Emeli Sandé – Let’s Say For Instance [Recenzja]

Single Next To Me i Beneath Your Beautiful przedstawiły Emeli Sandé szerszej publiczności już w 2012 roku. Niektórzy kojarzą ją jeszcze z wydanego rok wcześniej gościnnego występu na Read All About It. Czy przeszło dekadę później, z czwartym już albumem studyjnym, soulowe brzmienia Sandé porywają tak samo?

Emeli Sandé - Let's Say For Instance

Emeli San w Chrysalis Records

Let’s Say For Instance nie jest po prostu kolejnym albumem studyjnym w dorobku Emeli Sandé. Jest pierwszym projektem wydanym pod szyldem niezależnej wytwórni Chrysalis Records. Zmiany te przyczyniły się jednak nie tylko do różnic wydawniczych, ale pozwoliły wokalistce na większą otwartość muzyczną. Utwory składające się na prawie 52-minutowy album z dobrze znanych już, soulowych brzmień przechodzą w nieco bardziej popowe, disco klimaty.

Zdecydowania chciałam, żeby ten album był dynamiczny i ekscytujący. Wiedziałam też, że chcę wypchnąć się ze swojej strefy komfortu. Historia, którą chcę odpowiedzieć to, że wszystko jest możliwe i niesamowicie jest być żywym. Ogólnie, to ja mówiąca – Jesteśmy tutaj, cieszmy się życiem i próbujmy wzmacniać innych ludzi.

Pierwsze single

Pierwszy singiel – Family, zadebiutował 15 września 2021 roku i jak podkreśla sama Sandé – oznacza odroczenie. W ten sposób zapowiada nie tylko brzmienie całego albumu, ale też zmiany, które zachodzą w samej artystce i jej estetyce.

Jako drugi ukazał się utwór Look What You’ve Done w duecie z raperem Jaykae, który jeszcze bardziej podkreśla odejście od brzmień, które serwowała do tej pory. Zupełnie odmienny od nich okazał się jednak Brighter Days wydany w styczniu 2022 roku. Najbardziej zbliżony do Emeli jaką znamy, najbardziej soulowy i wywołujący najwięcej emocji do tej pory.

Popowo, a jednak różnorodnie

Przesłanie albumu odbierać można jak swojego rodzaju plasterek na wszelkie zmartwienia, czyli balsam na problemy, które wciąż zadziwiają swoim istnieniem w XXI-wieku. Podnoszące na duchu teksty, lekkie popowe brzmienia i soulowe wstawki to Let’s Say For Instance w kilku słowach.

Pomimo wyraźnego popowego zacięcia nie można jednak zarzucić, że Let’s Say For Instance jest monotonne czy prostolinijne. Na albumie znalazł się chociażby utwór July 25th, skupiający się wokół czysto instrumentalnych brzmień, całkowicie bez udziału wokalu. Nie zabrakło też, ciągle niewychodzących z mody, 80-sowych klimatów, których dosłyszeć się można w balladzie There Isn’t Much czy Ready To Love. Z kolei w Look In Your Eyes zdecydowanie dominują brzmienia disco.

Otwartość na świat i nowe muzyczne inspiracje emanują z Emeli Sandé od początku do końca Let’s Say For Instance. Czy jej poszukiwania siebie i odmienne brzmienia przypadną do gustu wielbicielom wcześniejszego soulowego zacięcia? Uczucia mogą być mieszane, jednak zmiana nie jest aż tak drastyczna jak można byłoby się spodziewać po zwrocie w kierunku popu. Na pewno nic nie zabierze lekkości, którą wprowadza sobą album i radości z twórczej wolności, którą słychać w głosie wokalistki.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/