Robert Cichy – Muzyka jest dla mnie niezmierzoną kopalnią [ROZMOWA]

Robert Cichy
fot. Marta Rzepka

Zapowiedź tej płyty była dla mnie dużym zaskoczeniem. Robert Cichy, laureat dwóch Fryderyków w kategorii blues, postanowił zaprosić innych muzyków do zremixowana własnej twórczości. Rezultatem tych działań jest płyta 3 & Remixed, o której porozmawiałem z artystą.

Pretekstem naszego spotkania jest Twoja najnowsza płyta zatytułowana 3 & Remixed. Gdy po raz pierwszy usłyszałem singiel Android (No Echoes Remix) uznałem, że na pewno nie otrzymasz za tę płytę Fryderyka w kategorii blues. (śmiech)  Skąd decyzja o popełnieniu płyty tak odmiennej od tego co prezentowałeś wcześniej na swoich solowych płytach?

Robert Cichy: Blues jest jedną z wielu kategorii muzycznych, którą się interesuję. Muzyka jest dla mnie niezmierzoną kopalnią. Możesz kopać i kopać, a wciąż odkrywasz nowe, interesujące rzeczy. Dlatego też, taki format tej trzeciej płyty jest bliski mojemu sercu. Wcześniej też już robiłem remixy i udzielałem się w formacjach drum&bassowych czy house’owych, więc ta stylistyka nie jest mi obca. Natomiast ta płyta jest taką chwilową odskocznią i na następnym albumie na pewno powracam do gitarowego grania, do bardziej gitarowej produkcji. To jest po prostu taka moja zachcianka, skok w bok, który teraz wykonałem. Wszystko zaczęło się od pomysłu, aby ktoś stworzył jeden remix. Tak powstał jeden utwór, później następny i tych pomysłów przybywało. W międzyczasie odnowiłem swój kontakt z Bogdanem Kondrackim i platformą 2Track, dzięki czemu zorganizowaliśmy konkurs na rework piosenki Seize The Day z płyty Dirty Sun, co też fajnie powiększyło zawartość płyty, która z pierwotnego pomysłu na EPkę, przekształciła się w longplay złożony z remixów.

Grafika promująca konkurs na remix utworu Seize The Day.

Autorzy remixów

Dobrze pamiętam ten moment, w którym zapowiedziałeś wspomniany konkurs, bo sam rozmach nagród był imponujący, na czele z możliwością zaistnienia na Twojej płycie. Czy zaskoczył Cię odzew z jakim spotkałeś się gdy muzycy nadsyłali swoje utwory?

Byłem bardzo zaskoczony. To byli bardzo różni ludzie, z różnych środowisk muzycznych. Najbardziej zdziwiony byłem zupełnie innym podejściem każdej z osób. Tak naprawdę nie było dwóch takich samych pomysłów na kawałki. Byłem na tyle pozytywnie zaskoczony odzewem, że zrobiłbym całą płytę tylko z tych remixów Seize The Day. (śmiech) Bardzo trudno było mi wybrać tę jedną piosenkę, która miała się znaleźć na płycie, choć takie były zasady konkursu. I w końcu zdecydowałem, że na płycie znajdą się dwa remixy z pierwszego i drugiego miejsca autorstwa Profanumbeats i Riddi. Natomiast liczba doskonałych piosenek była duża i nie spodziewałem się, że ludzie się tak zaangażują i włożą w to tyle pracy, żeby stworzyć coś naprawdę fajnego.

Cały album w większości jest stworzony, na podstawie Twoich piosenek, przez gości. Fani na pewno część z nich mogą kojarzyć z Twoich wcześniejszych kolaboracji, ale część z nich na pewno stanowi duże zaskoczenie. Takim gościem na pewno jest  Skubas, który nie jest kojarzony z klubowymi brzmieniami.

Ja też byłem równie zaskoczony, że podjął się tego zadania, ale jemu taka muzyka nie jest obca. Zanim zaczął solową karierę to wiem, że pracował chociażby ze Smolikiem czy Noviką. Ta nasza współpraca narodziła się bardzo spontanicznie. Gdy dowiedział się o konkursie, płycie to sam zaproponował zrobienie czegoś na tę płytę. Powiedział mi, że przez pandemię strasznie wkręcił się w robienie takich rzeczy i bardzo się cieszę, że się tak zdarzyło.

