Brak koncertów dał się każdemu z nas we znaki. Sam na ostatnim koncercie byłem w marcu zeszłego roku, więc gdy tylko pojawiła się informacja o tym, że Visual Production organizuje koncert zespołu Kult to długo nie myślałem nad tym czy się na niego wybrać. Zwłaszcza dlatego, że byłem niezmiernie ciekawy lokalizacji w jakiej miał się odbyć.
Powrót na łono koncertów
Nie wiem jak w waszym przypadku, ale u mnie przerwa od koncertów była bardzo długa. Okazja aby wybrać się na koncert była dla mnie jak łaska zbawienna dla grzesznika. Nie ma lepszego uczucia niż dobrze zagrany koncert. Dzięki uprzejmości organizatorów miałem przyjemność oglądać ten koncert z wysokości fosy. Powiem szczerze, że na początku myślałem, że jedyne co będzie tam słychać to jeden wielki łomot. Pewnie wielu z was też się spotkała z tym problemem. Nie opiszę wam zdziwienia jakie mnie spotkało gdy koncert brzmiał niemalże idealnie. Byłem w stanie usłyszeć każdą pojedynczą nutę graną na każdym z instrumentów co było dla mnie niemałym zaskoczeniem, zwłaszcza, że w pierwszych rzędach słychać zazwyczaj ścianę dźwięku bez ładu.
Kult w zaskakująco dobrej formie
Ostatnio w mediach było głośno o tym, że grupa odwołuje koncerty ze względu na problemy z głosem Kazika. Chociaż niektórzy myśleli, że wokalista zaraził się wirusem sars-cov-2, co bardzo szybko zostało zdementowane przez zespół. Idąc na koncert z myślą, że Staszewski może nie dać rady zdziwiłem się po raz kolejny. Forma wokalna Kazika była po prostu świetna. Ogólnie forma całego zespołu była bardzo dobra, chyba nieco dłuższa przerwa od gry wyszła im na dobre. Dodatkowo ostatnie zmiany w składzie wniosły w zespół nieco więcej energii co dało się usłyszeć.
Koncert hitami stoi
Myślę, że nie zdziwię was informacją, że Kult setlistę obdarzył hojnie klasykami takimi jak Polska, Hej Czy Nie Wiecie czy Arahja. Nie zabrakło również nowości takich jak Wiara czy pierwszy raz wykonane na żywo Jutro także będzie dzień, które swoją drogą okazało się świetnym rozpoczęciem koncertu. Zresztą nie tylko utwór otwierający koncert debiutował na żywo. Debiutowały również Szok szok disco pop, Opowieści z pandemii oraz Plan zagospodarowania przestrzennego dla Białołęki. Nie powiem, bardzo przyjemnie było usłyszeć zarówno hity, które śpiewał każdy obecny na koncercie jak i nieco nowsze pozycje. Oczywiście te nowości też zostały odśpiewane chórem. Nie oszukujmy się Kult ma w sobie coś takiego, że cokolwiek zagrają to i tak każdy to zna. Dodatkową niespodzianką było wykonanie piosenki The Passenger Iggy’ego Popa. Na scenie pojawił się również Janusz Staszewski i wraz z zespołem zagrał swój autorski numer Głowa do góry.
Samoloty jako tło
Koncert jak wyżej wspomniano odbył się na lotnisku Ławica w Poznaniu. Scena znajdowała się na terenie za parkingiem tuż obok pasa startowego, więc co jakiś czas można było spostrzec lecący za sceną samolot. Niestety sporym minusem tej lokalizacji było to, że był to otwarty teren bez cienia. Ludziom to zbytnio nie przeszkadzało ponieważ słońce miało się już ku zachodowi. Mimo wszystko bez nakrycia głowy przez pierwszą godzinę koncertu byłoby mi ciężko. Jednak ustawienie sceny było o tyle dobrze przemyślane, że ona dawała trochę cienia i uczestnicy nie byli do końca skazani na stanie w pełnym słońcu. Tłem tutaj nie były tylko samoloty. Kult zadbał o to aby w tle pojawiły się ekrany wyświetlające odpowiednie do granej piosenki animacje.
Dajcie mi tego więcej
Jak wyżej wspomniałem powrót do brania udziału w koncertach był czymś magicznym. W tym miejscu chciałbym podziękować organizatorom, którzy umożliwili mi pojawienie się na tym koncercie oraz Sławkowi Wąchale, który udostępnił mi zdjęcia z koncertu. Mam nadzieję, że koncertów będzie coraz więcej, a co za tym idzie będzie więcej okazji do wyrwania się z domu. Nie martwcie się jeżeli koncert was ominął, ponieważ Kult ponownie zagra na Ławicy 18 lipca. Jeżeli macie chęć i możliwości to polecam się przejść i przypomnieć sobie czasy normalności.