Patrik Wålemark superstar. Kolejorz lepszy od Korony

Po niespodziewanej, czwartkowej porażce już w pierwszej rundzie Pucharu Polski z Resovią Rzeszów, piłkarze Lecha Poznań chcieli w ten weekend zrehabilitować się w oczach swoich kibiców. Idealną okazją do tego był niedzielny mecz z okupującą dolne rejony tabeli Koroną Kielce. Poznaniacy wygrali to spotkanie 3:2, a bohaterem okazał się nowy szwedzki skrzydłowy Patrik Wålemark.

fot. Przemysław Szyszka

Seria podtrzymana 

Lechici przed tym spotkaniem mieli serię 5 wygranych meczów ligowych z rzędu. W poprzedniej kolejce pokonali wicemistrzów, Śląsk Wrocław 1:0 po golu Filipa Szymczaka. Zaufanie kibiców z Poznania zostało jednak nieco nadszarpnięte po wyjazdowej porażce w Rzeszowie z Resovią w Pucharze Polski. Przegrana ta sprawiła, że spotkanie z Koroną urosło do rangi starcia o szybką poprawę nastrojów.

Korona Kielce z kolei była tuż po dotkliwej przegranej 0:4 na wyjeździe w starciu z Radomiakiem Radom. Kibice Kielczan oczekiwali szybkiej rehabilitacji, a spotkanie z liderem ligi było do tego najlepszą okazją.

Niespodziewany remis

Do składu Lecha po dwóch meczach przerwy powrócił kapitan, Mikael Ishak, który nabawił się lekkiego urazu na jednym z treningów przed meczem z Śląskiem. Oprócz tego drugie spotkanie w wyjściowym składzie rozpoczął wypożyczony z Feyenoordu Rotterdam Patrik Wålemark.

Jako pierwsi w meczu zaatakowali piłkarze z Poznania. W 13. minucie po świetnym odegraniu Kozubala, z piłką w kierunku pola karnego środkiem boiska pobiegł Afonso Sousa, który jednak stracił piłkę. Przejąć zdołał ją Dino Hotić, ale jego strzał nie mógł zaskoczyć Xaviera Dziekońskiego. Sukcesem zakończyła się następna akcja, przeprowadzona 2 minuty później. Po wymienieniu kilku podań przed polem karnym Sousa zagrał prostopadłą, płaską piłkę, którą skutecznie wykończył Wålemark. Było to premierowe trafienie Szweda w Ekstraklasie.

Niespodziewanie jednak po tym golu, gospodarze przejęli inicjatywę, co udokumentowali w 27. minucie spotkania. Długi przerzut Adriana Dalmau trafił do Pedro Nuno, a ten z zimną krwią skierował piłkę do bramki. Po tej bramce Kielczanie nadal kontynuowali ofensywę, a pierwsza połowa ostatecznie zakończyła się wynikiem remisowym 1:1.

Comeback Lecha

Druga połowa spotkania również rozpoczęła się od ataków Korony. Najpierw w 47. minucie po rzucie rożnym Bartosz Mrozek wygrał pojedynek z Mariuszem Fornalczykiem, a minutę później były piłkarz Pogoni Szczecin oddał groźny strzał z dystansu. Pięć minut później Dino Hotić starł się w polu karnym z Yoavem Hoffmeisterem, powalając go na ziemię. Po wideoweryfikacji sędzia Piotr Lasyk podjął decyzję o przyznaniu rzutu karnego Koronie. Wzbudziło to kontrowersje wśród zawodników oraz kibiców Kolejorza, ponieważ piłkarz z Izraela wcześniej przytrzymywał Bośniaka.

Jedenastkę pewnie wykonał strzelec pierwszego gola dla Korony i niespodziewanie to Kielczanie przejęli prowadzenie. Jednakże Lech szybko zdołał odwrócić przebieg spotkania, i to w ciągu zaledwie trzech minut za sprawą Patrika Wålemarka. Najpierw w 61. minucie Szwed dobił do pustej bramki piłkę, która odbiła się od poprzeczki po strzale Alexa Douglasa. Dwie minuty później uderzeniem w prawy dolny róg po zgraniu Mikaela Ishaka pokonał bramkarza Korony. Gospodarze próbowali jeszcze wyrównać, jednak spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 3:2 dla Lecha.

fot. Przemysław Szyszka

Kolejorz nadal na czele

Szósta wygrana z rzędu oznacza, że Lech umocnił się na pozycji lidera Ekstraklasy, mając 4 punkty przewagi nad drugą Jagiellonią i 5 nad trzecim Rakowem. Lechici mogą być tym bardziej zadowoleni z wyniku spotkania, gdyż zwycięstwo to nie przyszło im łatwo, o czym mówił m.in. trener Niels Frederiksen:

Było to ciężkie spotkanie, prawdopodobnie jedno z najtrudniejszych w tym sezonie. Rywale dobrze grali, nawet bardzo dobrze. W obronie nas zatrzymywali, a byli groźni też w ofensywie. Na końcu pokazaliśmy jednak naszą jakość przy strzelonych golach.

Podobną opinie miał bramkarz Lecha Bartosz Mrozek:

Ciężki był to mecz. Fajnie rozpoczęliśmy, mieliśmy kontrolę i potwierdziliśmy ją strzelonym golem. Potem Korona wyrównała i trochę się wycofaliśmy niepotrzebnie. Straciliśmy dwie bramki, ale też nie da się grać wszystkiego na zero, choć mogłem sobie dać trochę większe szanse na udaną interwencję. Dla nas najważniejsze są jednak trzy punkty.

Choć mecz nie był łatwy, to najważniejszy jest fakt zdobycia trzech punktów, a także to, że udało się odwrócić wynik. Następne spotkanie Lech zagra u siebie z beniaminkiem, Motorem Lublin, w sobotę 5 pażdziernika o godzinie 20:15. Będzie to pierwsze starcie Kolejorza w Ekstraklasie z przeciwnikiem z Lubelszczyzny od 32 lat.

Wojciech Piasny

***

Po więcej ciekawych tekstów ze świata sportu zapraszamy tutaj -> Planeta Sportu