcja alergiczna na daną potrawę. Te osoby, jeśli już długo chorują i długo wiedzą o tej chorobie, to wiedzą jak mają z tym postępować. Wiedzą ile mogą zjeść tego alergenu, żeby nie wystąpiły u nich objawy na przykład choroby. Wiedzą też, jak mogą to zamienić. Natomiast u osób, tak jak mówiłaś, na przykład z dną moczanową, z wysokim cholesterolem, te osoby jak najbardziej mogą zjadać te tradycyjne potrawy w święta, natomiast w mniejszych ilościach. Tutaj warto po prostu kontrolować tę ilość zjedzonych potraw. Żeby to nie było zbyt dużo, tylko żeby po prostu spróbować, a nie zjadać takie bardzo duże porcje. Tutaj też ten mały talerzyk się sprawdzi, żeby wziąć go sobie i te 12 potraw na niego nałożyć. Naprawdę nie da się dużo tej porcji nałożyć na malutki talerzyk.

A co z osobami, które są na diecie redukcyjnej? Przerywamy ją na te kilka dni czy jednak systematycznie się jej trzymamy?

Wiesz co, ja bym tutaj zostawiła tę decyzję dla tych osób, dlatego że ja bym na przykład zrezygnowała na te trzy dni z diety. Faktycznie usiadłabym z rodziną, spędziła ten czas fajnie i zjadła to, na co mam ochotę. Natomiast jeśli ktoś czuje bardzo dużą potrzebę być na tej diecie redukcyjnej, także w trakcie Świąt Bożego Narodzenia, to nie ma problemu. Tylko żeby to się nie skończyło wyrzutami sumienia. Więc należałoby sobie zrobić taki rachunek sumienia wcześniej czy na pewno jestem w stanie, bez wyrzutów sumienia, odrzucić wszystkie wigilijne potrawy świąteczne i zjeść, załóżmy, ten swój ,,ryż z kurczakiem”, gdzie inni będą jedli coś innego. Tutaj myślę, że to jest właśnie kwestia do dyskusji i do zadecydowania przez pacjenta po prostu.

Czy może się zdarzyć tak, że osobom, które porzucą swoją dietę na święta, trudno będzie wrócić do zredukowania kaloryczności?

Wiesz co, nie będzie miało to jakiegoś dużego wpływu na tę dietę, z takiego punktu widzenia metabolicznego można powiedzieć. Natomiast psychicznego już tak. Te trzy dni dla psychiki mogą być trudne. Takie odrzucenie diety i później wrócenie znowy na te proste tory, może być trudne dla tych osób, żeby znowu przystosować się do diety, zwłaszcza, że zaraz mamy Sylwestra. Natomiast jeśli chodzi po prostu o to czy ta dieta będzie działała tak samo, jak przed tymi trzema dniami, to tak. Ta dieta cały czas będzie działała tak samo. Mogą być troszkę później widoczne efekty, ze względu właśnie na to, że nasz organizm, nasze jelita będą musiały się pozbyć tych rzeczy ciężkostrawnych. To im trochę czasu zajmie, bo tak, jak mówiłam, to są rzeczy ciężkostrawne i często ta treść jelitowa po prostu zalega troszkę dłużej w jelitach.

święta

Jak sobie łatwo i bezpiecznie poradzić z poświątecznym wzroście wagi?

Wrócić do swojego starego, normalnego trybu życia. Zwiększyć troszkę aktywność fizyczną i pić dużo wody, bo pewnie podczas świąt nie pijemy wody, tylko jakieś soki, herbaty, kompoty. Więc ja bym tutaj po prostu nie robiła niczego bardzo radykalnego. Po prostu wróćmy do tego, do czego jest przyzwyczajony nasz organizm. Ta waga bardzo ładnie sobie spadnie. Wzrost wagi to jest często właśnie treść jelitowa i zatrzymanie się wody w organizmie. Jest to spowodowane tym, co jemy i tym, że się przez te trzy dni praktycznie nie ruszamy.

Jak podejść z chłodną głową do tematu tycia w święta?

Wiesz co, zdroworozsądkowo. Ja próbuję sobie i swoim pacjentom tłumaczyć, że to są tylko trzy dni. Oprócz tych trzech dni rok ma jeszcze 365 innych dni, w które pracujemy cały czas. My na tą wagę, którą mamy teraz, pracujemy przez te 365 dni, a nie 3. Także nawet jeśli waga na chwilę wzrośnie o ten jeden kilogram, to ona zaraz spadnie. Nie da się przytyć pięciu kilogramów czy nawet trzech kilogramów w ciągu trzech dni. Jest to niewykonalne.

Jak u Ciebie, jako dietetyczki, wygląda wigilijny stół?

U mnie na stole wigilijnym nie może zabraknąć barszczu i uszek z grzybami. To jest taka potrawa, na którą czekam cały rok. Pierogi z kapustą są moim drugim ulubionym daniem i ryba. To są chyba takie trzy rzeczy, które muszą być, bo je bardzo lubię. Później w kolejności jakaś tam kapusta, sałatka, ale to już bardziej tak na drugi dzień.

Czy rodzina stara się przyrządzać zdrowsze wersje dań na święta, wiedząc, że będziesz?

Nie nie, nikt tak nie myśli. W tę stronę nikt nie myśli, po prostu jest tradycja, to co było od zawsze, to jest teraz. Zdarzają się jakieś pytania, na przykład co można, co nie można, co, jak wpływa, ile mogę zjeść tego i tego. Ale ja wtedy też mam święta i wolne, także daję sobie i innym wtedy wolne. Także nie ma czegoś takiego. Wszystko jest tradycyjnie, bardzo tłusto niestety i bardzo wzdymająco, ale no takie są święta po prostu.

Czy chciałabyś coś przekazać czytelnikom przed świętami?

Tak. Myślę, że taką ważną rzeczą do przekazania jest to, żeby, kolokwialnie mówiąc, po prostu wrzucić na luz w te trzy dni. Cieszyć się czasem spędzonym z rodziną i nie myśleć o tym, czy zjedząc jeszcze jednego pieroga więcej, zapnę się w sukienkę sylwestrową czy nie. To są tylko trzy dni. Tak, jak już to powtarzałam wielokrotnie.  

Mogę się z całą pewnością podpiąć pod słowa Julii. Niech temat zdrowego jedzenia nie przysłania nam tej wigilijnej, ciepłej i rodzinnej atmosfery, a serniki czy makowce smakują najlepiej w roku. Wesołych Świąt!

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co się dzieje w mieście? Kliknij tutaj i zobacz o czym jeszcze piszą nasi dziennikarze.