Marvel’s Spider-Man Remastered – wasz przyjazny port z sąsiedztwa nareszcie tu jest!

Marvel’s Spider-Man Remastered wreszcie trafił na PC! Nastąpiło to prawie dwa lata po premierze na PlayStation 5 i niecałe cztery lata po wydaniu oryginalnej gry. Nie jest jednak tą samą edycją, w którą mogliście grać na wspomnianych wyżej konsolach. Wersję na komputery stacjonarne wzbogacono o kilka ekskluzywnych ulepszeń. W rezultacie sprawiają one, że chyba lepszego doświadczenia gry w najlepszą jak dotąd odsłonę „pajączka” uraczyć się nie da. Czy było warto czekać tyle lat na PC port? Przekonajcie się sami!

spider-man
Źródło: blog.playstation.com

Początkowe rozterki

Nie będę ukrywał, że sam zwiastun wspomnianego portu na PC wywołał we mnie mieszankę wszystkich emocji. Przeszły one od zachwytu, ekscytacji czy też ulgi… aż po obawy. Zatwardziali i obeznani w temacie konsolowcy tonowali moje nastroje, wypominając mi naiwność względem komfortowego grania w Spider-Mana bez użycia pada. Na tyle, na ile irytujące wydawały się te „przytyki”, to były też zatrważająco uzasadnione.

Insomniac Games zrobił doskonałą robotę przystosowując beztroskie bujanie się na sieci czy też spektakularne bijatyki do kontrolera PlayStation. Należy tutaj nadmienić, że nie miałem zbyt wiele do czynienia z konsolami, a tym bardziej z grą na padzie. Miałem natomiast okazję raz zagrać we wspomnianego „pająka” na PlayStation 4. Zadziwiło mnie jak bardzo intuicyjne okazało się granie za pomocą kontrolera, nawet dla takiego osobnika jak ja.

Mając to wszystko na uwadze, na pozór trudno sobie wyobrazić jak ktokolwiek mógłby przełożyć tak dopieszczony schemat sterowania na „pecety”. Wewnętrzny konflikt potęgowały myśli, „że przecież były już odsłony Spider-Mana na PC… może i przeciętne ale jednak były! A sterowanie w nich zdawało się naprawdę komfortowe i sensowne”. Wszystkie moje obawy rozwiały się wraz z odpaleniem gry. Okazało się bowiem, że Marvel’s Spider-Man Remastered jest doskonale grywalny na klawiaturze i myszy. Pokuszę się o stwierdzenie, że pod pewnymi względami przewyższa doświadczenia z PS4 (wiem, to bardzo odważna teza).

Gryzoń kontra pad – ostateczny test komfortu

spider1
Źródło: blog.playstation.com

Bujanie się po nowojorskiej panoramie od samego początku było najlepszym elementem tytułu od Insomniac Games. Studio odpowiedzialne między innymi za Ratchet & Clank dostarczyło prawdopodobnie jeden z najlepszych systemów poruszania się spośród wszystkich gier ostatniej dekady. Wbrew pozorom przemierzanie Manhattanu jako Spidey jest równie przyjemne na PC, co na konsoli. Różnica jest taka, że teraz naciskasz i przytrzymujesz [lewy Shift], by wystrzelić sieć i rozpocząć całą „huśtawkę”. Przeplatanie tego procesu zręcznymi stuknięciami w [spacje] pozwala nam urozmaicić naszą „podróż” o dodatkowe wypracowanie prędkości.

Jednak spośród wszystkiego to właśnie kontrola za sprawą myszki daje wersji PC niesamowitą przewagę oraz poczucie wolności. Dzięki niej można z większą precyzją prześlizgnąć się przez przesmyki oddzielające kamienice czy też płynniej huśtać się między wieżowcami. I pomyśleć, że przychodzi to łatwiej niż przy użyciu pada. W końcu „web-swinging” zaprojektowano tak, aby każdy kto ma styczność z tą grą poczuł się jak superbohater w swoim żywiole. Gryzoń tylko ułatwia urzeczywistnienie tej fantazji.

spider2
Źródło: blog.playstation.com

Ale to nie wszystko! Na to, jak bardzo zaangażowany jest styl walki „pajączka” to zaskakująco dobrze sprawdza się on także na klawiaturze i myszce. Podstawowe ataki przypisane są do [lewego przycisku myszy], przy czym wystarczy go tylko przytrzymać, aby posłać przeciwników w powietrze. Wszystkie inne „ficzery” są w zasięgu lewej ręki. I to niezależnie czy chcesz wystrzelić pajęcze pociski w kierunku wrogów szybkimi stuknięciami klawisza [E] czy też skorzystać ze specjalnych umiejętności jak leczenie bądź „finiszery”. Te ostatnie są dostępne pod kilkoma pierwszymi klawiszami numerycznymi. 

