Wywiad z zespołem Sighwind

Dwa miesiące temu na antenie miałem okazję gościć zespół Sighwind. 25 sierpnia usłyszałem ich po raz pierwszy na żywo podczas koncertu w Klubie pod Minogą, który rozpoczynał trasę Unexpected Meeting z norweskim Abakas. Po występie porozmawiałem z wokalistką Anią Gołębiowską, basistą Kubą Dardasem i gitarzystą prowadzącym Damianem Staszakiem.

Emocje po występie


J. Ch.: Zaczniemy prostym pytaniem. Jak się czujecie, zaraz po zejściu ze sceny?

Kuba: To jest niesamowite uczucie, kiedy można było wejść w interakcję z publiką, szczególnie jak graliśmy „Hope”, gdzie ludzie wyciągnęli latarki i rozświetlili całą scenę. To było coś niesamowitego, przeżyliśmy to chyba po raz drugi. Czujemy się tak samo, jak za pierwszym razem, kiedy ludzie tak zrobili. To jest coś takiego, że spełniasz się. Daje ci to taką motywację do wszystkiego – do życia, do tworzenia, do komponowania, żeby iść cały czas dalej. To jest niesamowite uczcie, które każdy muzyk powinien przeżyć chociaż raz. 

Damian: Wchodząc tutaj byłem bez życia. Dopiero jak wyszedłem na scenę i zaczęliśmy grać to wróciła mi cała energia. Widzieć tych wszystkich ludzi, którzy przyszli, żeby cię obejrzeć to jest fajne dla każdego człowieka, artysty, muzyka, że ktoś chce faktycznie tego słuchać. Czuję zmęczenie, będę miał zakwasy prawdopodobnie, ale… jutro Wrocław.

J. Ch.: Czy jesteście zadowoleni z nagłośnienia – z waszej perspektywy z odsłuchu?

Kuba: Ja siebie bardzo dobrze słyszałem, słyszałem bardzo dobrze klawisze, to co chciałem to usłyszałem. Nie było pomyłek, więc jestem zadowolony z tego co nagłośnieniowiec zrobił. Profesjonalne podejście i polecam grać tutaj w Minodze, bo mają naprawdę profesjonalnego nagłośnieniowca, który robi to z pasji.

Trochę kuchni brzmieniowej

J. Ch.: Teraz techniczne pytanie. Opisz mi proszę cały rig, którego używasz – gitara, wzmacniacz, efekty.

Damian: Czy mam wymieniać z modelu?

J. Ch.: Możesz, to pytanie dla nerdów.

Damian: Ok. Może zaczniemy od dołu. Podłoga w stu procentach jest cyfrowa. Na piecach nie gram ze względu na to, że jest to o wiele wygodniejsze, żeby się przemieścić. Mobilność jest dużo lepsza. Podłoga to Line 6 Firehawk FX. Oprócz tego używam tunera marki Boss MT2. To cały mój sprzęt jeśli chodzi o brzmienie. Instrument to Japończyk vintage z 86’ roku, biała V-ka. To jest Vantage FV-575. Pick-upy EMG hetfieldowskie, aktywne. Wcześniej grałem na pasywnych i sygnał był mega słabszy, ale teraz widzę, że te pasywne przetworniki były pod moją rękę dużo lepsze, bo jednak staram się grać dosyć mocno. No i ciężko mi sobie poradzić z tymi aktywnymi pick-upami, więc może sobie w przyszłości wymienię na pasywne.

J. Ch.: To samo pytanie do basisty. Jaki jest twój rig?

Kuba: Od podłogi, to jest BOSS ME 50B, takiego samego używa Marco Hietala z Nightwish, ich ex-basista. Dalej to jest Spector ReBop 4, mój bas z 2001 roku. No i wzmacniacz Markbass 250, to jest combo. Polecam każdemu, bo naprawdę robi ogromną robotę, ma bardzo mocny growl, oraz ciekawie brzmi. 

Plany kompozycyjne

J. Ch.: Ile dzisiaj nowych utworów usłyszeliśmy z nadchodzącej płyty?

Kuba: Debiut to był Ship of Souls. Pierwszy raz go graliśmy właśnie w Poznaniu. Kolejny to był Journey Through the Meadows, my już go graliśmy poprzednio, tak samo jak You Became a Sin. To były trzy utwory z nadchodzącego albumu, które można było usłyszeć dzisiaj.

J. Ch.: Czy te utwory docelowo pozostaną w takiej formie jak teraz je zagraliście, czy planujecie jakieś zmiany?

Kuba: Planujemy zmiany. Planujemy dograć więcej orkiestry do tych kawałków. To, co pokazujemy obecnie to są mimo wszystko demówki. Chcemy to dopracować w studiu. Ja między wrześniem a październikiem planuję pójść do studia Aurora w Luboniu, przekazać piloty i będziemy rzeźbić materiał, dodatkowo pod względem partii klawiszowych, pod względem partii orkiestralnych i chcemy ten album zrobić, najlepiej jak tylko potrafimy.

