Inni ludzie — oryginalne kino na podstawie powieści Masłowskiej

Jednym z najczęściej pojawiających się zarzutów pod adresem polskiego kina jest monotonia. Alkoholizm i depresja, patriotyzm i walka, komedia romantyczna. Alkoholizm i depresja, patriotyzm i walka, komedia romantyczna. I tak dalej, i tak dalej i nic innego… Zdecydowanie nie są to bezpodstawne zarzuty. Przygnębiających produkcji ukazujących beznadziejną (z różnych powodów) codzienność współczesnej Polski, filmów przedstawiających martyrologię i heroizm polskiego narodu na przestrzeni dziejów oraz lepszych lub gorszych komedii romantycznych jest w naszej kinematografii najwięcej. Jednakże Inni ludzie to film, który zdecydowanie można polecić widzom spragnionym doświadczenia czegoś nowego i oryginalnego.

Film ten jest pełnometrażowym debiutem Aleksandry Terpińskiej, powstałym na podstawie powieści Doroty Masłowskiej o tym samym tytule. Pierwszym dziełem tej jednej z najbardziej uznanych współczesnych polskich pisarek, które zostało przeniesione na wielki ekran, była Wojna polsko-ruska. Napisana w 2002 r. książka szybko stała się bestsellerem, a jej ekranizacja z 2009 r. powtórzyła sukces pierwowzoru. Inni ludzie to kolejny dowód na to, że literacki świat Masłowskiej — choć kontrowersyjny i oryginalny formalnie — stanowi dla filmowców bardzo dobre źródło inspiracji.

Warszawa w rytmie hip-hopu

Fabuła filmu w całości skupia się na losach głównego bohatera, Kamila (Jacek Beler). Młody mężczyzna pochodzący z dysfunkcyjnej rodziny i dorastający w warszawskich blokowiskach próbuje odmienić swoje życie. Jego ogromną pasją jest hip-hop, a marzenie o wydaniu swojej debiutanckiej płyty jest wizją opuszczenia świata marginesu społecznego, który wypełniają narkotyki, alkohol, przygodny seks i łamanie prawa. Kilka dni z życia Kamila, które obserwujemy w trakcie seansu, całkowicie wciągają widza w przedstawioną na ekranie rzeczywistość. Dzieje się tak dzięki najważniejszemu elementowi filmu Terpińskiej.

Elementem tym jest język. Wszyscy bohaterowie filmu — od wspomnianego Kamila, poprzez postacie drugoplanowe, aż do pasażerów komunikacji miejskiej, bezdomnych i przypadkowych przechodniów — rapują! Jest to jedyna forma komunikacji międzyludzkiej w tym niesamowicie rytmicznym świecie.

Rapują wszyscy, bez wyjątku i przy każdej okazji. Nie ma znaczenia miejsce, status postaci, czy kontekst sytuacyjny. Najdrobniejsza wymiana zdań odbywa się z uwzględnieniem rymów i w określonym rytmie istniejącego w umysłach bohaterów bitu. Nikogo to nie dziwi, nikt nawet tego nie zauważa. Ta rzeczywistość po prostu tak funkcjonuje.

Źródło: http://filmweb.pl

Innym sensownym tropem interpretacyjnym może być założenie, że słyszany przez nas język jest pewną projekcją fantazji i marzeń Kamila, dla którego hip-hop jest głównym celem i sensem życia, który powstrzymuje go przed całkowitym stoczeniem się na dno. Przez jego pryzmat mężczyzna postrzega świat. Jestem jednak przekonany, że niezależnie od tego, którą wersję wybierze widz, ten nietypowy zabieg formalny zrobi na nim ogromne wrażenie.

Inni ludzie, czyli bardzo dobre aktorstwo

Duża w tym zasługa aktorów, przed którymi stało niemałe wyzwanie. Wśród wielu nietypowych rzeczy, których studenci aktorstwa uczeni są w szkołach teatralnych i filmowych, z pewnością nie ma rapowania. Gwarantuję, że taka jest prawda, a niedowiarków odsyłam do programów nauczania przedmiotu „piosenka aktorska” i „impostacja głosu” na rodzimych uczelniach.

