Krzyk VI – rzeź w wielkim mieście

W styczniu ubiegłego roku kinowe ekrany rozpruła piąta część legendarnej serii Krzyk. Twórcy najwyraźniej nie mieli zamiaru długo zwlekać z rozpoczęciem prac nad kolejnym sequelem, bo, po lekko ponad roku, Ghostface znów nawiedził plakaty. Tym razem jednak wszystko ma być inaczej, bo morderca zapuścił się aż do Nowego Jorku.

Plakat promujący film „Krzyk VI"
źródło: naekranie.pl

Ukryty w mieście krzyk

Po ostatnich wydarzeniach w rodzinnym mieście sióstr Carpenter (Krzyk 2022), Tara (Jenna Ortega), Sam (Melissa Barrera), Chad (Mason Gooding) i Mindy (Jasmin Savoy Brown) postanawiają na dobre wynieść się z Woodsboro. Straumatyzowani i pragnący zmiany oraz bezpieczeństwa przeprowadzają się do Nowego Jorku (a tak naprawdę Montrealu). Tam, część stara się odciąć od przykrych wspomnień imprezując, a inni decydują się na przepracowanie traumy u terapeuty.

Widmo przeszłości dogania jednak siostry nawet na wschodnim wybrzeżu. Tara stara uwolnić się z sideł nadopiekuńczej Sam, która definitywnie nie poradziła sobie jeszcze z faktem, że zarówno jej ojciec, jak i chłopak okazali się mordercami. Dodatkowo, nawet po przeprowadzce, dziewczyna jest nękana i obwiniana za rzeź, która miała miejsce w Woodsboro. Nie mogę pozwolić, żeby to co wydarzyło się w ciągu tamtych trzech dni, zadecydowało o całym moim życiu: mówi młodsza siostra. Wkrótce jednak okazuje się, że nieprzepracowana przeszłość potrafi powrócić ze zdwojoną siłą. W tym przypadku: ze zdwojoną ilością pchnięć nożem.

od lewej: Melissa Barrera, Jenna Ortega, Jasmin Savoy Brown i Mason Gooding
źródło: usmagazine.com

Gdy bohaterki myślą już, że mogą wreszcie odetchnąć z ulgą i nie zamykać już drzwi na pięć zamków, w jednym z nowojorskich apartamentów dzwoni telefon. What’s your favorite scary movie?: słyszy student filmoznawstwa, który zupełnie przypadkiem okazuje się znajomym Tary.

Na pierwszym miejscu zbrodni znaleziona zostaje porzucona maska Ghostface’a, należąca do ostatniego (zmarłego) zabójcy – Richiego Kirscha. Sprawa zaczyna robić się podejrzana, gdy przy kolejnych ofiarach pojawiają się kolejne maski morderców sprzed lat. W tym samym czasie bohaterowie odkrywają w NY swoiste muzeum, w którym skupiona została cała historia wydarzeń z Woodsboro. Ze strojami każdego psychopaty włącznie. Siostry i ich przyjaciele zdają sobie sprawę, że zaczęło się odliczanie do ostatniej maski – Billiego Loomisa (Krzyk 1996).

Scena z filmu „Krzyk VI"
źródło: filmweb.pl

Krzyk VI – na tym etapie wszystko jest możliwe

To, co wyróżnia serię Krzyk Wesa Cravena, na tle innych slasherów to doza autoironii i pastiszowy charakter. Na podstawie wydarzeń w Woodsboro w fikcyjnym świecie Krzyku powstają filmy o tytule: Stab. To właśnie na ich bazie bohaterowie tworzą teorie, którymi potem kierują się, żeby uniknąć ataków mordercy. Robiąc horror w horrorze, twórcy od 1996 roku śmieją się amerykańskiemu przemysłowi filmowemu w twarz i wytykają stałe schematy rządzące kinem grozy. Nierzadko w komiczny sposób.

Tak więc, skoro każdy slasher rządzi się więc swoimi prawami i obowiązują w nim pewne zasady, tak podobnie musi to wyglądać w przypadku serii. Każdy kolejny sequel oznacza mianowicie: większy budżet, lepsze efekty, więcej ofiar i więcej krwi – tłumaczy Mindy. Pokrywa się to idealnie z sytuacją, w której znaleźli się bohaterowie – ogromne miasto, gdzie na każdym rogu może czaić się morderca. Zatłoczone metro czy ciemny zaułek stają się potencjalnymi miejscami, gdzie zaatakować może szaleniec z nożem. Sytuacja bohaterów jest jednak jeszcze gorsza, niż się wydaje.

Według zasad sequelozy stałe postacie w serii mogą czuć się względnie bezpieczne. W końcu muszą znaleźć się w kolejnych częściach. Sequele nie mogą jednak powstawać wiecznie. Problem pojawia się, gdy seria przekształca się we franczyzę. Na tym etapie serii wszystko jest możliwe. Skoro w „Gwiezdnych wojnach” zginął nawet Luke Skywalker, zginąć mogą wszyscy: mówi dalej studentka filmoznawstwa. Oznacza to, że na finalny cios nożem narażone są nie tylko nowe postacie, ale także „czwórka z Woodsboro” czy pierwotni bohaterowie serii.

