Tego, że dostaniemy od Taylor Swift album folklore nikt się nie spodziewał. Zaskoczeniem było również brzmienie i fakt, że artystka postanowiła spróbować swoich sił w alternatywie. Myśl, że otrzymamy jeszcze jeden album od Taylor byłaby kompletnym szaleństwem. A jednak. Po raz kolejny w tym roku przecieramy oczy z niedowierzania. Poznajcie evermore – popową, siostrzaną płytę folklore.
Taylor Swift i evermore – geneza powstania
Taylor Swift oświadczyła, że po prostu nie potrafiła przestać pisać piosenek. Wraz z producentami postanowi przemierzać muzyczne lasy folklolre’u, a co a tym idzie, również jego brzmienia. A ci pozostają tacy sami, czyli Aaron Dessener, Jack Antonoff, WB i Justin Vernon.
„Mówiąc wprost, po prostu nie mogliśmy przestać pisać piosenek. Ujmując to bardziej poetycko, czuliśmy się, jakbyśmy stali na skraju folklorystycznego lasu i mieli do wyboru: zawrócić i wrócić lub udać się dalej w las tej muzyki. Zdecydowaliśmy zagłębić się w nim, a moi współpracownicy i ja z dumą ogłaszamy, że mój dziewiąty album studyjny i siostrzana płyta folklore są tutaj. Nazywa się evermore. Nigdy tego nie robiłam. W przeszłości zawsze traktowałam albumy jako jednorazowe ery i przenosiłam się do planowania następnego, gdy tylko album został wydany. Z folklorem było inaczej. Robiąc to, czułam się mniej, jakbym odjeżdżała, a bardziej, jakbym wracała. Uwielbiałam eskapizm, który znalazłam w tych wyimaginowanych/niewyimaginowanych opowieściach. Podobał mi się sposób, w jaki witaliście marzenia, tragedie i epickie opowieści o utraconej i znalezionej miłości. Więc pisałem je dalej”.
Prezent na 31 urodziny – evermore
Powodem, dla którego ta płyta wychodzi jeszcze w tym roku, jest fakt, że Taylor Swift 13 grudnia skończy 31 lat. Piosenkarka mówi, że nie mogła się tego doczekać, bo jest to jej ulubiona liczba od tyłu (13-31). Dlatego, tuż przed jej urodzinami dostajemy od niej prezent urodzinowy i zarazem świąteczny. Swift przyznała również, że muzyka jest dla niej metodą na poradzenie sobie z samotnością, a ta płyta ma przynieść ukojenie.
„Chciałam cię zaskoczyć tym tygodniem moich 31 urodzin. Wszyscy byliście tak troskliwi, wspierający i życzliwi w moje urodziny, więc tym razem chciałem wam coś dać! Wiem też, że ten okres świąteczny będzie dla większości z nas samotny i jeśli jest ktoś z was, kto zwraca się do muzyki, aby poradzić sobie z utraconymi bliskimi tak jak ja, to ta płyta jest dla was. Nie mam pojęcia, co będzie dalej. W dzisiejszych czasach nie mam pojęcia o wielu rzeczach, więc trzymałem się jednej rzeczy, która łączy mnie z wami wszystkimi. Ta rzecz zawsze miała i zawsze będzie muzyką. I niech to trwa wiecznie”.
Nie da się ukryć, że piosenkarka potrafi przyprawić fanów o zawał serca, bo podobnie jak przy płycie folklore, evermore została ogłoszona kilka godzin przed premierą.
Folklore vs evermore – (nie) to samo brzmienie
Gdy wybuchła wiadomość o tym, że evermore się pojawi i będzie siostrzaną płytą folklore, to wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Moje oczekiwania względem Taylor poprzednio zostały wywrócone do góry nogami i brutalnie zdeptane, więc chociaż tym razem nie będzie zaskoczeń i nieprzyjemności. Byłam przekonana, że evermore to po prostu folklore 2.0, to samo brzmienie tylko inny krążek – tak jakby piosenkarka nie chciała zrobić jednej płyty z 34 utworami, więc rozdzieliła jej na dwie osobne. Ale znowu się myliłam…
Zapomniałam o tym, że Taylor Swift NIGDY nie jest taka sama. Mimo że, zadeklarowała, że to bliźniacza płyta. Powiedziałabym, że bardziej mi tu pasuje określenie, że folklore to matka, a evermore to córka. Na obydwóch płytach mamy ten sam korzeń, z którego wyrastają, ale idą w dwóch różnych kierunkach. Folklore oficjalnie została zakwalifikowana do alternatywy, a evermore to dzieło bez wątpienia popowe. Artystka umieściła w niej te elementy, których tak bardzo brakowało mi na poprzedniej płycie i za którymi tak bardzo tęskniłam.
