„Opowieści płomienia i wody” – oliwa z ogniem

Niedawno recenzowałem dla was kinową wersję „Demon Slayera”, a teraz przyszła pora na mangę osadzoną w tym świecie. Nie jest ona stworzona przez pierwotnego autora Koyoharu Gotouge, lecz przez Ryouji Hirano. Zawarte w niej historie mają rozbudować uniwersum oraz wyjaśnić kilka istotnych kwestii dotyczących znanych i lubianych postaci. Jak czyta się te specjalnie opowieści?

Oficjalna, polska okładka mangi „Miecz Zabójcy Demonów: Opowieści płomienia i wody”
Źródło: empik.com

Manga składa się z dwóch historii skupiających się na przygodach Giyuu Tomioki oraz Kyoujurou Rengoku. Są to wydarzenia, które mają miejsce przed oraz w trakcie serialu anime z 2019 roku. Pierwsza opowiada o filarze wody, Tomioce, który wraz z Shinobu Kochou postanawia pomóc górskiej łowczyni i pokonać grasującego w lesie potwora. Druga skupia się na Rengoku oraz jego misji pokonania jednego z dwunastu demonicznych księżyców Muzana Kibutsuji – elitarnych wojowników podległych władcy demonów. Na misję zabiera on swoją adeptkę Mitsuri Kanroji.

Obie historie czyta się przyjemnie oraz szybko. Akcja nie zwalnia tempa, starając się nam przedstawić jak najwięcej wydarzeń. Fabuła potrafi zainteresować oraz wciągnąć czytelnika. Pierwsza opowieść zabiera się za temat straty rodziny oraz jej konsekwencji. Tomioka podchodzi do tego na chłodno czym nie zawsze zyskuje sympatię reszty bohaterów oraz odbiorców. Cała historia potrafi jednak chwycić za serce i pokazuje alternatywną wersję wydarzeń do tej znanej w kontekście postaci Tanjirou. Przygoda Rengoku zaś ilustruje jaką postacią od początku był przyszły filar płomienia. Jego opowiadanie to głównie widowiskowa walka, ale nie zabrakło miejsca na rozwinięcie postaci jego uczennicy, która próbuje odnaleźć swój własny styl.

Fajnym dodatkiem są krótkie, humorystyczne historyjki nawiązujące do pierwszego sezonu serialu. W prześmiewczy sposób, komentują one znane wydarzenia. W połączeniu z uroczymi rysunkami postaci całość prezentuje się „kawaii”, jakby powiedzieli to Japończycy. Ciekawa odskocznia dla czytelnika.

fot. Mikołaj Linkowski

Płomienie postaci

Bohaterów nie ma za wiele w tej mandze. Jednak dzięki temu twórca poświęcił całą uwagę kilku postaciom i skupił się na ich rozwoju. Widzimy na przykład Rengoku zanim został następcą swojego ojca jako filar płomienia w korpusie zabójców demonów. Już wtedy był wytrwały oraz zdeterminowany do działania. Przełożyło się to na otrzymanie szansy na wysokie stanowisko w organizacji. Chart jego ducha pozwolił mu przezwyciężyć przeciwności losu i osiągnąć swój cel oraz pomagać słabszym.

Tomioka pomimo że nadal nie przypadł mi do gustu jako postać, dostaje tutaj swoje przysłowiowe pięć minut. Jest to wykorzystane do pokazania go z trochę innej perspektywy. Widzimy powód, dla którego jest nad wyraz spokojny i niewrażliwy w każdej sytuacji. Na koniec jednak przyznaje, że zmianą dla niego było również spotkanie Tanjirou oraz jego siostry Nezuko, które trochę go zmieniło wewnętrznie.

Postacie kobiecie, czyli Shinobu oraz Mitsuri służą bardziej jako postacie drugoplanowe. Nie przeszkadza to jednak, żeby one też zostały choć trochę rozwinięte, choć nie tak bardzo jak Tomioka oraz Rengoku. Mitsuri poznajemy jako uczennicę, kiedy jeszcze nie ma swojego stylu walki i próbuje go odnaleźć, co zarysowane mamy na kartach mangi. Shinobu zaś jest już bliższa do tego co znamy z serialu, jednak jej relacja z Tomioką jest trochę pogłębiona. Próbuje ona bardziej niż jej towarzysz zrozumieć poszkodowanych mieszkańców i im pomóc za wszelką cenę, co niestety nie zawsze jest możliwe po jej myśli.

fot. Mikołaj Linkowski

Rysunkowe opowieści

Istotną kwestią zaraz obok tego jak została napisana historia, są rysunki wykorzystane do jej opowiedzenia. To przecież najważniejszy aspekt komiksu. I tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Kreska spodoba się na pewno osobom, które oglądały serial, ponieważ wygląda niczym wyjęta z animacji. Postacie wyglądają tak samo jak na ekranie a akcja przedstawiana jest bardzo dynamicznie oraz ekspresyjnie. Do tego jest duża liczba szczegółów. Dzięki czemu całość czyta się bardzo przyjemnie oraz płynnie. Nawet podczas starć wszystko jest jasne i czytelne a odbiorca nie musi się głowić co właśnie dzieje się na kolejnych stronach mangi.

fot. Mikołaj Linkowski

Płynna lektura

„Miecz Zabójcy Demonów: Opowieści płomienia i wody” to bardzo dobre uzupełnienie historii, którą znamy z oryginalnej mangi czy jej adaptacji anime. Informacje, które poznajemy podczas lektury dopełniają dobrze znane nam postacie oraz ubarwiają świat przedstawiony. W połączeniu z wysokiej jakości rysunkami czyta się to bardzo przyjemnie. Jeśli jesteście zaznajomieni z pierwowzorem to z czystym sumieniem polecam sięgnąć po tą pozycję. W przeciwnym wypadku odradzam, lepiej najpierw obejrzeć chociaż pierwszy sezon „Demon Slayera” dla zapoznania się z tym uniwersum. Dopiero potem warto sięgnąć po „Opowieści płomienia i wody”.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura