W obecnej kampanii drużyna Enei AZS Poznań prezentuje się bardzo dobrze i na ten
moment zajmuje miejsce gwarantujące grę w fazie play-off. Poprawę gry, względem zeszłego sezonu widać gołym okiem, co z pewnością zadowala sympatyków koszykarek ze stolicy Wielkopolski.
O obecnej dyspozycji, planach oraz ostatnich meczach reprezentacji Polski porozmawialiśmy z koszykarką Enei – Julią Adamowicz
Jesteś świeżo po pojedynkach z reprezentacją Białorusi. W pierwszym meczu bardzo
dobre widowisko i wygrana 68:56, zaś w drugim starciu mocniejsze okazały się
rywalki o 31 punktów. Jak oceniasz pojedynczo te starcia?
– W pierwszym meczu zagrałyśmy bardzo dobrą koszykówkę, zrealizowaliśmy założenia
przedmeczowe w 100%. Byłyśmy bardzo skoncentrowane, by wypaść jak najlepiej, co
się udało. Myślę, że pokazałyśmy wysoki poziom, do którego dążymy. Chcemy, żeby
właśnie tak reprezentacja Polski grała. Na drugi mecz sądzę, że Białoruś się lepiej
przygotowała. Myślę, że się nie spodziewały takiej agresji, jaką zaprezentowałyśmy w
pierwszym spotkaniu. W kolejnym to one pokazały wyższość i swoje doświadczenie. Z
kolei to Białoruś była bardziej agresywna, co przełożyło się na naszą skuteczność.
Czy w drugim spotkaniu dało się ugrać coś więcej, czy zgodzisz się ze słowami
trenera, że „można wygrać jeden mecz, ale nie jest możliwe, aby wygrać dwa razy z tak
dobrym rywalem”?
– Tak jak wcześniej wspomniałam, Białoruś ma bardzo dobre i doświadczone
zawodniczki, które szybko wyciągnęły wnioski po przegranym spotkaniu. Myślę, że jest
w tym dużo prawdy, bo to one kontrolowały cały przebieg spotkania, mimo że przed
meczem byłyśmy mocno zmotywowane i chciałyśmy powtórzyć sukces. Natomiast
myślę, że można wyciągnąć też pozytywne wnioski po tym zgrupowaniu, na pewno
pokazałyśmy, że mamy duży potencjał.
Czy indywidualnie jesteś zadowolona z tego dwumeczu?
-Tak, mogę powiedzieć, że jestem zadowolona. Dobrze odnajduje się w systemie trenera.
Przejdźmy do tematu rodzimej ligi: 6 miejsce, 24 punkty, 8 wygranych i 8 porażek Enei w tym sezonie. Czy dyspozycja zespołu sprawia radość?
– Dokładnie tak, od dawna zespół z Poznania nie znajdował się na 6 miejscu w tabeli.
Bardzo cieszymy się z tego sukcesu i wiemy, że to jeszcze nie koniec
Od 13 grudnia do 23 stycznia byłyście niepokonane przez 5 spotkań. Co wpłynęło na
taką zwyżkę formy?
– Myślę, że każde zwycięstwo nas napędzało. Wiedziałyśmy, że mecze z pierwszej rundy
to już przeszłość i trzeba skupić się na tym co przed nami i gdzie możemy być gdy
podtrzymamy taką dyspozycję.
W tym sezonie zdobyłaś 125 punktów 32 zbiórki i 24 asysty. Czy jesteś w stanie
wyróżnić u siebie atrybut, który poprawiłaś w porównaniu do poprzedniego sezonu?
– Myślę, że każdy sezon jest nowym wyzwaniem. Każdy trener ma swój system, do
którego trzeba się dopasować i starać się wykonać jak najlepiej powierzane zadania. W
każdym sezonie uczymy się czegoś nowego.
Czy pomimo braku kibiców na hali czujecie ich wsparcie przed kolejnymi
spotkaniami?
– Wiemy, że kibice są z nami całym sercem, jednak jest duża różnica gdy mogą być z
nami na hali i wspierać nas z bliska. Mam nadzieję, że już niedługo będą mogli przyjść i
pomóc nam wygrywać kolejne mecze.
Następny mecz zagracie z Arką Gdynia. Jak nastawiacie się na to spotkanie i jak
dobrze zregenerować się po meczach eliminacyjnych?
– Arka jest niepokonaną drużyną i z pewnością jest faworytem tego spotkania, jednak
chcemy pokazać się z dobrej strony i walczyć do końca. Regeneracja jest bardzo istotna
sprawa. Jest to przede wszystkim dobry i spokojny sen, odpowiednia dieta oraz
oczywiście wizyta u naszego fizjoterapeuty.
Na sam koniec, odbiegając od tematu koszykówki czy możesz powiedzieć o swoim
największym zainteresowaniu, który sprawia Ci prawie tyle samo radości co gra w
basket?
-Dużo radości sprawia mi gotowanie, lubię eksperymentować kulinarnie. Zupełnie przez
przypadek zorientowałam się, że interesuje mnie tez manicure, w co postanowiłam się
zagłębić i aktualnie się szkole w tej dziedzinie.
Z Julią Adamowicz rozmawiał Kamil Zając