Pojawiają się tu pośrednie i bezpośrednie nawiązania brzmieniowe do folklore. Momentami nie są to całkiem nowe kompozycje, lecz utwory, które czerpią garściami z pierwowzoru. Niektóre dźwięki zostały przełożone do evermore. Taylor Swift pokazuje, że z jednej koncepcji jest w stanie stworzyć nie tylko płytę alternatywną, ale również popową. Jednak znajdziemy tu wiele więcej, bo między popem przeplatane jest country, tak jak w no body, no crime czy cowboy like me.
Błąd czy zamierzone działanie?
Taylor Swift to królowa planowania i wymyślania przeróżnych zagadek dla swoich fanów. Ale czy tym razem popełniła błąd? Jakby popatrzeć na płyty z oddali, to na pierwszy rzut oka pojawia nam się pewien zgrzyt. Czemu piosenkarka wypuściła folklore jako pierwsze? I jasne, możemy mówić, że piosenki z evermore powstały później, ale odsuńmy ten aspekt na bok. Mimo że, poprzednia płyta udowodniła, że Taylor potrafi swobodnie poruszać się między gatunkami, to przeskok brzmieniowy, mógł zrazić niektórych słuchaczy. Bo przecież Swift to królowa popu!
Uważam, że zamiana kolejności wypuszczania albumów byłaby bardziej przyjazna dla odbiorców. Pokazałoby to, w którą stronę Taylor zmierza, a folklore nie byłby kubłem zimnej wody dla tych, co czekali na czysto radiowe piosenki typu Cruel Summer czy The man z Lover. Z drugiej strony, aktualnie nie doznawalibyśmy kolejnego szoku słuchając evermore, które okazuje się powrotem do gatunku, w którym Taylor Swift jest absolutnym numerem jeden.
Wszystko mogło zostać po prostu wykalkulowane, bo jakby nie patrzeć to w tym momencie piosenkarka może się załapać na nominacje do Grammy (i innych nagród) na 63 i 64 gali rozdania nagród.
Evermore to zupa z poprzednich albumów Taylor
Nie lubię opisywać piosenki po piosence. Nigdy tego nie robię, ale warto zaznaczyć, za co doceniam dany utwór. Chciałabym tu zasygnalizować, na jaki kawałek powinniśmy patrzeć w dany sposób, a co za tym idzie udowodnić, że evermore to trochę zupa (niezwykle udana!) z poprzednich albumów Taylor Swift. Znajdziemy tu wszystko – mroczne dźwięki z reputation., trochę country rodem z Red i wcześniejszych albumów, ale również pojawia się Lover.
- willow za radiowość i pomysłowe przedłużenie cardigan
- champagne problems za uniwersalność i za to, że jakby się uprzeć, to na spokojnie można by umieścić tę piosenkę na reputation.
- gold rush za brzmienie wyjęte wprost z Lover
- no body, no crime za elementy country zmieszane z rytmem, który buja i udaną kolaborację z HAIM
- cowboy like me za powrót do Red i pierwszych płyt Taylor
- long story short i ‘tis the damn season za przypomnienie ery 1989
- evermore za kolejny klimatyczny duet z Bon Iver i idealne zakończenie płyty
Evermore nie tylko jest świetnie napisane, ale również ma bardzo dobrą kompozycję. Rozpoczęcie piosenką willow, a skończenie na evermore (na podstawowej wersji) to najlepsze co przydarzyło się płycie. Można porównać to do płyty reputation., która była zbudowana w podobny sposób.
Co się kryje w evermore? – znacznia i zagadki
Jak już wcześniej wspomniałam, Swift uwielbia knuć i ukrywać zagadki dla fanów. Również tym razem nie obeszło się bez easter eggów, które na przełomie nadchodzącego tygodnia będą wychodzić na światło dzienne. O kilku interesujących zabiegach, które mają miejsce na płycie, wiemy już teraz.
