18 grudnia odbyła się ostatnia w tym roku premiera w Teatrze Nowym im. Tadeusza Łomnickiego. Do repertuaru jednego z dwóch poznańskich teatrów dramatycznych dołączył spektakl pt. „Siostry!” na podstawie „Trzech sióstr”, czyli jednego z najsłynniejszych dramatów Antona Czechowa. Chociaż od czasów, w których rosyjski dramatopisarz żył i tworzył swoje dzieła, minęło ponad sto lat, to jego dorobek literacki wciąż inspiruje twórców teatralnych.
Tym razem historię tytułowych głównych bohaterek — Iriny, Olgi i Maszy — za punkt wyjścia wybrał Piotr Kruszczyński. Reżyser tak udanych spektakli, jak „Prezydentki”, czy „Ambona ludu” po raz kolejny pokazał swój kunszt w teatralnym rzemiośle. Jego interpretacja czechowowskiego dramatu to ważny głos w ponadczasowym dyskursie na temat roli kobiety i mężczyzny w społeczeństwie.
„Trzy siostry” – dramat o kobietach
Anton Czechow zapisał się na stałe w historii literatury przede wszystkim jako twórca dramatów oraz tzw. małych form literackich, czyli opowiadań obyczajowych i nowel. „Trzy siostry” – obok „Wiśniowego sadu”, „Wujaszka Wani” i „Płatonowa” – to jego najsłynniejsze dzieło. Przed obejrzeniem inscenizacji tego utworu w Teatrze Nowym warto przypomnieć sobie główne elementy jego treści.
Opowiada on o trzech kobietach — Irinie, Maszy i Oldze — mieszkających wraz z bratem Andriejem w prowincjonalnym rosyjskim mieście. Marzą o powrocie w rodzinne strony, czyli do Moskwy. Stolica kraju jest dla nich swoistym „rajem utraconym”, z którego zostały wygnane na skutek sytuacji rodzinnej. Jest także miejscem wielkich możliwości, czyli szansą na spełnienie w sferze zawodowej oraz przede wszystkim — spotkanie właściwego mężczyzny i poznanie, czym jest prawdziwa miłość. Żyjąc na znacznie od Moskwy oddalonej prowincji, rozgoryczone siostry nie widzą dla siebie perspektyw.
Olga, najstarsza z nich, jako jedyna pracuje. Jest nauczycielką rzetelnie wywiązującą się ze swoich obowiązków. Nie czerpie jednak ze swojej pracy żadnej satysfakcji, a wiarę w stworzenie udanego małżeństwa porzuciła już zupełnie. Masza, która w wieku osiemnastu lat poślubiła Fiodora Kułygina, sześć lat po zawarciu małżeństwa zaczyna dostrzegać w swoim mężu zarozumiałego głupca. Skutkiem tego jest jej romans z podpułkownikiem Wierszyninem, który kończy się w bolesny dla dziewczyny sposób. Oddział Wierszynina na stałe opuszcza miasto. Najmłodsza z sióstr, dwudziestoletnia Irina, przyjmuje oświadczyny zakochanego w niej barona Tuzenbacha. Niestety ginie on w przeddzień ślubu, zabity w pojedynku przez kapitana Solonego, który również stara się o rękę Iriny.
Oszczędność w formie
Na początek należy zaznaczyć wyraźnie, że „Siostry!” w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego są dziełem na wskroś współczesnym. Jeśli ktoś chce zobaczyć inscenizację wiernie ukazującą, poprzez odpowiednie kostiumy, czy scenografię, realia epoki, w której dzieje się akcja dramatu Czechowa, powinien poszukać innej pozycji. Spektakli, które rzetelną wierność swoim literackim pierwowzorom traktowały dość niezobowiązująco, było w historii teatru polskiego i światowego mnóstwo. Najnowsze przedstawienie w Teatrze Nowym należy do zdecydowanie udanych przykładów tego zabiegu.
Już od pierwszych minut po odsłonięciu kurtyny widać, co jest najważniejszym elementem w stworzonym na poznańskiej scenie świecie. Scenografia przedstawiająca zwykłe, niewyróżniające się współczesne mieszkanie — jest bardzo oszczędna. Rekwizytów widzimy zaledwie kilka. Nie tworzą żadnego scenicznego tła, ładnego „krajobrazu” na scenie. Pojawiają się tylko wtedy, gdy ich zaistnienie w przestrzeni jest głęboko uzasadnione i niesie ze sobą pewne symboliczne, a zarazem czytelne znaczenie. Przykładowo odkurzacz pojawia się w dłoniach jednej z bohaterek, aby dobitnie ukazać przypisaną jej we wciąż patriarchalnym społeczeństwie pozycję. Natomiast walizka trzymana kurczowo przez kolejną z sióstr symbolizuje gotowość do podróży, a wraz z nią — do rozpoczęcia zmian w swoim życiu.