Sighwind o koncertowaniu

J. Ch.: Macie na swoim koncie koncerty poza Poznaniem. Czy najbardziej lubicie grać tutaj, u siebie „w domu”, czy gdzieś indziej?

Kuba: W Poznaniu mamy zawsze największą publikę, natomiast jak wyjeżdżamy, tak jak wyjechaliśmy do Bydgoszczy, czy do Krakowa, to spotykamy zupełnie nowych, obcych ludzi, którzy nas nie znają i ogromna lekcja dla nas jest taka, że mamy feedback, czy to się ludziom podoba, czy to się ludziom nie podoba. Dla nas to jest po prostu lekcja, w którą stronę iść, a w którą nie.

Ania: To jest bardzo realny feedback, bo szczerze mówiąc, dopiero wtedy widzimy czy tym obcym ludziom podoba się tak samo muzyka jak tym tutaj, bo wiadomo, że ludzie, którzy tutaj przychodzą na koncerty to są często znajomi, znajomych, znajomych i generalnie coś już o nas wiedzą, a jak gramy na jakichś małych festiwalach, czy na koncertach gdzieś, z kimś poza granicami Poznania, no to mamy ten prawdziwy odbiór. Myślę, że teraz na trasie też się tego będziemy spodziewać. 

Kuba: Bardzo budujące było kiedy pojechaliśmy do Krakowa i graliśmy piosenkę Hope i, mimo że nie było dużej publiki, jedna dziewczyna popłakała się i dla mnie to było coś niesamowitego, że ktoś czuje to samo, co my czuliśmy w trakcie pandemii, kiedy tworzyliśmy ten kawałek.

J. Ch.: Czy macie plan, żeby któryś z koncertów na tej trasie, albo w przyszłości nagrać i też zebrać dźwięk z konsoli, w taki sposób, żeby wydać go na platformach streamingowych?

Kuba: Na chwilę obecną nie mamy takiego planu. Gramy na razie dla ludzi, żeby zdobyć fanbase. Nie robimy tego dla kasy, czy dla czegoś takiego. Chcemy zdobyć fanbase, chcemy zdobyć ludzi, którzy będą chcieli iść w tę przygodę razem z nami. Chcemy  bawić się tą muzyką. Nie zależy nam aż tak na materiałach koncertowych na zasadzie – bierzemy dźwięk z konsoli, potem to jakoś miksujemy, potem to wrzucamy na YouTube czy inne streamingi. Na razie chcemy zrobić to co najlepiej umiemy, czyli grać koncerty, nagrać płytę drugą i na tym się na tę chwilę skupiamy.

Damian: Był plan, żeby wydać koncertówkę, tylko problem był taki, że źle się wbiły gitary. Co oznaczało, że albo dogrywamy gitary w studiu, albo wyrzucamy materiał. Pojechaliśmy z Kubą, z drugim gitarzystą nagrać gitary, ale to już nie było to. Na scenie masz żywe emocje i dogrywanie czegoś później to już nie jest to samo. Nie przekładasz tych emocji na granie, tylko je odgrywasz w studiu, a koncertówki są na tyle fajne, przynajmniej dla mnie, że można przenieść się do tamtego czasu. Bardzo lubię słuchać koncertówki „Alice In Chains Unplugged”, dużo rzeczy tam było wyciętych, ale chociaż skrawek tych emocji, które są na koncercie, jest w stanie ująć to nagranie, ale też jak Kuba powiedział, nie chcemy być masówką, która wydaje co miasto koncertówki. Jeżeli będzie taki pomysł i reszta ekipy się na to zgodzi, to nie widzę przeszkód.

Koledzy na trasie koncertowej

Kuba: To jest dość śmieszna historia. W zeszłym roku pojechałem z Anią na koncert Tarji Turunen do Wrocławia i spodziewaliśmy się głównie koncertu Tarji. Oboje wiedzieliśmy, że jakieś supporty tam grają, ale nie byliśmy wtajemniczeni, co oni grają dokładnie, no i Abakas rozpoczynało tę trasę. Stwierdziliśmy, że podejdźmy do nich po zdjęcie, tak po prostu pogadać, no i tak to się zaczęło. Spytałem się po zrobieniu zdjęcia czy lubią symphonic metal, powiedzieli, że tak, oczywiście, powiedziałem, że też jestem basistą i mam zespół. Thomas, wokalista Abakas, zainteresował się tym, a że prowadzi sociale to wszedł na Facebooka i pokazałem mu, jak się nazywamy. Zaobserwował nas. Potem mieliśmy parę wymian zdań – jak tam u ciebie, jakieś życzenia na święta jak i nowy rok. Wtedy byłem też z Damianem i Anią na wspólnej imprezie sylwestrowej i wysłaliśmy im pozdrowienia. Potem dziwnym trafem, kiedy zupełnie się nie spodziewaliśmy tego, Thomas do mnie napisał, że chce pogadać ze wszystkimi z zespołu, ze swoim zespołem i z nami na kamerkach, bo mają sprawę do nas. Sprawą było to, że będziemy grali trasę, że są zainteresowani, tylko powiedzieli, że chcą, żebyśmy ogarnęli miasta, bo oni nie ogarniają tak dobrze Polski, no i załatwiliśmy to. My zorganizowaliśmy całą trasę, a oni do nas przyjechali. Przez to, że rozmawialiśmy trochę ze sobą, zaznajomiliśmy się i udało się zagrać teraz razem na trasie. Co jest dla mnie ogromnym szokiem mimo wszystko i nadal nie wierzę, że gramy z nimi. Ogólnie to są genialni ludzie i polecam słuchać ich oraz obserwować ich postępy w karierze muzycznej.

