Kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata – tak zwykło mówić polskie przysłowie o czwartym miesiącu w roku. W pogodzie nie zawsze ma ono zastosowanie, ale w astronomii owszem i to każdą kolejną wiosną!
Kwiecień to miesiąc, w którym na niebie coraz częściej pojawiają się obiekty z nieba letniego, a zanikają te z nieba zimowego. Związane jest to z pewnymi zmianami położenia Ziemi na orbicie wokół Słońca i tym samym zmianami naszej perspektywy, z której obserwujemy niebo. Czego zatem można się spodziewać po kwietniu? Przeanalizujmy to wspólnie.
Koniunkcja Marsa i Saturna
Druga ćwiartka roku rozpocznie się ranną koniunkcją Marsa i Saturna. Planety pozornie zbliżą się do siebie na odległość nieco ponad 1-stopnia kątowego. Dystans pozorny między nimi będzie dwukrotnie przekraczał rozmiary kątowe Księżyca. Oznacza to, że pomiędzy planetami zmieścić mogłyby się tylko dwie tarcze naszego naturalnego satelity. Wbrew pozorom stwarza to niezwykłe okoliczności obserwacyjne. Najlepszą porą do zmierzenia się z tym zjawiskiem jest poranek dnia 2 kwietnia około godziny 4:30, ale zarówno pierwszego, jak i trzeciego kwietnia zjawisko to powinno być nadal uchwytne.
Na bliskiej koniunkcji atrakcje z udziałem wspomnianych planet się nie kończą, albowiem 8 kwietnia dołączy do nich Księżyc. Nasz naturalny satelita w 51-procentowej iluminacji spotka się z Marsem i Saturnem tuż po czwartej nad ranem i będzie towarzyszył im aż do wschodu Słońca. Obecność Księżyca zawsze stwarza nie tylko ciekawe warunki obserwacyjne, ale również fotograficzne. Warto zatem wybrać się na obserwacje obserwacyjne wraz z aparatem i uwiecznić nietypowe spotkanie tak, jak zrobiłem to w przypadku Wenus i Merkurego w marcu na powyższej fotografii.
Nów Księżyca i kolejne spotkania z planetami
Dnia 16 kwietnia 2018 roku po raz kolejny akurat około czwartej nad ranem dojdzie do nowiu Księżyca. Przejdzie on przez fazę zerowego oświetlenia i mówiąc językiem astronomicznym – jego tarcza znajdzie się bardzo blisko Słońca. Naturalny satelita Ziemi nie będzie jednak kazał nam za sobą czekać, albowiem zdąży powrócić na niebieskie posłanie już po zachodzie Słońca dnia 17 kwietnia 2018 roku w postaci cienkiego sierpa. Po raz kolejny nie tylko dobre warunki obserwacyjne, ale także świetne okoliczności fotograficzne czekały będą na uwagę miłośników astronomii. Osoby, które szukają motywacji do podjęcia działań obserwacyjnych powinny zwrócić uwagę na to, że w pobliżu Księżyca będzie świecić przepiękna Wenus! Odpowiednia manipulacja ekspozycją pozwoli wyłonić na zdjęciach nie tylko sierp, ale również pozostałą część Księżyca podświetloną przez subtelne światło popielate odbite od Ziemi. Podobne ująłem w marcu, nieco ponad dobę od nowiu.
Na tym subtelnym zjawisku okoliczności związane ze spotykaniem przez młody Księżyc innych obiektów się nie kończą. Dnia 18 kwietnia po zachodzie Słońca nasz naturalny satelita skorzysta z gościnności gwiazdozbioru Byka należącego do zimowego nieba i odwiedzi Hiady wraz z Plejadami. Dla wielu może być to dobra okazja nie tyle do spotkania Księżyca, ale do zidentyfikowania Plejad, które na swój sposób przypominają Mały Wóz. W gruncie rzeczy jest to gromada otwarta złożona ze stosunkowo młodych, bo liczących sobie zaledwie 200-milionów lat gwiazd.
Będą także spadające gwiazdy!
W drugiej połowie nocy z 22 na 23 kwietnia dojdzie do maksimum aktywności Lirydów. Skutkować to będzie oczywiście wyjątkową aktywnością spadających gwiazd i z pewnością w związku z tym warto poświęcić chociaż część przepięknej nocy na obserwacje. W prawdzie nauka niewiele mówi o tym, że spadające gwiazdy mają moc spełniania życzeń, ale wiara bardzo często czyni cuda. Meteory wylatywać będą z gwiazdozbioru Lutni. Należy on do nieba letniego i na firmamencie przypomina trochę trapez i najłatwiej go zlokalizować po gwieździe Wega. Jest to jedna z jaśniejszych gwiazd nieba widocznego z północnej półkuli zatem jej odnalezienie nie będzie problemem.
W ramach ciekawostki można dopowiedzieć, że same Lirydy są wywołane obecnością komety C/1861 G1 (Thatcher). Jest to kometa okresowa, która co pewien okres czasu wraca w okolice wewnętrznego Układu Słonecznego. Ostatnia okazja do jej obserwacji była w 1861 roku i skorzystał z niej wtedy między innymi A.E. Thatcher, kolejna dopiero za kilkaset lat: w 2276 roku.
Pełnia Księżyca i jego kolejne spotkania z obiektami
W samej końcówce miesiąca, bo 30 kwietnia dojdzie do pełni Księżyca. Nasz naturalny satelita znajdzie się wtedy nieco ponad 387-tysięcy kilometrów od Ziemi. Z pewnością nie za skutkuje to okolicznościami, które zwykliśmy nazywać superpełnią, ale i tak dla niektórych konfrontacja ze światłem Księżyca może być mało atrakcyjna. Na szczęście zaraz po pełni będzie on tracił na jasności po to by pierwszego maja odwiedzić Jowisza.
Wszelkie fotografie, które uda wam się wykonać podsyłajcie na – najciekawsze nagrodzimy publikacją.