Przegapiłeś? Nadrób! – Elis (1972)

W drugim wydaniu cyklu Przegapiłeś? Nadrób! lecimy do Brazylii. Mam nadzieję, że po ostatnim tekście nadrobiliście Dubnobasswithmyheadman. Tym razem diametralnie zmieniamy klimat i z angielskich, klubowych podziemi przenosimy się na gorącą Ipanemę. Tam czeka na nas jedna z najwybitniejszych brazylijskich wokalistek – Elis Regina. Na jej 18. albumie (sic!) gwiazda MPB wraz z niepisanym bohaterem naszej historii Cesarem Camargo Mariano zabiera się za klasyki brazylijskiej samby i bossa novy w nowoczesnych aranżacjach. Ale to tylko naparstek całej historii. 

Wyjątkowa Elis

Elis Carvalho Costa Regina pochodząca z Porto Alegre zszokowała Brazylię już w wieku szesnastu lat. Jej debiut Viva a Brotolandia z roku 1961 rozpoczął wyboistą karierę młodej Elis i wcale nie wyniósł jej na piedestał. Wręcz przeciwnie – lektura archiwalnych recenzji albumu zaskakuje tym jak brutalnie potraktowano Reginę. Viva a Brotolandia została określona jako składanka utworów „wątpliwych” i „nijakich”. Rossini Pinto – autor recenzji, na jej końcu dodaje, że wspomina o debiucie Reginy jedynie z życzliwości. Celly Campelo – brazylijska pionierka rocka, która zainspirowała ten album i z którą młoda Elis miała rywalizować, według krytyka mogła „jedynie się zaśmiać”. Następne 21 lat, aż do swojej tragicznej śmierci w 1982 r. Regina pracowała jednak na odbudowanie swojej reputacji. Dziś pozostaje jedną z najwybitniejszych brazylijskich artystek i ikoną nowego ruchu w muzyce z kraju Canarinhos – ruchu MPB (música popular brasileira)

That’s not very saudade of you

Dogmat saudade (w Brazylii także banzo) stanowił część tożsamości brazylijczyków i portugalczyków od czasów niepamiętnych. Dekadentyzm i melancholia zakodowane w nim wywodzą się z pustki, którą na morzu przeżywali portugalscy zdobywcy. Poezja miłosna i zauroczenie narodu eksploracją nie tylko świata, ale też ducha zapisały saudade w egzystencji dziesiątek następnych pokoleń. Kiedy ruch Tropicalia z Caetano Veloso na czele przełamywał złote zasady klasycznego brazylijskiego bossa nova – przełamali także saudade. Napędzili przy tym przemiany społeczne i kulturowe. Elis przyłączyła się do tej historii trochę później, ale jako kobieta i artystka płonęła kreatywnością i nie bała się rewolucji. Owocem tego jest między innymi właśnie album Elis z 1972. 

Era aranżera, czyli jak przetłumaczyć klasykę na nowoczesność

Gwiazda Regina świeci na tyle mocno, że blaskiem przysłania Cesara Camargo Mariano – osobę odpowiedzialną za wyjątkowość tego albumu w równym stopniu co sama wokalistka. Opowiadając o płycie Elis nie sposób bowiem nie mówić o brzmieniu i instrumentach wykorzystanych do nowych aranżacji klasyków muzyki brazylijskiej. Bossa nova kojarzy nam się z gitarą klasyczną, sekcją dętą i pianinem i choć nie brakuje ich tu, to nie stanowią one nawet połowy muzycznego krajobrazu zaserwowanego nam przez Mariano. 

Pierwsze skrzypce gra tu instrument wówczas wyjątkowo nowoczesny – keyboard. Pamiętajmy bowiem, że pierwsze Casio wychodziły do produkcji masowej na przełomie lat 70. i 80. Nie sposób doszukać się informacji jakiego modelu używano przy produkcji płyty, ale kreskówkowe wręcz brzmienie klawiszy na tym albumie jest absolutnie niepowtarzalne. Słuchając Bala com Bala czy Me Deixa Em Paz honky tonkowe klawisze i syntetyczne quasi-klawesyny brzmią niemal jak dżingle z sitcomów ery post-seinfeldowskiej. Na Elis oprócz keyboardu wyraźnie pojawia się także 12-strunowa gitara, którą usłyszycie chociażby na Nada Sera Como Antes. Swoim koronkowym i dystyngowanym brzmieniem bardzo kontrastuje z infantylnymi klawiszami. Instrumentarium na Elis wyraźnie wyprzedza epokę, szczególnie biorąc pod uwagę, że album powstał w tym samym roku co legendarne Clube da Esquina Miltona Nascimento i Lo Borgesa Co ciekawe na pierwszym z nich pojawia się oryginał utworu Cais, z którego inną interpretacją zmierzyła się także Elis Regina.

Elis po Elis

Kolejne lata przyniosły Reginie największe sukcesy. Albumem, który został zapamiętany w następnych dekadach najlepiej był Elis & Tom z jednym z najwybitniejszych brazylijskich kompozytorów – Antonio Carlosem Jobim. Kolejna interpretacja Aguas de Marco, tym razem w duecie z samym twórcą tego klasyka, brzmi miękko, jest niezwykle wysmakowana. Symbolizuje też jednak zgodę. Zgodę między Elis i uznanym, klasycznym brzmieniem brazylijskiej bossa novy. Album z 1974 ugruntował pozycję Reginy jako ikony kultury brazylijskiej. Mam jednak wrażenie, że to jej solowe wydawnictwo wydane raptem dwa lata wcześniej jest albumem obrazującym szaloną, kolorową naturę brazylijki. Dlatego warto pochylić się nad tym niekiedy zabawnym, ale zawsze niezwykle kreatywnym albumem. Szczególnie w te upalne, powolne dni. 

Po więcej świetnych artykułów ze świata muzyki zapraszamy na stronę Radio Meteor!