Kasia Lins w Poznaniu [RELACJA]

Koncert oszałamiającej Kasi Lins był jednym z pierwszych, w jakich miałam okazję wziąć udział po kilkumiesięcznym lockdownie. Po takiej przerwie apetyt na dobre występy wzrósł parokrotnie, ale mimo wysoko postawionej poprzeczki artystka pokazała się od możliwie najlepszej strony.

Fot. Zuzanna Grzegorzewska

Moja wina

Na sobotnim koncercie w poznańskiej Tamie, Kasia zaprezentowała przede wszystkim materiał ze świeżo wydanej płyty Moja wina. Był to dopiero drugi występ z trasy promującej album, ale mimo utrudnionej promocji uzyskał dosyć pokaźne grono słuchaczy. Mroczny, ociekający emocjami krążek jest opowieścią o pragnieniach, zagubieniu i utraconych wartościach. To koncepcyjne dzieło zgrabnie miesza ze sobą sfery sacrum i profanum, łączy pozorną religijność z o wiele mniej świętym przesłaniem. Album pod względem muzycznym idealnie wpasowuje się w Lynchowską estetykę, z której autorka czerpie, również tworząc teledyski. Prawdziwa gratka dla fanów indie rocka szukających nieschematycznego podejścia do gatunku. Za klimatyczne kompozycje Mojej winy odpowiada Kasia Lins i Karol Łakomiec, a za samą produkcję Daniel Walczak.

Klimat

Nowo wyprodukowany materiał idealnie sprawdził się na żywo. Całemu wieczorowi towarzyszyły aranżacje w wykonaniu świetnych muzyków polskiej sceny alternatywnej: Wiktorii Jakubowskiej, Agi Bigaj, Suzi Kłosińskiej i Karola Łakomca. Oprócz gitarowych riffów, szybkiej perkusji i klawiszy, fundamentem całego występu był oczywiście poruszający wokal Kasi Lins. Kasia posiada tą niesamowitą zdolność do ciągłego przykuwania uwagi, nie można od niej oderwać oczu i uszu. Pozornie delikatny wokal jest jedynie zasłoną dymną dla prawdziwych umiejętności artystki – silnego i przepełnionego emocjami głosu. W połączeniu z talentami reszty zespołu, cały koncert wyszedł magicznie.

Magiczne show

Przez cały koncert, wypełniony po brzegi dziedziniec Tamy wydawał się być pogrążony w jakimś magicznym transie. Mimo tego, że muzyka grana przez Kasię i jej zespół nie jest łatwa w odbiorze, to ludzie świetnie się do niej bawili. Najwięcej energii ze strony słuchaczy można było zauważyć przy promującym album, żywiołowym Końcu Świata. Nie zabrakło również interpretacji dzieła Władysława Broniewskiego – Wiersz ostatni, który jest najbardziej znanym utworem artystki. Co zadziwiające, Wiersz Ostatni był jedynym kawałkiem granym z poprzedniego albumu. Za to mogliśmy usłyszeć cover Zapytaj czy Cię kocham, kultowego zespołu Republika.

Było warto

Jeżeli w dalszym ciągu zastanawiacie się, czy warto być częścią tak pięknego przedsięwzięcia, odpowiedź brzmi: oczywiście, że tak. Samą Kasię będzie można jeszcze usłyszeć w innych miastach, w ramach promocji Mojej winy. Jeżeli zostajecie w Poznaniu, to zachęcam was do wzięcia udziału w innych bezpiecznych i kameralnych koncertach organizowanych na dziedzińcu Tamy, wspaniała atmosfera gwarantowana!

Fot. Zuzanna Grzegorzewska