Wieloryb — dryfując w otchłani ludzkiej psychiki

„Najsmutniejsze były dla mnie te nudne rozdziały o rodzajach wielorybów, bo wiedziałam, że pisarz chce nam oszczędzić tego, co ma się wydarzyć na końcu książki”. Czy to wstęp do filmu popularnonaukowego? Nic bardziej mylnego. Na ekranach kin w połowie lutego pojawił się film Wieloryb. Nominacja do Oscarów za rolę najlepszego aktora pierwszoplanowego, historia o zmaganiu się ze swoimi słabościami, opowieść o skomplikowanych relacjach międzyludzkich, a to wszystko opatrzone nazwiskiem Darrena Aronofsky’ego. Czy rzeczywiście Wieloryb odniósł sukces? Dzięki czemu film ten może zasłynąć? Dowiecie się o tym poniżej.

plakat filmu Wieloryb
źródło: yabangee.com

Uwięziony w czterech ścianach…

Intelektualista, niepoprawny optymista, wybitny specjalista w dziedzinie tworzenia esejów. To niewątpliwie największe zalety głównego bohatera Wieloryba Charliego (w tej roli Brendan Fraser). Życie Charliego nie należy jednak do łatwych. Od prawie dziewięciu lat uwięziony jest we własnym ciele, mierząc się ze stresem, pustką i chorobliwą otyłością.

Wieloryb koncentruje się na 5 dniach z życia mężczyzny. Poznajemy powody, przez które nie radzi sobie z życiem. Wokół Charliego pojawiają się jego przyjaciółka Liz (Hong Chau) będąca z zawodu pielęgniarką, misjonarz Kościoła New Life Thomas (Ty Simpkins) oraz jego żona Mary (Samantha Morton) i córka Ellie (Sadie Sink). Każdy z bohaterów symbolizuje pewną cząstkę rozczarowań mężczyzny. Zmagająca się z problemami alkoholowymi Mary przypomina mu o nietrafionym uczuciu, nieco sadystyczna Ellie o braku spełnienia w roli ojca. Liz i Thomas natomiast o nieżyjącym ukochanym, a zarazem byłym studencie.

Po tym, jak Charlie porzucił swoją rodzinę po 8 latach za sprawą przekupstwa, próbuje zbliżyć się do swojej córki. Obiecuje jej pomóc w esejach, jako instruktor kursów pisania esejów na uniwersytecie zna się na nich jak mało kto. Prowadzi internetowe kursy, jednakże nigdy nie pokazał się swoim studentom na kamerze.

…i we własnym ciele

kadr z filmu Wieloryb
źródło: kino.trojmiasto.pl

Wieloryb obfituje w realistyczne, niekiedy odrażające sceny otyłości. Reżyser nie oszczędza nam przepoconego podkoszulka Charliego, jego brzucha służącego niekiedy za stolik czy też stylu jedzenia przypominającego bardziej pochłanianie, niż przeżuwanie.

Choć bohater może być oceniany negatywnie z uwagi na swoją sylwetkę, to patrzymy na niego inaczej, poznając jego wrażliwość i uczucia. Oczy Charliego wyrażają więcej niż tysiąc słów. Niekiedy jest to tęsknota za swoim chłopakiem, ale też, paradoksalnie, duma ze swojej córki. To w końcu dla niej zrezygnował z posiadania ubezpieczenia zdrowotnego (a co za tym idzie szansy na lepsze życie), a zaoszczędzone pieniądze przelewał na jej konto oszczędnościowe. Ukojenie podczas ataków niewydolności serca przynoszą mu eseje, zwłaszcza recenzja Moby’ego Dicka, którą Ellie napisała w dzieciństwie.

Minimalizm postaci

Zastosowany w Wielorybie zabieg polegający na minimalizacji postaci pozwala nam się lepiej przyjrzeć głównemu bohaterowi, dzięki czemu film przybiera formę dramatu psychologicznego. Wszyscy bohaterowie powiązani są z Charliem, żaden z nich nie wysuwa się na bliższy plan. Poruszające dialogi pokazują, jak bardzo dziwaczne bywają relacje międzyludzkie. Przekomarzanie się Charliego i Liz obrazuje poświęcenie w przyjaźni, natomiast pogarda Ellie wobec ojca odzwierciedla brak drugiego rodzica i niezrozumienie zdrady.

Film nie ogranicza się tylko do postaci, ale także do scenerii. Praktycznie każda scena toczy się w domu Charliego, znajdującym się na przedmieściach Newburghu w stanie Nowy Jork. W domu, który dostosowany jest do ograniczonej sprawności mężczyzny.

Jak bardzo można się poświęcić dla roli w filmie?

wcielenia aktorskie Brendana Frasera
źródło: film.wp.pl

Brendan Fraser nie po raz pierwszy poświęcił się dla roli w hitowym filmie. Do Wieloryba musiał on przytyć, nigdy wcześniej nie miał nadwagi, ale jego twarz musiała być zbliżona do kostiumu chorowicie otyłego mężczyzny. Już wcześniej, w 1999 roku aktor otarł się o śmierć na planie filmu Mumia. Wówczas w jednej ze scen, gdzie odgrywany przez niego bohater trafił na szubienicę, Fraser stracił przytomność, co nie zrobiło większego wrażenia na ekipie filmowej. Podczas kręcenia innego filmu zetknął się natomiast z jadowitym wężem.

Poświęcenia Frasera nie pozostają jednak w branży filmowej bez echa. Uznaje się, że to właśnie rola w Wielorybie jest jego rolą życia. Aktor niezwykle odtworzył nie tylko wygląd, ale i emocje głównego bohatera. Został nominowany min. do nagrody BAFTA, Saturna i Złotego Globu. Ponadto powalczy również o Oscara za najlepszą pierwszoplanową rolę męską. Na swoim koncie ma już statuetkę Critics’ Choice.

Czy Wieloryb odniósł sukces?

Wieloryb z pewnością nie należy do najprzyjemniejszych filmów. Czasami przyglądając się codzienności Charliego, możemy poczuć się zmęczeni. Większość z nas po obejrzeniu tego filmu zrezygnuje z najbliższego posiłku. Nie mniej przytaczane już wcześniej wrażliwość i charyzma głównego bohatera sprawiają, że chce się dłużej oglądać film. Dzieło Aronosky’ego obfituje w wiele uniwersalnych prawideł; najważniejszym z nich jest akceptacja dla drugiego człowieka. W końcu Charlie pyta się misjonarza, czy jego postura nie odraża młodzieńca. To pytanie można uznać również za skierowane do widowni.

Czasem trudno jest nam poczuć się w czyjeś skórze, dostrzec pewne problemy. Najłatwiej jest oceniać, szufladkować, stygmatyzować. Wieloryb pokazuje, że może być inna droga. Ostatecznie nawet córka Charliego zauważa w nim ojca, choć wcześniej traktowała go jako spaślaka, z którego można się pośmiać na facebooku. Otyłość, nadwaga, czy inne choroby cywilizacyjne nie powinny nigdy stanowić tematu taboo. Osobom dotkniętym tymi przypadłościami należy się szacunek i wsparcie. Z pewnością nie należy tak jak główny bohater unikać prób odratowania siebie i swojego zdrowia.

Czy Charlie przeżyje? Z mojej recenzji się tego nie dowiedziecie, wystarczy, że moi klienci zadawali mi to pytanie na wejściu na salę kinową. Koniecznie musicie o tym przekonać się sami… O Wielorybie nie wystarczy przeczytać, trzeba go zobaczyć i zrozumieć.