Nie dawno w kinach na całym świecie premierę miał film. Nie zwykły film. Taki, który na pewno spodobał się wielu osobom. Zespół znany dużej części świata MONSTA X doczekał się swojego filmu. MONSTA X: The Dreaming. Dokument opowiadający o… no właśnie o czym, o kim?
Jakie masz marzenia?
Film zaczyna się od tak prostego i zarazem skomplikowanego pytania. Bo jednak większość z nas ma marzenia albo cele, a na pewno mają je członkowie jednego z najgorętszych k-popowych zespołów. Z resztą, jak sam tytuł filmu mówi, jest on o snach i marzeniach. Dzielenie się z fanami marzeniami jest na pewno dużym krokiem dla chłopaków. A odpowiedzi są różne, ale tego nie będziemy już zdradzać.
Rozmowy z członkami zespołu są przeplatane archiwalnymi nagraniami z koncertów oraz ich występami. Piosenki, jakie można usłyszeć w filmie, były zaprezentowane przed premierowo, ponieważ głównie pochodziły z drugiego anglojęzycznego albumu o tytule, a jakże, The Dreaming. Występy były wyjątkowe, ponieważ różnią się od tych na płycie ze względu na fakt, iż Shownu odbywa właśnie obowiązkową służbę wojskową. MONSTA X pierwszy raz w swojej historii występowało w piątkę.
Na całego
Mocnym momentem filmu jest to, że pokazano, jak wyglądało przygotowanie albumu, koncertu (online, ale na pewno wiązało się to z równie dużym stresem) i filmu. Wszystkie trzy rzeczy odbywały się, gdy chłopaki byli w nowej dla siebie sytuacji, bez lidera, próbując kontrolować, co się dzieje. Nie obyło się oczywiście bez sprzeczek i mocniejszych wymian zdań (co również pokazano w filmie), ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto w przypływie stresu i pracy nie posprzeczał się z przyjacielem.
Takie fragmenty dodawały całemu obrazkowi autentyczności. Co pozwalało na przyjęcie filmu jako jeszcze bardziej autentycznego. Uważam, że dużym plusem dla całości było przybranie formy dokumentu. W przeciwieństwie do filmu, jaki wyszedł o BTS kilka lat temu, który był koncertem. Dokument dał poczucie uczestnictwa w całym przedsięwzięciu.
Podsumowując
Pokazanie pracy od kuchni i połączenie tego ze spełnianiem marzeń było bardzo dobrym zabiegiem. Szczególnie jeśli pomyślimy o filmie jako o promocji albumu, który miał się ukazać w pełni po angielsku. Co mogło być przeszkodą dla niektórych osób to fakt, że film nie był przetłumaczony na polski, napisy wyświetlały się w języku angielskim.
Film zawierał aspekty humorystyczne, na których cała sala wybuchała śmiechem. Były także momenty, gdzie fani na pewno się wzruszyli. Obraz jako całość można zaliczyć do tych bardziej przyjemnych i nostalgicznych. Fanom i sympatykom zespołu na pewno się spodobał.