Mogę zatem rozumieć, że lista gości jest trochę dziełem przypadku.

Nie, dotyczy to tylko Skubasa. Z większością planowałem zrobić coś od dawna. Bardzo zależało mi na obecności DJ’a Eproma, który odpowiadał za miks i mastering moich płyt, a tutaj udało mi się namówić go do zrobienia czegoś razem od strony kompozytorskiej. Od dawna też moim marzeniem było, żeby skontaktować się z No Echoes – Grzegorzem Stańczukiem, bo jako wielki fan tego, co tworzy z Mery Spolsky, wiedziałem, że zrobi super robotę. I tak jeden z moich ulubionych kawałków z Dirty Sun, Android doczekał się świetnej interpretacji. Z wieloma zaproszonymi muzykami się znam, dlatego nie miałem problemu, żeby do nich się odezwać. Wyjątkiem była grupa Plastic, ale ze słyszenia wiedziałem, że są świetnymi ludźmi i nasza rozmowa telefoniczna i praca to potwierdziła. Zaproszeni muzycy to naprawdę dobrze znana mi ekipa: z Wasilewskim miałem okazję współpracować, podobnie jak z Dryskullem przy płycie Mroza, DJ BRK to wiadomo, a Szymon Weissa znam bardzo długo. Bardzo się cieszyłem, że ta płyta będzie robiona przez dobrze znane mi osoby.

Elektroniczne ślady

Płyta nosi przewrotny tytuł 3 & Remixed, a przewrotność nazwy polega na połączeniu zawartości płyty [3 nowe utwory i remixy] z chronologiczną kolejnością Twojej dyskografii [jest to trzecia solowa płyta Roberta]. Który z tych członów tytułu pojawił się najpierw „3” czy „Remixed”?

Z tego co pamiętam, to ten proces przebiegał równolegle. Od samego początku chciałem coś wokół tej trójki stworzyć, gdyż jest to moja ulubiona cyfra. Narodził się pomysł, aby do tych remixów wrzucić trzy nowe piosenki, które stylistycznie będą pasować do całości. Chciałem, żeby na płycie pojawiły się jakieś nowe piosenki, szczególnie, że traktuję tę płytę jako pełnoprawne wydawnictwo.

W dniu premiery albumu wypuściłeś teledysk do premierowych utworów VHS i Dzieci ZWM-u. Wykorzystujesz w nich stare zdjęcia i nagrania ze swojej młodości. Czy właśnie taka muzyczna stylistyka to jest dla Ciebie wspomnienie przeszłości?

Te dwa utwory były właśnie dla mnie takim powrotem do przeszłości, a wynika to z faktu, że ostatnio nawiedzałem moje rodzinne strony, czyli Opole. Przy okazji właśnie tych powrotów namówiłem Szymona Weissa do remixu, bo razem wspominaliśmy nasze pierwsze muzyczne poczynania. Te dwa utwory są ściśle powiązane z tym miastem, ale trzeci premierowy utwór Lunapark nagrany jest razem z DJ’em BRK, który też z Opola pochodzi, więc w sumie te wszystkie trzy kawałki to taki powrót do korzeni. W tym wszystkim znalazłem jeszcze jakieś swoje stare nagrania, zarejestrowane jeszcze na kasetach ośmiomilimetrowych, więc to wszystko razem złożyło się w pomysł, aby wrócić do tych najntisowych brzmień i dopełnić je obrazkami z epoki.

Myślę, że taką podróżą w przeszłość był też projekt, który zatytułowany został Tribute to Warszawa. Folklor, remixes & live. Czy mógłbyś coś więcej powiedzieć o tym wydarzeniu?

Cały ten rok był takim moim pójściem w stronę elektroniki, od pomysłu na epkę, przez konkurs i na końcu zdecydowaliśmy, że będzie to longplay. I będąc w tym locie, otaczając się muzyką elektroniczną, drum&bassową postanowiłem sam spróbować sił w tej stylistyce. Ten koncert to był moje reworki klasycznych utworów o Warszawie. Sięgnąłem po piosenki takich artystów jak: Anna German, Czesław Niemen czy Irena Santor.  To był mój hołd dla miasta, w którym mieszkam już naprawdę długo i jestem bardzo wdzięczy, że mogłem taki występ zrobić.

Czego można Tobie życzyć na przyszły rok?

Zdrowia, koncertów i spokojnych newsów. (Śmiech)