VAE VISTIC – Dryf [Recenzja]

vae

Kim jest VAE VISTIC?

Jak możemy przeczytać w bio w serwisie Spotify „VAE VISTIC to jedna z najbardziej tajemniczych postaci polskiej sceny rapowej”. Już pewnie od jakiegoś mniej „tajemniczy”, ponieważ wydał swój debiutancki krążek pt. Dryf. Ale skąd się wziął VAE? Jego pierwsze kawałki sięgają okolic 2016 roku, kiedy na jego kanał na YouTube wleciał cover piosenki od Desiignera pt. Panda oraz utwór Ewenement, który był rapowany do instrumentala, który często pojawiał się na różnych rap bitwach, a także wykorzystywali go inni artyści.

Chwile później zaprosiło go do siebie SB Maffia, gdzie wydał kawałek pt. Hejnał. Długo nie było trzeba czekać, aż zauważyli go inni artyści, z którymi zaczął nagrywać featy. Od tamtego czasu trochę minęło, a od 2020 roku VAE sukcesywnie wydawał single, które koniec końców znalazły się na jego debiutanckim albumie.

Debiutancki album

Jeśli ktoś kojarzył VAE z okresu 2016-2018, to może się zdziwić, gdy posłucha Dryfu. Po agresywnych, wręcz momentami gangsterskich kawałkach jak Hejnał nic prawie nie zostało. Na krążku pojawia się taki jeden pt. AVE VAE, który automatycznie psuje klimat, który został tam zbudowany, jednak można go przeboleć. Ale od początku. Jak czytamy dalej w bio, które już wcześniej cytowałam „Konsekwentnie buduje swój świat, w którym mroczne i nowoczesne brzmienia przeplatają się z charakterystycznym, melodyjnym, a momentami wręcz folkowym wokalem”. No właśnie. Zatrzymajmy się tu na chwilę.

Jakbym miała spróbować jakoś określić to, co możemy spotkać na Dryfie to nazwałabym to „rapowe szanty”. I wcale nie jest to nowość. Jeśli kojarzycie Sariusa i jego krążek Wszystko co złe, to bardzo dobrze wiecie, o co chodzi. Mamy część rapową, ale również pojawiają się bardzo melodyjne śpiewane refreny z chórkami, które wnoszą folkowy nastrój. Osobiście, właśnie przez konstrukcje refrenów, porównuje to właśnie do szant. Wciąż odwołując się do notatki – ta mieszanka brzmień skojarzyła mi się ze stylem Gedza, który spotkał Sariusa i postanowili oni razem stworzyć utwór. Jeśli ktoś z was kiedyś się zastanawiał, jakby mógł brzmieć taki kolab, to teraz sam może się przekonać.

Nie byłabym sobą, gdybym nie przyczepiła się do techniki śpiewu. To wszystko, co dostajemy na Dryfie, brzmi naprawę bardzo dobrze, jednak tym wybrednym może przeszkadzać specyficzna maniera w głosie rapera oraz momentami niewyraźnie wyśpiewane słowa. Co ciekawe, występuje to tylko kiedy VAE śpiewa, przy zwrotkach rapowych nie ma się do czego przyczepić.

Dryf to powiew świeżości

Dryf to pierwszy rapowy album od bardzo długiego czasu, który przypadł mi w całości do gustu. Pośród krążków pisanych na kolanie oraz agresywnych i przepełnionych przekleństwami kawałków, które do mnie nie przemawiają, projekt od VAE VISTIC błyszczy. Dryf to powiew świeżości na polskim rapowym rynku wydawniczym.

Choć tematy nie są jakieś wyszukane, to sposób, w jaki zostały przedstawione na płycie sprawia, że chce się słuchać tych kawałków, a przede wszystkim chce się do nich wracać. Na uwagę zasługują świetnie dopracowane elektroniczne instrumentale, których autorem m.in. jest Grzegorz Szczerek znany szerzej jako CatchUp. Sam CatchUp również pojawia się na feacie u VAE w kawałku No Worries. Elektronika przeplata się tu z brzmieniem pianina, które od razu przyniosło mi na myśl to samo brzmienie, które możemy znaleźć w kompozycji od Pawbeatsa i Bisza pt. Banicja.

Klipy i opisy

Jeśli kogoś interesuje, o co dokładnie chodzi w poszczególnych utworach, to raper przy każdym z nich w opisie na YouTube dołączył notatkę. Dowiadujemy się z nich m.in. co miał w głowie, gdy tworzył poszczególne piosenki lub w jakich okolicznościach powstały. W jednej z nich pojawia się nawet wytłumaczenie, czym dla niego jest tytułowy Dryf.

Do pięciu kawałków zostały zrealizowane artystyczne teledyski, które starają się obrazować płytę. Myślę, że są one wyjątkowo ładne i estetyczne, a ekipa, która je przygotowywała zrobiła kawał dobrej roboty. Warto sięgnąć po te klipy i je obejrzeć, nawet jeśli ktoś nie jest fanem tego typu przekazów.

Najciekawsza polska płyta rapowa 2022 roku

Jeśli spytacie o mój ulubiony kawałek z płyty to wam nie odpowiem. Uwielbiam wszystkie i za każdym razem doceniam ich dopracowanie co raz bardziej. Jeśli chcecie sięgnąć po jedną z najciekawszych polskich płyt rapowych 2022 roku to odpalajcie Dryf i zatraćcie się w nim. Z pewnością nie pożałujecie. To dopiero debiut VAE, a moje myśli, które wędrują do przyszłości i kolejnych wydawnictw, które mam nadzieje będą tak samo dopracowane, wzbudzają we mnie dreszcz podniecenia i niecierpliwości.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/