Nazwisko Julii Wieniawy, bez wątpienia sporo znaczy w show biznesie. To dziewczyna, która od 2013r. czynnie działa w zawodzie aktorskim, ma własną markę ubrań, a jej twarz zdobi reklamy największych polskich kampanii. W ostatnim czasie mieliśmy okazję poznać jej muzyczną odsłonę. 17 czerwca pojawiła się debiutancka płyta Omamy Julii Wieniawy.
Początki na planie i historia albumu Omamy
Zdecydowanie rok 2013 był dla Julii kluczowym momentem kariery. Wtedy po raz pierwszy pojawiła się w serialu Rodzinka.pl, w którym zrobiła furorę. Krótko po tym na jej koncie pojawiły się kolejne produkcje serialowe oraz filmowe. W wieku 20 lat zagrała w filmie Vegi u boku śmietanki polskiego kina – m.in. Bogusława Lindy. W ciągu dwóch lat dostała jeszcze poważniejsze angaże i główne role w serialach czy w filmach netfliksowych. Można ją było zobaczyć nawet na deskach polskiego teatru.
Istnieje pewne założenie, w mentalności Polaków, że wykonując jeden zawód nie powinieneś/aś zabierać się za coś innego. I twierdzenie byłoby słuszne, gdybyś mnie potrafił/a tego robić. Niezmiennie od 2015 roku kiedy Julia wrzuciła filmik do internetu jak śpiewa i została zauważona przez producenta, zaskakuje kolejnymi odsłonami. Od tego czasu zdążyła zagrać kilka ról, wydać single, wystąpić na koncertach znajomych, być w półfinale Tańca z Gwiazdami, stworzyć własną markę ubrań i wydać debiutancki album Omamy.
Premiera materiału na Orange Warsaw Festiwal’u
Po fali negatywnych komentarzy, które rozlały się w sieci po ogłoszeniu Julii – jako głównej artystki festiwalu OWF, 23-latka nie zrezygnowała z występu. Bez wątpienia jest to jedna z większych imprez festiwalowych w Polsce, która upodobała sobie Julię. Zdecydowanie wokalistka tamtej nocy, udowodniła, na co ją stać.
Podczas premiery, po raz pierwszy zaśpiewała utwory z jej najnowszej płyty. W towarzystwie zespołu i tancerek, rozgrzewała publikę pod sceną. W rozmowie z Patrykiem Wasowskim zdradziła, że występ wiele dla niej znaczył, że była zestresowana, ponieważ chciała by było idealnie. Nic więc dziwnego, że w przygotowania włożyła mnóstwo pracy. W kolejnych planach dziewczyna ma koncertowanie po Polsce oraz jeszcze więcej projektów. W wywiadzie ujawniła, że występowanie przed publiką sprawia jej większą radość od gry w teatrze, ponieważ towarzyszą temu zupełnie inne emocje.
Podczas premiery, oprócz najświeższych propozycji, Julia zaśpiewała swoje najbardziej rozpoznawalne utwory takie jak Nie Muszę czy Na Zawsze. Piosenki nie pojawiły się na jej debiutanckiej płycie, ponieważ jak to powiedziała Julka „są one własnym, indywidualnym bytem”.
Wizuale i bajery okładki
Trzeba przyznać, że w swoich artystycznych wizjach, wokalistka zdecydowanie stawia na oryginalność. I tak było również w przypadku okładki najnowszej płyty Omamy. Na zdjęciu widnieje Julia, powracająca do roku 2021, w którym wydała radiowe Na Darmo. Kto pamięta ten wie, że aktorka występuje w teledysku w słynnej czarnej peruce z obcięta grzywką, trochę przypominającą postać Mii Walace z Pulp Fiction. Oczywiście oprócz nieco abstrakcyjnej fryzury, artystka ubrana jest w czarną suknię z cekinami, a jej wyraz twarzy może sugerować, że być może doświadcza właśnie halucynacji. Tę tezę odzwierciedla efekt powielenia postaci Julii na obrazku.