Jedyne do czego można by się przyczepić to wspomniane umiejętności i rolka gadżetów Spidey’ego. A raczej dostęp do nich za sprawą kliknięcia środkowego przycisku myszy. Korzystanie z niego staje się poniekąd intuicyjne, tym bardziej jeśli też pauzuje nam całą akcję. Pozwala to choć na chwilę zwolnić i zastanowić się nad kolejnym ruchem. Zresztą… niezależnie jaki mankament byłby ze sterowaniem naszym pajęczym przyjacielem, to pocieszający jest fakt, że można je dostosować względem własnych preferencji. Niemniej jednak ukłony w stronę studia Nixxes Software za adaptację sterowania są jak najbardziej uzasadnione.

Wizualny upgrade?

spider3
Źródło: blog.playstation.com

Sama prezencja Spider-Mana cieszy oko, choć nie zawsze jest tak mistrzowska. Gra niewątpliwie zyskuje na odblokowanych framerate’ach, a dodatek DLSS pozwala na podniesienie rozdzielczości do 4k przy jednoczesnym zachowaniu błogiej płynności. Istnieją jednak pewne problemy z odbiciami w grze, które najbardziej rzucają się w oczy w kałużach czy szklanych oknach budynków tętniącego życiem Nowego Jorku. Na szczęście, kwestie te zostały w większym stopniu wyeliminowane odpowiednią „łatką” poprawiającą wydajność oraz jakość wizualną DLSS ray-tracingu.

Ktoś mógłby mi zarzucić, że się nad wyraz czepiam. W końcu gdy mknie się z dużą prędkością przez Times Square to wszystko wygląda świetnie, a sama gra jak na tytuł z 2018 roku prezentuje się genialnie w tej odświeżonej wersji. Nie zamierzam temu zaprzeczać. Choć faktem jest, że wystarczy się na chwilę zatrzymać i zwrócić uwagę chociażby na karoserię pojazdów, które… no w skrócie, nie wyglądają imponująco. Zresztą, sama kwestia zatrzymania się również może sprawiać problemy użytkownikom nieposiadającym super wydajnych jednostek.

„Watch out, I’m swingin’ here!”

spider5
Źródło: blog.playstation.com

No dobrze. Skoro port na PC jest naprawdę solidny, lecz nie do końca udany… to jak wypada sama gra? Spider-Mana można podsumować jako pięciogwiazdkową postać, która jest osadzona w trzygwiazdkowym świecie. Trochę surowa ocena, co? Czytajcie dalej. Peter Parker jest wprawdzie idealnym bohaterem gier wideo – niesamowicie sympatyczny i empatyczny. Silny choć… nie niepokonany. No i przede wszystkim wyposażony w tak dobry system poruszania się, że aż chce się zwiedzić każdy zakamarek Manhattanu.

Trzeba podkreślić jak dobrze dopracowano mechanikę bujania się na pajęczej sieci i w jak dużym stopniu gra opiera się na tym aspekcie, przykuwając uwagę graczy. Tu nawet nie chodzi wyłącznie o sposób, w jaki gra zachęca nas do tego, by sprawdzić jak mocno jesteśmy w stanie się rozhuśtać. Nie chodzi też tylko o robienie różnych trików w powietrzu, po których zaraz ponownie „damy nura” w kierunku ziemi i dosłownie w ostatnim możliwym momencie wciśniemy [lewy Shift], aby następnie powtórzyć cały proces. Przede wszystkim chodzi o sposób, w jaki Insomniac potrafił zaspokoić wszystkie możliwe wariacje poruszania się po świecie wykreowanym na podwórko Spider-Mana.