Znaczenie symboliczne można znaleźć również w zastosowanym w spektaklu oświetleniu oraz kostiumach. Najbardziej współczesne elementy w pracy świateł, np. użycie lamp stroboskopowych lub nadających erotycznego charakteru świateł czerwonych możemy zaobserwować w scenach, w których bohaterki wypowiadają się w sposób najbardziej kontrowersyjny lub dokonują w sobie pewnego przełamania emocjonalnego. Natomiast użyty w jednej scenie strój Supermana w sposób wręcz karykaturalny odzwierciedla zgodny z tradycją status mężczyzny we współczesnym świecie. Ubrany w ten kostium jeden z bohaterów męskich siedzi dumnie na krześle, wyprostowany i niewzruszony. W tym samym czasie wokół niego kobieta pracowicie odkurza mieszkanie. Jak przystało na superbohatera, mężczyzna dzielnie podnosi nogi do góry, aby ułatwić swojej partnerce pracę.
Kobieta współczesna, czyli upadek patriarchatu
Widać bardzo wyraźnie, że najważniejszym elementem „Sióstr!” nie jest świat przedstawiony na scenie, lecz jego bohaterki oraz emocje i intencje zawarte w świetnie opracowanej adaptacji tekstu. Muzyka również pełni tu rolę marginalną. Najważniejsze jest słowo. Część badaczy twórczości Czechowa uważa, że w jego dorobku zauważalna jest zapowiedź upadku patriarchatu. Spektakl Kruszczyńskiego wpisuje się w ten pogląd. Bohaterki mówią o rzeczach bardzo ważnych i aktualnych z punktu widzenia współczesnej kobiety. Opowiadają o ciążącej na nich presji społecznej, dyskryminacji oraz oczekiwaniach i przypisanych im przez patriarchalną kulturę swoistych „maskach”, które w ogóle nie współgrają z ich prywatnymi marzeniami i z definicją szczęścia, którą każda z nich posiada w sposób indywidualny i niepowtarzalny.
Spektakl trwa około półtorej godziny i należy przyznać, że brakuje w nim jakiejkolwiek zdecydowanej zmiany w dramaturgii, którą w dziedzinie filmu często określamy mianem zwrotu akcji. W innym przypadku zapewne byłaby to wada, ale w tym — wręcz przeciwnie. Po pierwsze brak fabuły, która zgodnie z opracowaną przez Arystotelesa zasadą powinna mieć początek, rozwinięcie i zakończenie to hołd złożony autorowi tekstu. Czechow nie umieścił w „Trzech siostrach” żadnych punktów kulminacyjnych, aby w ten sposób sprowokować czytelnika do skupienia uwagi wyłącznie na emocjach i relacjach między bohaterami, a nie na rozwoju akcji.
„Siostry!” to pokaz mocnego aktorstwa
Ten sam efekt udało się osiągnąć na poznańskiej scenie. Wielka w tym zasługa kunsztu aktorskiego Maliny Goehs, Edyty Łukaszewskiej, Oliwii Nazimek i Marty Herman. Słowa uznania należą się również reżyserowi Kruszczyńskiemu oraz dramaturgowi Michałowi Pabianowi za opracowanie tekstu. Łączenie klasycznego materiału literackiego ze współczesnym zawsze jest ryzykownym krokiem. W tym przypadku udało się bezbłędnie. Na oddzielną uwagę zasługuje kreacja aktorska Anny Langner. Młoda aktorka grająca starszą kobietę, stereotypową rosyjską „babuszkę”, regularnie przechodzącą po scenie i z ironicznym uśmiechem opowiadającą o zgodnym z odwiecznym porządkiem damsko-męskim podziale ról uczyniła ze swojej postaci bardzo zabawny, trafiający w sedno i niemniej od reszty spektaklu istotny przerywnik pomiędzy scenami.
Ważny spektakl warty zobaczenia
Zdecydowanie polecam najnowszy spektakl Piotra Kruszczyńskiego w poznańskim Teatrze Nowym. W czasach, w których kwestia równouprawnienia kobiet i mniejszości seksualnych oraz spór wokół kobiecości i męskości należą do najbardziej aktualnych problemów stanowi on bardzo ciekawy i ważny głos, który warto poznać.
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj -> meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/