Bass Astral x Igo Ensemble – Last Dance 11/09/21r. [Relacja]

Gdyby matematycznie podliczyć działalność duetu Bass Astral x Igo to nie otrzymamy zawrotnych liczb. Trzy albumy studyjne i zaledwie sześcioletnia aktywność sceniczna, z uwzględnieniem rocznej przerwy covidowej. Niemnniej, w czasie tak krótkiego czasu duet zdążył podbić serca olbrzymiej ilości słuchaczy. Nawet park Starego Browaru musiał ulec liczbie osób chcących wziąć udział w tym koncercie i po raz pierwszy w tym roku, nad wejściem na teren koncertu, zobaczyłem napis „Sold Out”. Nic dziwnego, bo przecież każdy fan grupy chciał mieć możliwość pożegnania się.

Przyznam, że przez opóźnienie spowodowane sytuacją na świecie, trudno się było spodziewać jakie atrakcje będą czekać na słuchaczy. Z jednej strony koncert ten był kontynuacją trasy w poszerzonym, dziewięcioosobowym składzie, co samo w sobie stanowiło pewne novum, gdyż nie był to „klasyczny” koncert duetu. Rozmawiając z publicznością, wielu z nich potwierdziło, iż są to bilety za niezrealizowany występ z ubiegłego roku. Patrząc zaś z drugiej strony, koncert ten był częścią pożegnalnej trasy „Last Dance”, która ma podsumowywać wspólną działalność estradową Kuby i Igora. Jeżeli te informacje nie sprawiły, iż w waszej głowie pojawił się mętlik, to koniecznie trzeba nadmienić, że tydzień przed wyruszeniem grupy w trasę ukazała się ich trzecia płyta Satellite, więc te koncerty miały też promować to wydawnictwo. Całe to połączenie wyglądało dla mnie jak marketingowe samobójstwo, bo przecież ze spokojem można by podzielić te atrakcje na trzy różne trasy. Niemniej podczas samego występu, po części zrozumiałem, czemu panowie postanowili połączyć te okazje.

Cały występ rozpoczął trębacz, który w pojedynkę muzycznie wprowadził pozostałych członków zespołu. Gdy cała dziewiątka, w pięknych białych strojach, znalazła się na scenie, dźwięki Etny pobudziły publiczność. Następnie przyszła pora na dobrze znany Feeling Exactly i wtedy zabawa rozkręciła się na dobre. Nikogo nie powinno dziwić, że premierowy repertuar zdominował setlistę koncertu. Połowa dwugodzinnego show składała się z zawartości tegorocznej płyty duetu. Sprzyjała temu również „ensemblowa” forma koncertu. Trudno mi sobie wyobrazić takie piosenki jak: Know Me Better czy Celebration bez fantastycznych chórków jakie zapewniała dwójka wokalistów towarzyszących Igo. Na ogromne uznanie zasługuje wspomniany trębacz, który swoją grą dołożył dużo zarówno do kompozycji z Satellite (Fenomenalne solo w Man I Was) jak i starszych utworach (fantastyczny akt w The One). Dla mnie wyjątkowo szczególnie tego wieczoru zabrzmiało It’s Dark, Melodia 5.0 oraz Bikini. Wracając wieczorem z parku to właśnie te kompozycje pozostały w mojej głowie. Podczas całego koncertu nie zabrakło anegdot, lecz nie tych ckliwych i oklepanych, jak chociażby o wyjątkowej publiczności, ale anegdot dotyczących historii, z którymi zespół się spotkał. Nagrywanie Planets dla BBC czy wspomnienie pierwszego w historii koncertu duetu, który odbył się w poznańskim Dublinerze to wierzchołek anegdot jakimi serwował nas Igo. I z całego tego występu biła jakaś naturalna szczerość, dlatego też publiczność ochoczo bawiła się przy wesołych kompozycjach (chóralne odśpiewanie Celebration) jak i zarówno dawała artystom wsparcie przy stonowanych pieśniach. Park Starego Browaru pięknie świecił tysiącem latarek podczas Lipstick. O tym, że prawdziwy szał nastąpił podczas wykonywania przebojów Bikini i Pussy Cock & God chyba nie muszę wspominać, ale każdy kto choć raz słyszał kompozycje Bass Astral x Igo, wie jak energetyczne potrafią być ich piosenki.

Piękną klamrą spinającą sobotnie wydarzenie było wyjście na bis tylko Kuby i Igora, by po raz ostatni, samemu, wykonać tę najbardziej rozpoznawalną kompozycję. Mowa oczywiście o coverze Would, który z przyczyn prawnych nigdy nie został zarejestrowany na żadnym wydawnictwie. I podczas tej piosenki zdarzyła się rzecz nieprawdopodobna. Mianowicie w środku wykonywania piosenki laptop odmówił posłuszeństwa i panowie musieli rozpocząć od nowa. Całe to zajście jest jakimś niezwykle ujmującym  doświadczeniem przypominającym o tym, iż niezależnie od tego jak szeroko zaistniejesz w świecie estradowym i tak na pewne rzeczy nie masz żadnego wpływu. Na szczęście za drugim razem wszystko już zadziałało i publiczność oddała artystom całą swą energię.

Wybierając się na Last Dance spodziewałem się raczej przygnębiającej atmosfery, która zawsze towarzyszy przy tego typu pożegnaniach. W głowie zostaje ta myśl, że być może to właśnie dziś słyszy się te lubiane kompozycje po raz ostatni. Jednakże po spędzeniu tego wieczoru mam świadomość, iż cała ta trasa oraz po części płyta Satellite to pewien etap przejściowy w twórczości obu panów. Widać, że obydwaj mają już chęć na tworzenie stylistycznie odmiennych rzeczy, o czym dobrze świadczą single Szok oraz Before I Died sygnowane już własnymi nazwiskami. Gdy Kuba i Igor żegnali się z publicznością na telebimie pojawił się napis: „Pożegnanie to takie przywitanie z zamkniętymi oczami”. Myślę, że ten cytat dobrze oddaje w jakich nastrojach nastąpiło pożegnanie z poznańską publicznością. Pozostaje nam tylko czekać na nowe propozycje Bass Astrala oraz Igo.

Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć z tego występu, zaobserwujcie naszego Instagrama! Fotorelacja już niebawem.