Dziś swą premierę miało The Last of Us: Part I. Jest to drugi remake stworzony przez pierwotnych twórców serii, studia Naughty Dog. Gra cieszy się uniwersalnym uznaniem, mając na Metacrtiticu od ponad setki krytyków ocenę 89/100.
Rzadko kiedy gry zostają odświeżane parę lat po premierze, a na pewno nie zdarza się to dwa razy w ciągu mniej niż dekadę. Wyjątkiem jest właśnie The Last of Us, które doczekało się remastera rok po premierze i remake’u po dziewięciu latach. To pierwsze zostało przygotowane pod nową konsolę, PlayStation 4 i przede wszystkim zwiększała rozdzielczość, poprawiała oświetlenie i ulepszała rozgrywkę. Tegoroczny remake poszedł w inną stronę.
Co się zmieniło?
The Last of Us Part I po pierwsze i najważniejsze to duży skok graficzny. Poprawiono właściwie wszystko: zdynamizowano i ulepszono oświetlenie, przeprojektowano niektóre lokacje oraz podrasowano animację i fizykę . Również modele postaci nabrały innego charakteru, lepiej oddając ich osobowości i to, co w danym momencie czują.
Wiele zmieniło się również w kwestii dostosowania gry pod swoje potrzeby. Dodano multum opcji zmieniających interfejs użytkownika. Za przykłady niech posłużą: możliwości pokolorowania jego elementów, włączenia strzałek ułatwiających eksplorację czy specjalne, wirtualne barierki chroniące kierowaną postać przed upadkiem z wysokości. Warte uwagi są również opcje audiodeskrypcji w filmach, mówionego tekstu oraz coś dla osób głuchych – „słyszenie” dialogów poprzez wibrowanie pada.
(Niby) Remake
Choć dużej zmiany można by się również spodziewać po innych elementach gry, próżno takowych szukać. Wszystkie dźwięki przeniesiono wporst ze zremasterowanej wersji z 2014 roku. Zmianie nie uległy też rozgrywka, błędy w polskich dialogach i tłumaczeniu oraz przerywniki filmowe. O ile ulepszono je graficznie, to pod względem animacji niewiele ruszono. Te jak i inne niezmienione przez Naughty Dog kwestie dały źródło rozważaniom wśród krytyków i fanów, czy faktycznie można nazywać grę remake’iem.
Dużo kontrowersji wzbudziła też sama cena TLoU Part 1, która w Polsce wynosi 339 zł. Wiele osób uważa, że jest to za dużo, jak na grę wydaną dziewięć lat temu. Mimo olbrzymiego skoku graficznego odświeżone wydanie prezentuje zbyt mało zmian względem oryginału, żeby usprawiedliwić tak wysoką cenę. Brak jej zmian w rozgrywce i historii. Z tych samych powodów wiele recenzentów podkreślało, że Part I jest raczej dla niezaznajomionych z produkcją, niż graczy, którzy mają oryginał w swojej wirtualnej bibliotece.
Kilka edycji do kupienia
The Last of Us Part 1 dostępne jest obecnie na PlayStation 5, choć remake zmierza również na komputery osobiste. Grę można nabyć w wersji podstawowej, jak i Deluxe, ma które składają się ulepszenia postaci, broni oraz skórki do nich. Sony przygotowało również specjalne wydanie, Firefly Edition, jeszcze bogatsze w zawartość (widoczną na obrazku poniżej). Jej cena to 99 dolarów i można zamówić ją tylko przez stronę PlayStation.
Na remake składa się również dodatek Left Behind. Operuje dwoma wątkami – sprzed wydarzeń z podstawowej wersji gry oraz tych, które miały miejsce w międzyczasie. Historia orbituje wokół Ellie i jej wspomnień związanych z jej przyjaciółki Riley. Dziewczyny poznały się w szkole wojskowej, a grając w dodatek mamy okazję poznać ich przeszłość we wspomnianej szkole, jak i dalsze losy po upadku świata.
Po więcej artykułów i newsów ze świata gier odsyłamy tutaj –> meteor.exe