Dlaczego właśnie na taką charakterystyczną okładkę postawiła ikona polskiego show biznesu? Podczas wywiadu z Patrykiem Wasowskim, stwierdziła że wybrała to zdjęcie, ponieważ w tamtym okresie bardzo lubiła wizerunek siebie w czarnej, krótko obciętej peruce. Oprócz tego zdradziła, że opakowanie płyty będzie miało formę pocztówki 3D, oraz że dołączyła kilka innych niespodzianek do swoich preorderów z myślą o fanach.
Omamy i inspiracje Julii Wieniawy
Przechodząc do wnętrza nowego krążka, można śmiało powiedzieć że płyty nie da się przyporządkować do jednego gatunku muzycznego. Wokalistka interesuje się twórczością FKA Twigs, oraz Solange. Na jej płycie przewijają się motywy elektroniczne, popowe oraz alternatywne. Z pewnością piosenek z tej płyty nie da się zaszufladkować i dopisać do jednej kategorii. Na płycie pojawił się przebój SMRC z 2020 roku, który można uznać za początki jej alternatywnych brzmień i wychodzenie ze sfery muzycznego komfortu.
Pojawił się singiel NieMam Dla Ciebie Miłości, w którym wybrzmiewa delikatna barwa głosu Julii wpleciona w instrumentalność utworu. Ogromnym i pozytywnym zaskoczeniem jest propozycja Mi Nie Żal, która jest moim zdaniem kwintesencją Omamów. Wydobywa się z niej bardzo ciekawa i oryginalna całość. Dodatkowo utwór wzmacniają taneczne bity oraz solo mocnej gitary, która prosi się aż o wysłuchanie jej do końca. Kolejnym fantastycznym numerem jest znana Rozkosz, której teledysk i słowa idealnie współgrają z koncepcją płyty Omamy.
Potencjał muzycznych Omamów Wieniawy
Oprócz powiedzmy alternatywnych utworów, albumowi towarzyszą takie muzyczne perełki jak Milczysz, którego premiera była 10 czerwca. Prawdopodobnie utwór jest najbardziej koncepcyjnym i artystycznym wykonem na tej płycie oczywiście z kilku względów. Jednym z nich jest scenariusz teledysku, w którym występuje partner Wieniawy – Nikodem Rozbicki. Teledysk jest zrobiony na kształt czarno-białego filmu, w którym Julia śpiewa o swojej miłości. Bez wątpienia klimatem przypomina disneyowskie piosenki.
Nie inaczej, na albumie znalazły się również popowe Nie Mów i Na Darmo, w których nie słychać już tak wyraźnie wokalu Julii a bardziej dźwięki, do których jej głos się dopasowuje. Pomimo wszystko warto sprawdzić ich teledyski, które kryją w sobie jakiś element historii. Jeszcze bardziej zaskakującym hitem okazały się tytułowe Omamy. Zdecydowanie jest to letnia, taneczna propozycja do przesłuchania sobie kilka razy. Zresztą jest to jedna z piosenek, której słowa refrenu tym razem wymyśliła artystka.
Czy warto posłuchać Wieniawy?
Bez względu na sympatię bądź jej brak do twórczości wokalistki, niewątpliwie jest to pracowita osoba o wielu talentach. Pomimo młodego wieku, nie zwalnia tempa i dąży do wyznaczonego celu. Omamy to idealny przykład na to, że Julia Wieniawa ma wiele do zaoferowania w muzycznym show-biznesie. Czy następnym razem zaskoczy? Na ten moment na pewno zwróciła na siebie uwagę. Reasumując, wszystko wskazuje na to, że kariera Julii pięknie rozkwita, a wnioskując po pozytywnym odbiorze płyty – nic jej nie zatrzyma. Muzyka Julii wpisuje się w moje gusta muzyczne. Jeszcze bardziej przekonuje mnie jej nowa odsłona, zrobiona momentami „z pazurem”, a w innych miejscach łagodnie.
Walentynkowy, a jednak nie walentynkowy koncert. 14 lutego w Sali Ziemi wystąpił Maciej Maleńczuk. Koncert ten promował album Klauzula sumienia, nie zabrakło […]
Katowice już od kilku lat dumnie noszą miano „Miasta Muzyki”, wśród licznych wydarzeń kulturalnych dając przestrzeń przede wszystkim dwóm dużym festiwalom. Na […]