moja ciemność, czyli nowy album bryskiej [RECENZJA]

Bryska w końcu wydaje swoje pierwsze, pełnowymiarowe wydawnictwo. Kilka miesięcy temu mogliśmy usłyszeć o raczkującej na polskiej pop scenie dziewczynie, która podbijała listy przebojów utworem lato (pocałuj mnie). Dziś mamy już do czynienia z artystką, która od czasu premiery swojej pierwszej epki, dała się poznać szerszemu gronu odbiorców. Najnowsza płyta moja ciemność to kompendium dotychczasowej twórczości bryskiej, z kilkoma smaczkami.

Moja ciemność okładka
Okładka płyty moja ciemność

Bryska w nowym-starym wydaniu

moja ciemność składa się w wersji deluxe aż z 26 utworów i jest podzielona na dwie płyty. Warto jednak zaznaczyć, że większość kawałków nie przekracza długości trzech minut. Dzięki temu zabiegowi, nawet tak obszerny album, nie jest nużący. Pierwsza część to zremiksowane kompozycje i kilka nowości, których nie mieliśmy okazji usłyszeć do czasu premiery. Na drugiej płycie dostajemy utwory, które znalazły się już na minialbumie jestem bryska. Moja ciemność nie szokuje zatem żadną nową koncepcją. To, co słyszymy w nowych utworach, nadal balansuje między nieskomplikowaną liryką, a energiczną i niebanalną warstwą instrumentalną.

Sprawdźcie pełną recenzję EPki bryskiej!

Oczekiwania vs rzeczywistość

Wiele fanów polskiego popu z niecierpliwością czekało na to, co pokaże bryska w pełnowymiarowym wydawnictwie. EPka dawała nadzieję, że rozwieje ono wszelkie wątpliwości słuchaczy, a dla samej artystki będzie stałą przepustką do topowych miejsc list przebojów. Trudno jednak zaskoczyć albumem, którego praktycznie całą zawartość poznaliśmy już wcześniej. Mimo to, nowe kompozycje są ciekawymi i dopełniającymi całość smaczkami. Rozpoczynający albumową historię utwór ciemność, zawiera biesiadne elementy, które przypominają mi kolaborację Viki Gabor i Kayah Ramię W Ramię. Okazuje się, że bryska brzmi w takich klimatach doskonale i warto docenić ten udany eksperyment. Następny w kolejności jest remix odbicie, a jak wiadomo, to właśnie remiksy są jej znakiem rozpoznawczym. Wniosek? Bryska wie, jak skomponować album tak, aby słuchacz chciał więcej.

moja ciemność i jej znaczenie

To, co wyróżnia bryską, to na pewno pomysł na kreację wizerunkową. Artystka sama wspomina, że postać sceniczna, jaką tworzy, jest w pełni jej zamysłem. Jeszcze kilka miesięcy temu wiedzieliśmy o niej garstkę informacji. Ukryta pod różową peruką młoda dziewczyna, powoli odkrywała kolejne karty. Odbiorców ciekawiło, jak wygląda, kim tak naprawdę jest i skąd czerpie muzyczne inspiracje. Dziś wiemy już znacznie więcej, ale tajemniczość i niekonwencjonalność nadal są jej cechami rozpoznawczymi. Sprawiają, że na polskim rynku muzycznym jest po prostu jakaś. Teksty pisanych przez nią piosenek, pokazują jej prawdziwe oblicze i to właśnie dzięki prostej w przekazie liryce, bryska daje się poznawać.

Nie mogę się doczekać, aby pokazać fanom, pełną wizję tego wszystkiego, kim właśnie jest bryska – mówi bryska w wywiadzie z Onet.pl

Nowości na deser

W najnowszym wydawnictwie znalazło się kilka elementów zaskoczenia. Utwory, których nie mieliśmy okazji usłyszeć przed premierą, pokazują, jak rozwinęła się bryska w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Słychać to chociażby w kawałku jagodowe oczy. Niskie tony, lekkość i pewność siebie w głosie przełamują wizerunek tej delikatnej i nieśmiałej dziewczyny. Kręgi w zbożu to z kolei wolna kompozycja, w której wyczuwam inspirację muzyką ludową. Mimo że nagłos pozostaje dla mnie najbardziej ekspresyjną i wyrazistą balladą, hipnotyzujący bit w refrenie sprawia, że nie da się przejść obojętnie obok tej nowości. W nowych kawałkach nie zabrakło również przesterowanych dźwięków, wyraźnie podkręconego autotune i eksperymentalnych syntezatorów, które najbardziej słyszalne są w utworach guma balonowa i cukier. To właśnie ten deser, który o dziwo smakuje dobrze nie tylko w remiksach.

Artystka, nie performerka

Z pewnością moja ciemność to swoiste przypieczętowanie dotychczasowych działań bryskiej na rynku muzycznym. Album skierowany jest do nowych odbiorców, którzy od teraz mają możliwość odkryć i poznać jej twórczość w pełnym wydaniu. Nowe wydawnictwo nie będzie niczym zaskakującym dla fanów. Poza kilkoma niuansami jest po prostu kompilacją wszystkiego, z czym mieli już okazję się zapoznać. Prostota tekstów, pomysł na siebie i chęć robienie nie popisowego show, a prawdziwej muzyki, jest uzupełnieniem luki na polskiej pop scenie. Widać, że rzeczywiście nie obchodzi ją ta drama.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/