Kiedy pojawiła się informacja o pracach nad polską wersją kultowego już Biura, w internecie zawrzało. Po co odgrzewać brytyjski czy amerykański sitcom? A właśnie dlatego, że powstało ich już naprawdę wiele. Idąc tym tropem, odgrzewaną można by nazwać wersję ze Steve’em Carellem, a przecież w popularności prześcignęła nawet oryginał. Swoje własne The Office mają m.in. w Szwecji, Chile, Indiach czy nawet w Izraelu. Chociaż po pierwszych zdjęciach i zwiastunie rodzimej adaptacji słusznie nie brakowało słów krytyki, warto jednak dać twórcom szansę.
Inspiracja amerykańska
Oryginalna brytyjska wersja The Office zadebiutowała aż 20 lat temu. Mockument, czyli forma filmowa udająca dokument, skupiał się na pracownikach firmy sprzedającej papier. Główną rolę odgrywał Ricky Gervais, będący również pomysłodawcą i producentem. To właśnie od jego decyzji zależały wszystkie pozostałe wersje serialu. Najbardziej popularną z nich stała się właśnie wersja amerykańska i to jej wpływy najwyraźniej widać w The Office PL.
Przy niektórych bohaterach zdecydowanie możemy nakreślić sobie podobieństwa do postaci ze Stanów. Do tego dochodzi wykorzystanie szkolenia znanego z odcinka Diversity Day, poczucie humoru ala Michael Scott czy relacja pomiędzy Frankiem i Asią wzorowana na tej Jima i Pam. Jednak polska wersja ma w sobie znacznie więcej oryginalności, niż można było się spodziewać, a udowadnia to np. wprowadzenie postaci Patrycji — ambitnej, ale niedoświadczonej zastępczyni szefa, której nie zauważymy nigdzie indziej.
The Office PL — kupujcie Kropliczankę
Polskie Biuro skupia się wokół Kropliczanki — firmy zajmującej się sprzedażą butelkowanej wody w Siedlcach. Za głównym biurkiem zasiada Michał Holc grany przez Piotra Polaka i to właśnie jego specyficzne poczucie humoru buduje atmosferę w pracy. Niestety jego sceny wyjęte z kontekstu w zwiastunie nie zapowiadały mile spędzonego czasu przed ekranem. Jednak podczas oglądania serialu okazało się, że to jedna z najbardziej barwnych i żenująco zabawnych postaci. A przecież to właśnie uczucie zażenowanie sprawnie wymieszane z rozbawieniem są mieszanką idealną każdej wersji The Office.
Każda z postaci uosabia zupełnie inne cechy, które razem zdają łączyć się w idealny obraz małomiasteczkowego polskiego biura. Znajdziemy tu m.in. Bożenkę zmagającą się z alkoholizmem, która dorabia, robiąc na drutach szaliki czy Gosię — mamę dwójki synów, lubiącą poczytać kobiecy magazyn zamiast papierkowej roboty. Niezaprzeczalnie jednak najlepsza rola przypada tu większości znanemu Adamowi Woronowiczowi. Grany przez niego Darek to tzw. typowy boomer, który czas pracy spędza w kapciach, bez pytania wypełnia polecenia szefa, a swoimi przekonaniami zatrzymał się mniej więcej w okresie PRL-u.
Najbladziej wypadły tu role młodych aktorów, w szczególności postacie Franka i Asi. Ich ekranowa relacja wydawała się mdła i wciśnięta tam na siłę, a pomiędzy nimi samymi zdecydowanie brakowało chemii. Być może jest to kwestia braku stuprocentowego komfortu przed kamerą. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to już aż tak widoczne w razie kontynuacji.
Nie takie złe Biuro jak się wydawało
Twórcom zgrabnie udało się umieścić fabułę w polskich realiach, mimo wyczuwalnej momentami poprawności politycznej. Poziom zażenowania potrafił szybować wysoko, jednak nie psuł w ten sposób głównego odbioru odcinka. Udało im się też nie zdradzać w materiałach promocyjnych wiadomości, które mogłyby zachęcić przed ekrany zdecydowanie większe grono odbiorców, jednak był to zabieg, który dał mi do ekipy naprawdę wielki szacunek. Bardziej spostrzegawczym mogła zapalić się czerwona lampa w trakcie czytania, ale co zostało przemilczane, trzeba przekonać się na własnej skórze.
Zbudowane przez aktorów postacie w większości przypadków dawały pozytywne odczucia, zostawiając też niedosyt informacji. Miało to też miejsce w początkowych sezonach pozostałych wersji serialu, przez co nie jest to znaczącym minusem produkcji.
Liczę, że odbiór, z jakim spotkał się The Office PL, okaże się na tyle pozytywny, aby umożliwić stworzenie kontynuacji. Pozwoliłoby to ekipie produkcyjnej na zrealizowanie większej ilości oryginalnych pomysłów, a aktorom na udowodnienie, że znaleźli się w dobrym miejscu. Może nie był to serial najwyższych lotów, ale można było się przy nim dobrze bawić. Mam tylko nadzieję, że wraz z kolejną szansą otrzymalibyśmy także zupełnie nową czołówkę, która aktualnie jest najgorszym momentem serialu.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj -> meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/