Vance Joy – In Our Own Sweet Time [Recenzja]

Vance Joy nie kończy się na albumie Dram Your Life Away, a już w szczególności nie na utworze Riptide. Po jego albumie Nation of Two i premierze tegorocznego projektu można zaliczyć go do grupy wydających co cztery lata. 10 czerwca 2022 roku premierę miał trzeci album wokalisty – In Our Own Sweet Time.

Vance Joy - In Our Own Sweet Time

Vance Joy w ogrzewających serce singlach

Idea albumu opiera się na tworzeniu swojego życia i świata z kimś wyjątkowym. Pierwszy singiel zapowiadający go pojawił się w streamingach już w maju zeszłego roku. Missing Piece, napisany w trakcie lockdownu, bardzo przypomina twórczość zespołu The Lumineers. Nie bez powodu stał się najbardziej popularną pozycją na albumie. List miłosny o trzymaniu się razem mimo przeciwności jest jak ciepły i kojący plaster dla słuchających.

Kolejny singiel – Don’t Fade zadebiutował dopiero w lutym tego roku. Utrzymany w podobnym, rozmarzonym i pełnym miłości tonie Vance Joy śpiewa: Not a single thing needs to change We can be the light that don’t fade.

Ostatni już utwór zapowiadający album pojawił się zaledwie tydzień przed premierą. Every Side Of You dotyka siły więzi międzyludzkich i zmian, jakie sam Vance zauważył w sobie na przestrzeni lat.

In Our Own Sweet Time

Złożony z dwunastu, trwających ponad 41 minut utworów, album jest najbardziej osobistym i ciepłym projektem Joya. Stworzony głównie w czasie pandemii, a zwłaszcza lockdownów pełni rolę okładu na trudy ówczesnego życia. In Our Own Sweet Time przepełniają indie-folkowe brzmienia, z których tak dobrze znamy artystę. Nowymi kompozycjami Vance Joy nie odkrywa Ameryki, ale wręcz pokazuje, że w jego muzyce niczego nie brakowało i nadal nie brakuje.

Zawsze pociągała mnie idea ponadczasowości albo tej wspólnej chwili, która wyrywa cię z chaosu z zewnątrz. Jeśli świat jest szalony, możesz się gdzieś wycofać. Zawsze trudno jest wymyślić odpowiedni tytuł, ale myślę, że to idealnie podsumowuje ten album.

Vance Joy o albumie In Our Own Sweet Time

Każdy z utworów, pomimo czasem słodko-gorzkich słów, przepełniony jest ciepłem i miłością, które idealnie sprawdzają się odzwierciedlając letnie wieczory. Pośród tracklisty znaleźć można również kawałki, które nieco bardziej wyróżniają się od reszty. Doskonałym przykładem jest rozpoczynający się na ukulele Catalonia, którego żwawe i radosne tempo oddaje cześć wakacyjnym podróżom. Na szczególną uwagę zasługuje również Clarity, odzwierciedlający ideę albumu, o której wielokrotnie wspominał Vance Joy.

Dla tych, którzy miłość do muzyki artysty odkryli już jakiś czas temu będzie to kolejna dawka chwytającej za wszystkie czułe punkty historii. A ci, którzy zatrzymali się w czasie na Riptide, powinni jak najprędzej zabrać się za pozostałą twórczość Joya. To jeden z tych artystów, którzy nieważne co stworzą, nie trzeba martwić się o wartość ich dzieł.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj –> https://meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/