J. Ch.: Co najbardziej wam się podoba w zespole Abakas?

Ania: Trudno jest mi wybrać co najbardziej, ale mega doceniam wokal Thomasa. Tak mega, mega mocno. On brzmi 1:1 na żywo jak na płycie i te emocje są słyszalne i tu i tu. Plus ogólnie vibe tego zespołu, tej muzyki mi odpowiada bardzo, jako kierowcy, który lubi jeździć w dłuższe trasy.

Damian: Tak naprawdę dopiero teraz zapoznaję z ich twórczością. Jednak moment, w którym wyszedłem na sound check i zaczęli grać harmonie gitarowe, to pokazywałem Kubie i wszystkim tutaj, że miałem po prostu ciarki na rękach, jak zaczęli grać. Jeżeli chodzi o odbiór, to mega pozytywny, ale całości chciałbym sobie jutro posłuchać na wrocławskim koncercie. 

Kuba: Mi bardzo imponują tym, że brzmią dokładnie jak na płycie i każdy, kto przyjdzie na ich koncert, nie zawiedzie się. To jest tak, jakbyś przyszedł do swojego domu, włączył płytę i słyszał dokładnie to samo. Oni grają tak, jakby to leciała płyta. Dla mnie to jest mega imponujące, że Thomas potrafi tak zaśpiewać, że perkusista potrafi identycznie tak zagrać. Gitarzyści grając te harmonie, robią cuda z tą muzyką. Tym mi mega imponują i za to ich strasznie szanuję.

Sighwind i kolaboracja marzeń

J. Ch.: Z jakim zespołem najbardziej chcielibyście ruszyć w trasę?

Damian: Metallica.

J. Ch.: To może jeden w strefie marzeń i jeden w strefie realistycznej.

Kuba: W strefie realistycznej mam 4 zespoły w głowie. Takie najbardziej przyziemne, oczywiście nie obrażając nikogo, to Comepass, nasi dobrzy znajomi, NonAme, z którymi dzieliliśmy dzisiaj scenę. Z takich trudniejszych zespołów to jest Oceanhoarse, to są moi znajomi z Finlandii, którzy grali w 2020 roku z Marco Hietalą, grają heavy metal i są dość znani w Finlandii. Czwarty taki zespół, z którym chciałbym pojechać w trasę, co jest względnie realne to zespół Tarot. To jest jeden z najbardziej znanych zespołów metalowych w Finlandii, który był takim prekursorem heavy metalu. Tam gra Marco Hietala z Nightwish i jego brat, to jest dwójka założycieli. Mam z nimi jakiś tam kontakt i mam kontakt do ich menedżera. Będziemy próbowali po drugim albumie napisać, czy nie potrzebują kogoś na support, żeby pojechać do Finlandii i tam zacząć działać aktywnie. Nasze marzenie to jest właśnie wyjechać za granicę. Planujemy Czechy, możliwe, że Niemcy, no i na pewno Skandynawia, głównie Finlandia. 

Damian: Z Comepassem bym zagrał, chciałbym ich usłyszeć na żywo, bo jeszcze nigdy nie byłem na ich koncercie, a ich muzyka bardzo mi się podoba. A z takich wymarzonych zespołów to nie wiem, nie mam pojęcia.

Kuba: Spełnienie marzeń to zagrać z Epica. Epica, Nightwish, Within Temptation, to są 3 zespoły marzeń. Jakbyśmy przed nimi zagrali, to jest kosmos. My jesteśmy mali, jeszcze nie istniejemy, prawdę mówiąc, w świecie muzyki. Dla nas to jest niesamowite, że ludzie z Norwegii chcieli specjalnie dla nas przyjechać, żeby zagrać trasę i cholernie to doceniamy. Zagranie z Epicą, Nightwish albo innym takim dużym zespołem pokroju symphonic metal to byłby dla mnie ogromny zaszczyt i spełnienie moich wszystkich muzycznych marzeń. 

Dłuższego wywiadu z Sighwind z czerwca możecie posłuchać klikając w link, a po więcej tekstów zapraszamy do zakładki aktualności na https://meteor.amu.edu.pl/