Możesz bowiem wspinać się wolno po ścianach, ale także sprintować po nich wzdłuż i wszerz. Śmiało można skakać po budynkach, odbijać się od ścian, by zaraz ponownie wystrzelić sieć i się trochę pohuśtać. Oprócz tego dochodzą jeszcze różnego rodzaju akrobacje z wykorzystaniem elementów otoczenia, takie jak bieganie po ścianie budynku, na którym są schody pożarowe lub też przeciśnięcie się przez jakiś wąski przesmyk, w iście pajęczym stylu. Nic więc dziwnego, że gracze tak ochoczo dzielą się ujęciami z gry, na które pozwala niemniej rewelacyjny „tryb fotograficzny.”

To niewątpliwie jedne z najbardziej spektakularnych i drobiazgowo dopracowanych animacji, jakie kiedykolwiek można było uraczyć w grze wideo. I pomyśleć, że tego wszystkiego jesteś w stanie zaznać w przeciągu pierwszych 30 minut gry! Co więcej, sekwencja otwierająca, podczas której walczysz w siedzibie Wilsona Fiska (aka Kingpina) to mieszanka świetnie rozbudowanej scenerii, jak i imponująco wszechstronnego samouczka. Zaraz po nim gra pozwala ci na większą swobodę, byś mógł finalnie ziścić swoją dziecięcą fantazję o byciu przyjaznym Spider-Manem z sąsiedztwa. 

Bolączka otwartego świata

spider-man
Źródło: blog.playstation.com

Wraz z progresją w grze nasuwa się wniosek, że panowie z Insomniac nie do końca wiedzieli jak wypełnić ten otwarty świat. Wiele pobocznych zadań w grze sprowadza się do prostej „bieganiny” za kolejnymi punktami na mapie. Zbieranie plecaków, gonienie gołębi czy też zabawy w chowanego z Czarnym-Kotem to tylko niektóre z nich. Zaliczyć tutaj należy nawet te bardziej wypełnione akcją zadania opcjonalne. Drobne i większe przestępstwa lub bardziej wymagające walki, które polegają na odpieraniu fali wrogów, nie wykraczają w większym stopniu poza ich podstawowe założenie… a więc przyjść, pokonać, odejść.

Jednak największą wadą Spider-Mana jest brak efektywnego wykorzystania wspaniałego spisu złoczyńców prosto z komiksowych stron. Spider-Man, zaraz obok Batmana, ma prawdopodobnie najbardziej pamiętną kolekcję wrogów. W przeciwieństwie do gier z serii Arkham, w których wrogowie Batmana zostali świetnie wykorzystani w otwartym świecie, przeciwnicy Spider-Mana ledwie rzucają się w oczy aż do trzeciego aktu gry. Wczesna sekwencja pościgu za Shockerem doskonale demonstruje potencjał zabawy z wykorzystaniem klasycznych wrogów w otwartym świecie. Tyle że nawet ona jest ograniczona do głównego wątku fabularnego. W rezultacie nie zobaczysz wielu innych, godnych uwagi złoczyńców aż do schyłku gry. 

Zamiast tego, większość misji polega na walce z jedną z trzech różnych frakcji uzbrojonych bandytów. Niezależnie czy wchodzi do tego dodatkowy pościg za uciekającymi autem zbirami czy bitką w alejce. Może i nie stwarza to problemu na samym początku gry, ale gwarantuję, że jeśli ktoś grał w Arkham Knight od Rocksteady Studios i uważał, że tamtejszy system walki jest już naprawdę oklepany i powtarzalny (i to do punktu krytycznego), tak po dwudziestu paru godzinach walki w Spider-Manie „psycha” może już siadać totalnie. Chociaż… w pewnym sensie jest to nawet imponujące, gdyż systemowi nie brakuje metod na sprawne rozprawienie się z bandą zbirów. Niemniej jednak można odczuwać „zmęczenie materiału”, gdy zbliżasz się do ostatniego aktu gry. 

Doskonały storytelling Spider-Mana

spider-man
Źródło: blog.playstation.com

Na tyle, na ile można zarzucić studiu Insomniac wybrakowanie w zakresie projektowania otwartego świata, tak w ogóle nie można przyczepić się do tego, w jaki sposób opowiadają historię. Robią to doskonale. W istocie, Insomniac Games przedstawia historię Spider-Mana lepiej aniżeli cokolwiek w MCU. Wykorzystują przy tym dodatkowy zakres oferowany przez grę, aby dodać odpowiednią głębie zarówno głównemu bohaterowi, jak i drugorzędnej obsadzie.

