Bokka – Tama 27/03/2022r. [Relacja]

Obserwując działalność zespołu Bokka, z dużym uznaniem doceniam otoczkę tajemniczości, którą skrupulatnie członkowie tej formacji utrzymują. Mówimy przecież o zespole działającym niemal dekadę na scenie, a wciąż nie wiemy, kto właściwie tę formację stanowi. Pomimo tego popularność grupy wciąż rośnie i mam wrażenie, że Blood Moon tę passę utrzyma. Wybrałem się zatem do poznańskiej Tamy sprawdzić, jak ta „czerwona” płyta sprawdza się na żywo.

Estetyka

Gdy publiczność wchodziła na teren sali na większości twarzy można było zauważyć zdumienie. Oto bowiem na środku sceny zawieszony był ogromnej wielkości księżyc, którego średnica na pewno przekraczała metr długości. Jak się miało później okazać, nie był to jedynie rekwizyt, ale imponująca struktura, która tego wieczoru, była osią całej gry świateł. Na osobną pochwałę zasługuję Artur Żarów, który odpowiadał za wszystkie świetlne działania. Często podczas koncertów bardzo denerwuje mnie światło, które włączane jest w losowych momentach, przez co potrafi być ono niespójne z występem. W przypadku koncertu grupy Bokka ma się wrażenie, iż całe oświetlenie jest integralną częścią muzyki, a każdy błysk idealnie zgrywa się z uderzeniami perkusyjnej stopy.

Blood Moon i jej starsze towarzyszki

Już po pierwszym odsłuchu albumu Blood Moon wiedziałem, że kompozycja tytułowa będzie idealnym koncertowym „otwieraczem”. I Bokka potwierdziła moje przypuszczenia. Ten zestaw niespokojnych dźwięków doskonale wprowadził słuchaczy w nastrój tego występu. Ostatniemu albumowi formacji towarzyszy otoczka kosmosu, zatem też i ich brzmienie stało się bardziej przestrzenne. Takie kompozycje jak How… It All Ends czy Walk On A Wire są tego najlepszymi przykładami. Moją szczególną uwagę tego wieczoru zwrócił perkusista formacji. Na płytach grupy brzmienie perkusji jest dość mocno schowane względem całości, więc ucieszyłem się, że mogłem poobserwować, jak ten mężczyzna radzi sobie scenicznie. Bardzo podoba mi się jego styl zakładający balans pomiędzy elektronicznymi brzmieniem, a tradycyjnym brzmieniem instrumentu. Bit do No Counting Backwards jest rewelacyjny.

Nikt nie powinien być zaskoczony faktem, że tego wieczoru setlistę zdominowały kompozycje najnowsze. Z wyjątkiem Altitude, mogliśmy posłuchać najnowszej płyty grupy w całości. Jednakże zespół Bokka nie byłby sobą, gdyby nie przerobił swoich kompozycji prezentując je w zmienionych aranżacjach. Entuzjaści grupy wiedzą, że takie zmiany były rejestrowane przez grupę, chociażby na EPce Roll Down The Hill. Tego wieczoru to właśnie bisy były tym miejscem, w którym rzeczy dobrze nam znane brzmiały inaczej. Nowej wersji doczekała się piosenka Changing Lovers, a spowolnieniu ulega kompozycja Secret Void. W drugiej z nich usłyszeliśmy najpiękniejszą gitarową solówkę tego wieczoru. Poza utworami, które doczekały się swoich reworków, grupa zagrała kilka kompozycji ze swoich starszych wydawnictw. Poznańska publiczność mogła posłuchać takich rzeczy jak: Wait For It, In Love With Dead Man czy Violet Mountain Tops.

Piękny gest

Na osobny akapit zasługuje wspomnienie postawy grupy względem tego, co dzieje się na naszej wschodniej granicy. Przed zapowiedzią Town Of Strangers wokalistka zespołu, Y, zadedykowała tę pieśń właśnie naszym wschodnim braciom i siostrom. Podczas całej kompozycji świeciły niebiesko-żółte światła przypominające publiczności o tej właśnie dedykacji. Członkowie Bokki postanowili również wspomóc Ukraine finansowo, ogłaszając, iż dochód ze sprzedaży toreb zostanie przekazany na Polską Akcję Humanitarną, bo jak Y przyznała na scenie, mają świadomość, że liczy się ilość wpłat, a nie ich wielkość. Była to oczywiście aluzja do osobistej tragedii zespołu gdy kilka lat temu spłonęła ich ciężarówka z całym koncertowym sprzętem. Bardzo cieszy mnie fakt, że są artyści, którzy swoim działaniem czynnie wspierają osoby naprawdę potrzebujące.

Koncert?

Gdy myślę o niedzielnym występie grupy, to zastanawiam się czy słowo „koncert” dobrze określa działalność tę działalność estradową. W tym przypadku mamy bardziej do czynienia z pewnego rodzaju „aktem scenicznym”, gdzie każdy detal jest doskonale dopracowany. Wszystkie te opisane czynniki sprawiają, że polecałbym każdemu wybrać się i zobaczyć, jak Bokka prezentuje się na żywo.

Jeżeli chcecie zobaczyć więcej fotografii koniecznie sprawdźcie zakładkę „Meteor w obiektywie” i obserwujcie naszego Instagrama.