„Zanim się zorientowałam, było 17 opowieści, z których część jest lustrzanych lub przecinających się ze sobą. Ta o dwóch młodych oszustach, którzy zakochują się w luksusowych kurortach, próbując zdobyć bogatych, romantycznych beneficjentów. Ten, w której długoletni ukochani z college’u mieli bardzo różne plany na ten sam wieczór, jeden, który go zakończy, i ten, który przyniósł pierścionek. Dorothea, dziewczyna, która opuściła swoje małe miasteczko, by podążać za hollywoodzkimi marzeniami – i co się dzieje, gdy wraca na wakacje i na nowo odkrywa dawną miłość. Antologia „nieszczęśliwych ever after” o zepsutych małżeństwach, która obejmuje niewierność, ambiwalentną tolerancję, a nawet morderstwo. Najbardziej słuszny motyw pomszczenia poległych. Uświadomienie sobie, że być może jedyną drogą do uzdrowienia jest życzyć szczęścia temu, kto ci je odebrał. Jedna z udziałem mojej babci Marjorie, która czasami mnie odwiedza… choćby w moich snach”.
Z wypowiedzi możemy wnioskować, że Taylor Swift jest pochłonięta pisaniem storytellingowych utworów, które wcale nie są bezpośrednio oparte na jej prywatnym życiu. Trzeba przyznać, że wychodzi jej to tak samo dobrze, co tworzenie utworów o sobie.
Dla ciekawskich polecam sprawdzić teledysk do piosenki willow, w którym Swift daje popis swoich umiejętności i po raz kolejny zasypuje fanów tajemniczymi symbolami i poukrywanymi znaczeniami. Jest to błyskotliwe dopowiedzenie do piosenki cardigan i przedłużenie jej klipu.
evermore, czyli album, który mieliśmy pod nosem
Taylor pogrywa sobie z fanami. Okazuje się, że przesłanki, że pojawi kolejny album były już wcześniej. Jak zwykle Swift swoim podejrzanym zachowaniem starała się przekazać tą wielką wiadomość. Mam dla was dwa przykłady.
1. Przed wydaniem folklore piosenkarka umieściła zdjęcie na Instagramie podpisane „Not a lot going on at the moment” (W tej chwili niewiele się dzieje). Po kilku dniach świat obiegła informacja, że o północy dostaniemy nowy album.
Historia znowu się powtórzyła. Jakiś czas temu artystka ponownie umieściła zdjęcie z takim samym podpisem. Tym razem fani wykazali się czujnością i powiązali ze sobą wątki. Stwierdzili, że te sytuacje można podsumować jednym z wersów z piosenki exile z folklore, czyli „I’ve seen this film before” (Widziałem ten film już wcześniej). Jak się okazało chwilę później dostaliśmy dokument o tym jak powstawała płyta folklore od Disney +. Obserwatorzy myśleli, że to właśnie o to chodziło. Niezła zmyłka.
2. Taylor Swift po raz pierwszy nie wystąpiła na wręczeniu zagród American Music Award. Odbierając i wręczając statuetki, były puszczane jej domowe nagrania, które wcześniej przygotowała. Fani zwrócili uwagę na jej nienaturalne zachowanie. Na początku filmiku, artystka stoi do widza tyłem, zauważamy, że włosy ma spięte w warkocz i dopiero później się obraca do kamery. Teraz już wiemy, o co chodziło. Taylor pokazała nam, jak będzie wyglądała okładka do albumu evermore.
Przez życie z Taylor
Która z płyt jest lepsza? Nie odpowiem. Obie mają w sobie to coś. Obie mają Taylor Swift, która potrafi w muzyce zrobić wszystko. W tym momencie posiadamy ją na każdą porę dnia, na lepsze i gorsze momenty. Lover jako piosenka na pierwszy taniec na weselu, utwory z reputation., gdy chcemy poczuć się pewni siebie i folklore na jesienne, szare dni. Praktycznie nasze życie mogłoby być zdefiniowane przez jedną piosenkarkę. Ewenementem jest wydanie dwóch tak dopracowanych płyt w jednym roku i wypuszczenie w sumie aż 34 piosenek. Co najlepsze, Taylor Swift nigdy się nie powtarza. Nawet tworząc coś, co miało być podobne. evermore jest czymś innym, nowym i świeżym. Pozostaje tylko czekać, aż dojdą nas słuchy o rekordach bitych przez Taylor Swift, które sama ustanowiła kilka miesięcy wcześniej.