Decyzja, by postawić na nieco starszego Petera Parkera, była strzałem w dziesiątkę i to nie tylko dlatego, że dzięki niej Marvel’s Spider-Man Remastered jest kolejną genezą. Dzięki temu amerykański producent mógł głębiej zbadać dojrzałe już relacje między dobrze wszystkim znanymi postaciami. Przykładowo, istniejąca historia między Peterem a Mary Jane sprawia, że ich związek jest o wiele bardziej interesujący niż kolejna miłosna historyjka rodem z romansidła dla nastolatków.

Gra równie zgrabnie wplata historię bohatera w nadrzędną fabułę, ustanawiając przy tym relację między Peterem a Milesem Moralesem. Zrobiono to na tyle dobrze, że nie odczuwa się tego, by postać Milesa w jakikolwiek sposób zaburzała wątek Petera. Wręcz przeciwnie. Doskonale przygotowuje młodszego „pajączka” do jego własnej przygody, która również pojawi się na PC jeszcze w tym roku.

Jednakże najważniejszym punktem dramatu postaci w całej grze jest relacja między Peterem a Otto Octaviusem. Ogrom czasu jest poświęcony na ustanowienie nie tylko przyjaźni między dwójką bohaterów, ale też ich wzajemnego intelektualnego szacunku. Sprawia to, że powolny upadek Otto w złoczyńcę jest tym bardziej tragiczny i efektywny, mimo że od samego początku doskonale wiemy dokąd ostatecznie zmierza jego postać.

Pełen humoru Spider-Man rodem z komiksów

Źródło: youtube.com/MarvelEntertainment

Mimo tego, że historia jest przejmująca to w żadnym wypadku Marvel’s Spider-Man nie staje się beznadziejnym romansem. Spidey trzyma fason, rzucając dowcipami podczas walk, a scenariusz jest pełen innych zabawnych  żartów czy pociesznych odniesień. Nigdy nie sądziłem, że wykreowany z pewną dozą przekory Spider-Cop stanie się odrębną wariacją Spider-Mana w jakimś innym uniwersum.

Twórcy zachowują przy tym odpowiedni balans, bowiem wszystko zdaje się być w odpowiednich proporcjach. Scenariusz wypada równie świetnie w spokojniejszych jak i poważniejszych momentach. Autentycznie czujesz więź emocjonalną z postaciami i współczujesz Peterowi, który desperacko próbuje utrzymać całe miasto w ryzach. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy jego własne życie się rozpada. I choć gra nie wykorzystuje w wystarczającym stopniu potencjału dostępnych antagonistów to dwójka głównych została świetnie sportretowana.

Inne wady, spytacie? Drugi akt wydaje się zbyt rozwleczony, zaś trzeci zbyt krótki. Grywalne sekwencje z Mary Jane Watson nadają postaci siły sprawczej, lecz Spider-Man jest daleki od bycia świetną grą skradankową. I mówię to w kontekście obydwóch postaci, zarówno Mary Jane jak i Petera. Jako ta pierwsza, stają się one dość ograniczone przestrzennie i schematycznie oklepane. No i umówmy się. Czasami wystarczy po prostu przejść obok NPCów, którzy i tak nie zwrócą na ciebie większej uwagi.

Słowem końcowym…

Nawet gdy w tej grze natrafiamy na najbardziej irytujące fragmenty, to nadal jest w niej coś nieodparcie sympatycznego. Marvel’s Spider-Man Remastered to nie tylko doskonała gra ukazująca jedną z najbardziej lubianych i najlepiej znanych postaci z komiksów. To przede wszystkim doskonała opowieść czy też w pewnym sensie film. Może i ma swoje mankamenty i nie jest w pewnych aspektach tak urozmaicona jak gry z serii Arkham, lecz kiedy huśtasz się po Times Square w promieniach zachodzącego słońca, podczas gdy wygenerowani mieszkańcy Nowego Jorku patrzą na ciebie z dołu, to jest to superbohaterski haj, któremu nic nie jest w stanie dorównać.

***

Po więcej artykułów i newsów ze świata gier odsyłamy tutaj –> meteor.exe