Tym większe brawa należą się obsadzie Innych ludzi, a zwłaszcza wszystkim starszym aktorom grającym w tym filmie. Hip-hop jest gatunkiem muzycznym będącym najczęściej domeną ludzi młodszych. Starsza część obsady, np. Marek Kalita czy Beata Kawka, poradziła sobie z tą niewątpliwie obcą dla nich formą ekspresji w sposób imponujący. Pomijając aspekt językowy, wszystkim aktorom należą się wyrazy uznania za wykreowanie bardzo wyrazistych i różnorodnych postaci. Nie ma tu zbyt wielu bohaterów i wszyscy mocno zapadają w pamięć widza.

Jacek Beler brawurowo mierzy się z archetypem polskiego dresiarza, który jest agresywny, cwany i żyje na krawędzi. Sebastian Fabijański w przekonujący sposób tworzy postać współczesnego Jezusa, który jest jednocześnie swoistym Aniołem Stróżem Kamila. Podąża za nim i nieustannie komentuje jego poczynania swoim rytmicznym „głosem sumienia”. Sonia Bohosiewicz i Marek Kalita wspaniale kreują parę w małżeńskim kryzysie. Zwłaszcza ten drugi ukazuje swoje aktorskie emploi od zupełnie innej niż zazwyczaj strony. Inni ludzie to aktorska uczta nie tylko dla oka, ale również (lub przede wszystkim) ucha.

Inny świat

Mógłbym przeanalizować film Terpińskiej pod każdym z pozostałych aspektów filmowego warsztatu. Muzyka, montaż, zdjęcia, tekst, kostiumy czy scenografia, ale żadnemu z elementów nie można zbyt wiele zarzucić. Jednocześnie trudno stwierdzić, któremu z nich zawdzięczamy tę wyjątkową, oryginalną jakość. Jednakże są filmy, o których mówimy, że mają w sobie „to coś”. Coś wyjątkowego, magnetycznego, sprawiającego, że pozwalamy się wciągnąć w przedstawiony świat. Inni ludzie zdecydowanie są takim filmem.

Kamera podąża za Kamilem i dynamicznie obserwuje jego zmagania z szarą codziennością. Używki, brud, brak pieniędzy, brak perspektyw. „Przeje**ny dzień” — powtarza w myślach bohater. Kameralny, ale mocny dramat obyczajowy. W kolejnej scenie w zawrotnym tempie rymowana sprzeczka małżeńska. Nietypowa komedia z elementami satyry. Ponure i jednocześnie przepiękne zdjęcia naszej stolicy.

Wszystko to dodatkowo przeplatane jest zbiorowymi scenami rodem z musicalu, w których nagle zaczynają rapować wszyscy. Cała ulica czy tramwaj wypełniony zmęczonymi obywatelami rytmicznie komentuje rzeczywistość. Widz zatraca się w tej odrealnionej rzeczywistości razem z bohaterami, dzięki czemu ponad półtoragodzinny seans mija mu w mgnieniu oka.

Czekamy na więcej

Szukałem w myślach dość długo i uważam, że jedynym minusem tego filmu, o którym czuję się zobowiązany wspomnieć, jest pewna pomyłka obsadowa lub raczej niewykorzystanie potencjału jednego z aktorów w pełni. Grający bardzo niewielką, epizodyczną rolę jednego z osiedlowych kumpli Kamila — Michał Felczak — niejednokrotnie pokazał poziom swoich możliwości wokalnych na deskach teatrów krakowskich, warszawskich czy olsztyńskich. A każdy podróżujący po Polsce teatroman potwierdzi moje słowa. Fakt, że akurat ten spośród drugoplanowych i epizodycznych aktorów nie otrzymał do „zarapowania” żadnej partii solowej to niepotrzebny błąd, którego łatwo można było uniknąć.

Jednak jest to uwaga marginalna, która oczywiście nie podważa mojej końcowej oceny. Aleksandra Terpińska wstąpiła na ekrany polskich kin wspaniałym pełnometrażowym debiutem. Inni ludzie to film oryginalny i świetnie zrealizowany. Zdecydowanie czekamy na więcej.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj ->meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/