Ghostface w filmie „Krzyk VI"
źródło: filmweb.pl

Jenna Ortega i nowe pokolenie

Poprzez pierwotne postacie (a raczej postać) rozumieć trzeba Gale Weathers (Courtney Cox), która jako jedyna z pierwszych “Krzykaczy” pojawia się w szóstej części. Wszystko dlatego, że Neve Campbell (Sidney Prescott) stwierdziła, że gaża jest dla niej zbyt mała i nie warto dać się za nią dźgnąć. Tyler Gillett i Matt Bettinelli-Olpin za Campbell nie płakali prawdopodobnie zbyt długo. W obsadzie pojawiła się bowiem ponownie Jenna Ortega, którą twórcy zdążyli wyłapać jeszcze zanim stała się najpopularniejszą aktorką na świecie.

Wychwalana za ostatni Krzyk, a jak poszło jej w tegorocznej części? Po premierze pojawiły się głosy, że to najlepszy dotychczas występ młodej gwiazdy. Ja jednak podchodziłbym do tego z dystansem. Odtwórczyni roli Wednesday ostatnimi czasy przejmuje większość nagłówków i potrafi wywołać niemałą furorę, gdy pojawia się na ekranie. Może to być kwestią i w tym przypadku. Nie oznacza to jednak, że w Krzyku VI nie dała świetnego popisu. Z początku roześmiana, pijana nastolatka powoli przeradza się w Tarę z Woodsboro – umazaną we krwi, pragnącą przetrwać i nie zawachającą się wbić noża w zabójcę. W tym wszystkim zachowuje właściwą sobie, niesamowitą autentyczność.

Młoda gwiazda z każdym kolejnym dziełem udowadnia nam więc, że potrafi odnaleźć się w przeróżnych sytuacjach aktorskich. Trzeba też przyznać, że twórcy zawdzięczają Jennie przyciągnięcie do kin zupełnie nowego pokolenia fanów Krzyku. Debata na temat “Ile osób przyszło dla Ghostface’a, a ile dla Wednesday” trwa. Pozostaje jednak wierzyć, że iskra Jenny rozpali w nowych fanach miłość do filmów gore i slasherów.

Courtney Cox jako Gale Weaters
źródło: denofgeek.com

Krzyk VI – Ghostface sam w Nowym Jorku

A jak to wygląda w przypadku fanów, którzy zakochali się w błysku noża Ghostface’a od pierwszego rozprucia? Mianowicie, wśród wyznawców serii zawrzało. Jako jeden z nich muszę całkowicie się zgodzić, że Krzyk VI to jeden z najlepszych sequeli. W najnowszej części twórcy uzupełnili wszystko to, czego zabrakło w poprzedniej. Akcja rwie do przodu i nie daje nam się wynudzić, a jednocześnie dostajemy czas, żeby dobrze poznać każdą postać. Produkcję dodatkowo napędza fakt, że w ramach kontynuacji 5. odsłony Krzyku, po 26 latach, akcję przeniesiono do wielkiego miasta. W prezencie dostajemy pełną napięcia scenę w zatłoczonym metrze, gdzie Mindy walczy o życie, czy skoki na główkę z 4 piętra.

Paradoksalnie jednak najlepszą rzeczą w każdym Krzyku – i przy okazji najlepszą emocjom podczas seansu – jest irytacja zachowaniem bohaterów. Ilość ruchów, jakie są w stanie wykonać ofiary z ranami kłutymi w brzuchu, nigdy nie przestanie wprawiać mnie w szok. Ciekawym zjawiskiem jest też zdolność Ghostface’a do powalenia ogromnego mężczyzny, jednocześnie mówiąc do telefonu bez żadnej zadyszki. Tak samo zrywa nas z fotela bezradność, gdy widzimy jak bohaterowie zamiast dobić obezwładnionego zabójcę, uciekają tylko po to, żeby za chwilę znowu skończyć z kolejną raną kłutą.

W ten sposób w Krzyku VI pojawiają się krwawe sceny, gdzie ofiara zostaje pchnięta noże 25 razy z rzędu, czy kończy z ostrzem wbitym w czaszkę przez oko lub gardło. Bywa więc podczas seansu drastycznie i z góry o tym przestrzegam. You have to shoot ’em in the head, or they always come back: mówi Dewey w Krzyku z 2022. Może to jednak lepiej, że mało kto wyznaje tę zasadę, bo skończylibyśmy tę serię jeszcze w latach 90’.

What’s your favorite scary movie?

Numeracja i określenie, który Krzyk jest sequelem, którego nigdy nie była mocną stroną twórców. A raczej był to celowy zabieg wynikający z autoironicznego charakteru serii. Niemniej jednak możemy założyć, że nienumerowany film Krzyk z 2022 roku rozpoczął nowe odliczanie. W ubiegłym roku przedstawione zostały nam nowe postaci i obecnie obserwujemy głównie ich losy poprzeplatane drugoplanowymi wątkami oryginalnych bohaterów. Może to kwestia śmierci pierwotnego reżysera – Wesa Cravena – w 2015 roku. A może postanowiono odświeżyć serię na potrzeby wdrożenia nowego pokolenia.

Przed wybraniem się więc na nowy, nowojorski Krzyk VI, trzeba zobaczyć poprzednią część. Pierwsze cztery również nazwałbym “pozycjami obowiązkowymi”, jednak ich nadrobienie nie jest rzeczą konieczną przed, a raczej po obejrzeniu tegorocznego Scream. A może ktoś skusi się jednak na maraton wydarzeń z Woodsboro jeszcze przed seansem. Wtedy gwarantuję, że gdy zadzwoni do Was telefon, będziecie doskonale znali odpowiedź na pytanie: What’s your favorite scary movie?

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura