Tymek – Odrodzenie [Recenzja]

Odrodzenie to jak dotychczas najdłuższy, najbardziej emocjonalny i najbardziej dopracowany album w karierze muzyka. Najnowszy krążek rapera pokazuje, że Tymek poszukuje siebie eksperymentując muzycznie. Dzięki temu jest na prostej drodze, aby stać się artystą przez duże „A”.

Tymek

Tymek i jego droga

Jakiś czas temu napisałam tekst, w którym rozłożyłam na czynniki pierwsze twórczość Tymka. Padło tam wiele gorzkich słów w stronę ostatniego albumu rapera pt. Popularne oraz wiele słów uznania wobec jego bardziej alternatywnych projektów takich jak np. krążek Piacevole czy utwór Oczko w głowie, który został stworzony wraz z Karasiem oraz Urbańskim. Do tej pory Tymek kreował się na wszechstronnego twórcę, potrafiącego napisać coś „pod nóżkę” oraz coś głębszego, adresowanego do publiki, która pragnęła czegoś więcej. Okazuje się, że droga Tymka trwa dalej. Nie zamierza się on szufladkować w jednym brzmieniu czy zamykać na jednym targecie.

Odrodzenie

„Odrodzenie” to muzyka, to film, to wizja, to opowieść o miłości, władzy, sukcesie wzlotach i upadkach. To opowieść o śmierci rozumianej jako narodziny. To podróż po wcieleniach i puenta, która stanowi możliwość wejścia w nowy etap rozwoju osobistego.

Taką notkę możemy przeczytać w opisie albumu na różnych stronach internetowych, które oferują jego sprzedaż. W sumie jest to ładny opis chaosu, który panuje na krążku. A muszę wam się przyznać, że aż na taki chaos nie byłam przygotowana. Ale zacznijmy od początku.

Krążek Odrodzenie egzystuje również jako trzy osobne EPki – Król życia, Romantyk oraz Niespokojna Dusza. Dopiero później piosenki zostały spięte w jeden krążek, który zawiera aż dwadzieścia jeden kawałków.

Na czym polega chaos?

Na pomieszaniu brzmień, gatunków, stylu śpiewu, krzyku i rapowania. Mamy tu m.in. trochę nostalgicznego popu (Cudzysłów, Szczerze), agresywnego rocka (Klakson) czy stylowego jazzu (San Francisco). Nie wiadomo, na czym słuchacz w pierwszej kolejności powinien się skupić. Są również brzmienia w stylu Nirvany, a znajdziecie to w kawałku Bywam Ludzki. Chociaż, jakbym miała zebrać to wszystko razem, to wydaje mi się, że najwięcej kawałków jest utrzymanych w nostalgii i melancholii.

Jeśli chodzi o warstwę liryczną to zrozumie ją każdy, ponieważ sytuacje jakie znajdują się w tekstach są proste. Między innymi poruszane są tematy miłości czy samotności. Jednak ich prostota jest dość pozorna, ponieważ jeśli ktoś chce znaleźć „coś więcej” w słowach rapera, to na pewno mu się uda. A to ze względu na to, że część wersów jest metaforyczna i trzeba się dłużej nad nimi zastanowić, aby zrozumieć to, co artysta chciał nam przekazać.

Kompozycja

Za produkcję albumu Odrodzenie był odpowiedzialny Urbański, z którym artysta już wcześniej nagrał kawałek pt. Oczko w głowie. Naturalnie wydawało mi się, że ten utwór pojawi się na płycie, a cały longplay zostanie utrzymany w klimacie, który panował właśnie na wyżej wspomnianym singlu. Niestety tak się nie stało, a szkoda, bo raper świetnie wypadał w tego typu aranżacjach, co także udowodnił projekt Piacevole.

Jeśli chodzi o jakieś rażące błędy czy minusy, to wciąż muzyk jest niezrozumiały w kontekście rapowanych/śpiewanych wersów. Rozumiem, że w pewnych momentach może być to pewna figura artystyczna. Jednak moment, w którym odbiorca słucha albumu i musi się domyślać, jakie słowa padają jest niedopuszczalny, a zdarza się któryś raz z kolei na płytach rapera.

Razem czy osobno?

Jak dla mnie, jako cały album, Odrodzenie nie daje rady. Jednak jako zbiór piosenek w trzech osobnych EPkach, to już inna historia. Polecam słuchanie kawałków właśnie w takich zestawach. Wtedy wszystko wydaje się być spójne i pasuje do siebie.

Król życia EP to numery: Pokrzywy, Klakson, San Francisco, Odurzony snem, Pończochy, Naprzemianmieszane oraz Trochę, trochę.

Romantyk EP to kawałki: Cudzysłów, Marzę, Mów mi tak, Jeden uśmiech Twój, Blizny, Zabawmy się dziś w Boga oraz List.

Niespokojna dusza EP to utwory: Bywam ludzki, Deszcz, Nostalgia, Metafora, Podążaj, Lapidarium oraz Szczerze.

Odrodzenie to eksperyment z konceptem, na co wskazują wypuszczone przez Tymka fabularne teledyski. Jako całość nie jest to do końca udany eksperyment, ale jako EPki brzmi o niebo lepiej. Pozostaje sobie zdać pytanie, jaki będzie następny krok Tymka? Strzelam, że taki, którego nawet się nie spodziewamy!

Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/