Impreza sylwestrowa 2020. Jakie piosenki powinny być grane?

Impreza kończąca aktualny rok zbliża się wielkimi krokami. Mimo, że sylwester nie będzie taki sam jak zawsze to warto zadbać o dobry nastrój, którego nieodłącznym elementem jest dobra muzyka. Siedząc w tym roku w kameralnym gronie znajomych, warto zadbać o dobre tło muzyczne. Oto dziesięć najlepszych piosenek bez których impreza sylwestrowa nie będzie kompletna.

Wilki – „Urke”

Myślę, że refren tej piosenki jest aktualny. Zwłaszcza teraz gdzie faktycznie czekamy na lepszy czas. Muzyka zespołu prowadzonego przez Roberta Gawlińskiego jest nieodłącznym elementem każdego ogniska czy innej formy spotkania ze znajomymi. Bardzo skoczny i łatwy do zapamiętania refren czyni ten numer idealną pozycją na sylwestrową noc. No i w tym trudnym okresie wskazane jest, aby wypić za lepsze dni.

Bee Gees – „Stayin’ Alive”

Klasyka disco, czyli numer w wykonaniu braci Gibb. Piosenka puszczana na niezliczonej ilości dyskotek i innych imprez. Legenda głosi, że ktoś kiedyś nie tupnął nóżką w momencie gdy został puszczony ten tytuł. Mimo że w tym roku duża impreza nie wchodzi w grę, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby potańczyć w domu przed telewizorem albo laptopem.

O-Zone – „Dragostea Din Tei”

Piosenka powszechnie kojarzona pod tytułem „Numa Numa”. Numer przewijający się przez zdecydowanie większą część naszego dzieciństwa. Autorami jest boysband O-Zone z Mołdawii. Wpadający w ucho refren, który jednocześnie jest łatwy do zapamiętania fonetycznie, zapisał się w sercach wielu osób, które do dziś gdy słyszą pierwsze dźwięki z głośników, gdy impreza trwa w najlepsze, są gotowi, aby zaśpiewać „Numa Numa” najgłośniej ze wszystkich.     

Łydka Grubasa – „Rapapara”

Zespół na pewno znany sporej grupie osób. Tak samo piosenka. Puszczają ją wszędzie, od studniówek po domówki. Zarówno w jednym, jak i w drugim miejscu słowa zna każdy. Piosenka zazwyczaj wywołuje emocje w środku imprezy, kiedy wszyscy są już trochę rozruszani i chętniej idą na parkiet. Mimo braku większych imprez, warto mieć tę pozycję zapisaną na playliście, aby wprowadzić się w dobry nastrój gdy kameralna „impreza” będzie trwać.  

Krzysztof Krawczyk & Goran Bregovic – „Mój Przyjacielu”

Myślę, że Krzysztofa Krawczyka nie trzeba nikomu przedstawiać. Niekwestionowany król polskiej muzyki rozrywkowej, bez którego impreza się nie odbędzie. Z pewnością byliśmy na przynajmniej jednej imprezie, na której grane były jego tytuły. Z pewnością jego muzyka jest o tyle zróżnicowana, że może być dopasowana do każdego rodzaju spotkania, zarówno tego romantycznego, jak i tanecznego.  

Akcent – „Kylie”

Nie chodzi tutaj o zespół Akcent na czele z Zenonem Martyniukiem. Akcent to również zespół z Rumunii znany przede wszystkim z piosenki pod tytułem „Kylie”. Niewątpliwie każdy słyszał ją przynajmniej jeden raz w życiu. Co prawda impreza może się odbyć bez tej jednej pozycji, ale jednak będzie czuć, że czegoś nam tutaj brakuje. Melodia niewątpliwie zapada w pamięć i jednak warto zadbać, aby pojawiła się na naszej playliście.  

Ricky Martin – „Livin’ La Vida Loca”

Impreza w stylu latino bez tego kawałka się nie obejdzie. Numer zdecydowanie porywający do tańca nawet osoby, które na imprezach głównie podpierają ściany. Skoczny rytm piosenki i niekwestionowane umiejętności wokalne Martina sprawiają, że jest to idealny numer do tańca, a jak wiadomo, dobra impreza wiąże się właśnie z pląsami na parkiecie. Mimo że imprezy będą się w tym roku odbywać albo zdalnie, albo z małą ilością osób warto trochę się rozruszać. 

Bon Jovi – „It’s My Life”

Zespół Bon Jovi to jeden z tych zespołów, któremu mimo bardziej rockowych brzmień udaje się docierać do większej ilości odbiorców. Zresztą nie tylko tych lubiących rockowe brzmienie. Wiele osób organizujących imprezę umieszcza ten kawałek na swojej playliście. Prawdopodobnie wiele osób zbudzonych w środku nocy potrafiłoby zanucić refren. Podobnie jak w przypadku piosenki „Kylie” impreza be tego kawałka się uda, ale po skończonej imprezie będziemy czuć, że czegoś mimo wszystko brakowało.

A-ha – „Take On Me”

Piosenka zdecydowanie ikoniczna, która z pewnością definiuje lata osiemdziesiąte. Charakterystyczne intro grane na klawiszach zapewne jest znane kilku pokoleniom słuchaczy.   Każda impreza sylwestrowa, na której byłem, nie mogła się obejść bez tego jednego tytułu. Jest on idealny zarówno do posłuchania, jak i potańczenia. 

Europe – „The Final Countdown”

Nie mogło być inaczej. O ile impreza sylwestrowa może odbyć się bez któregoś z wyżej wymienionych tytułów to z pewnością bez „The Final Countdown” się nie odbędzie. Ta piosenka zawsze jest ostatnim numerem, który słyszę w danym roku i nie wyobrażam sobie, aby kiedykolwiek zostało to zmienione na inny tytuł.  

Mam nadzieję, że powyższe pozycje będą dobrą inspiracją do stworzenia własnej playlisty. Pamiętajcie aby o siebie dbać aby kolejna impreza sylwestrowa mogła odbyć się z hukiem i w dużym gronie.

Źródło: https://www.garneczki.pl/blog/sylwester-w-domu/