Kanadyjski artysta Bryan Adams powraca na scenę oraz w trasę ze swoim najnowszym dziełem So Happy It Hurts. Album muzyczny poprzedził tytułowy singiel wokalisty, którym podzielił się ze swoimi fanami jeszcze na początku października. Co zaprezentował Bryan tym razem?
So Happy It Hurts – powrót do korzeni
Do pisania tekstów do najnowszego albumu, Adams zbierał się już podczas pierwszego lockdown’u. Wpływ pandemii i ograniczeń wpłynęły na wizję, którą przelał na nuty oraz kartki papieru. W latach 80/90 idol wszystkich kobiet i dziewczyn, dziś powraca w dość lekkim, ale przyjemnym dla uszu rockowo-popowym wydaniu. Propozycja So Happy It Hurts jest jedną z ciekawszych.
Utwór opowiada o szczęściu i radości jaką jest zwykła przejażdżka. Podróż w samotności to dla Bryana ucieczka od wszystkich problemów i smutków, ktore go nurtują. Być może przesłaniem jest odniesienie się do sytuacji w pandemii i czasów, w których ludzie zaczęli doceniać małe rzeczy… Takie, jak chociażby spontaniczny wypad autem. Bryan cieszy się wolnością, beztroskością, która wybrzmiewa w słowach oraz jego piosence.
„Pandemia i lockdown uświadomiły nam wszystkim, że odebranie człowiekowi spontaniczności jest jak najbardziej realne. Nagle odwołano wszystkie trasy, koncerty. Nikt nie mógł nawet wsiąść do samochodu i pojechać przed siebie.”
– mówił Bryan Adams podczas promocji nowego singla.
Szczere emocje
Nowościami, które sprawią, że utwór chwyci słuchacza za serce swoim przesłaniem, będą These Are The Moments That Make Up My Life oraz Never Gonna Rain. Pierwsza przeniesie słuchaczy w nietypowy dla tego krążka melancholijny nastrój. Kanadyjczyk ilustruje uroki życia codziennego, rodzinnego oraz relacji dwóch bliskich sobie osób. Mówiąc dosłownie mężczyzna twierdzi, że są to momenty i wspomnienia, które czynią jego życie dużo lepszym. Znów wraca do singla So Happy It Hurts i powiela ważność małych rzeczy, które składają się na te większe. Odgłosy natury i widok partnerki, sprawiają mu największą radość w życiu.
Natomiast Never Gonna Rain przedstawia pozytywne podejście do życia. Bryan Adams śpiewa o tym, że ilość porażek uczy o życiu oraz że czas leczy rany, ale tylko pod warunkiem dobrego nastawienia. Dodatkowo dużym walorem utworu są chórki, które pojawiają się podczas refrenu i wyśpiewują słowa, by przeżyć swoje życie „Jakby nigdy nie miało padać”. W życiu szkoda czasu na to, by się przejmować.
So Happy It Hurts o miłości?
Bryan Adams w utworach Always Have Always Will oraz You Lift Me Up jednogłośnie porusza serca wielu kobiet na świecie. To za sprawą słów, które kieruje do swojej długoletniej partnerki. I chociaż w przypadku pierwszej propozycji mowa jest o różnych wzlotach i upadkach w relacji, tak w kolejnej dziękuje swojej życiowej towarzyszce za wszystkie wspólne chwile. Oba utwory sprawiają, że można poczuć się tą wyjątkową drugą połówką. Dodatkowo rockowe brzmienie i gitara Bryana Adamsa to dosłownie – miód dla moich uszu. W rezultacie słowa o wsparciu i o uczuciach, idealnie komponują się w muzykę i osobę Kanadyjczyka, za którym wszyscy tęsknili.
O starym i nowym Bryanie
Chociaż album głównie składa się z piosenek o pozytywnym przesłaniu i genialnej melodii, to pojawiły się również te dla młodszej publiki. Trudno stwierdzić czy Bryan Adams śpiewa w I Ain’t Shit Without You, o swoich młodzieńczych rozterkach. Z pewnością jest to komunikat skierowany do publiczności nastolatków. To trochę taki zabieg, jakby Bryan chciał na nowo przeżyć swoje szkolne lata, ale bez utraty jego szkolnej miłości. Nikt mu niestety lat nie odejmie.
Z pewnością można się zgodzić, że fani czekali na taki powrót swojego największego idola, jaki jest w utworze Kick Ass. W tej piosence, Bryan śpiewa, że lekiem na wszelkie problemy życia codziennego jest włączenie muzyki. Kanadyjczyk robi to w dość oryginalny sposób, gdy utwór rozpoczyna intro angielskiego komika Johnego Cleese’a. Później słychać już do końca kwintesencje prawdziwego rocka. Kto nie zdążył ma jeszcze czas, by zabrać się w podróż po Kanadzie razem z Bryanem Adamsem i jego So Happy It Hurts.