Nowy album ABBA Voyage – RECENZJA

Zespołu ABBA chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Czwórka muzyków, która bez wątpienia podbiła serca odbiorców w latach 80. na całym świecie, po prawie 40 latach wraca z nowym albumem. Po ogłoszeniu jego premiery, ABBA pobiła rekord wytwórni Universal w kategorii największej liczby preorderów w Wielkiej Brytanii. Czy rzeczywiście nowy album Voyage jest wart tak ogromnego zainteresowania?

Wysoka poprzeczka

ABBA uważana jest za jeden z najbardziej znaczących na rynku muzycznym zespołów wszech czasów. Utwory tj. Dancing Queen czy Mamma Mia, mimo upływu lat, dalej wybrzmiewają w stacjach radiowych i docierają do kolejnych pokoleń. Można powiedzieć, że ABBA osiągnęła to, co w muzyce osiągnąć prawdopodobnie najtrudniej — ponadczasowość. Powrót po tak długim czasie z nowym materiałem, był nie lada wyzwaniem. Rynek muzyczny diametralnie się zmienił. Teraz mamy do czynienia z zupełnie innym odbiorem muzyki i innym wymiarem streamingu. Wielu doskonale znanych na arenie międzynarodowej artystów, wracając po latach, próbuje wpasować się w „dobrze klikające się” i komercyjne ramy. Dobrym przykładem jest ostatni album Céline Dion Courage, który znacząco odbiega od twórczości, jaką artystka prezentowała dwie dekady temu. W przypadku ABBY jest inaczej. Słuchając tego krążka, dalej pozostajemy w przekonaniu, że to ta sama czwórka charyzmatycznych muzyków sprzed lat.

Dawne smaczki w nowym wydaniu

Najnowsze wydanie ABBY jest zdecydowanie spokojniejsze. Nie ulega wątpliwości, że warunkującym czynnikiem jest podeszły wiek artystów. Energicznych utworów nie brakuje, ale są one raczej przełamaniem dla królujących na albumie ballad. I to właśnie w tych kompozycjach znajdujemy najwięcej podobieństw do starszych produkcji. Just A Notion czy No Doubt About It, w których harmonijne brzmienie przypomina energię kultowego utworu Waterloo, po raz kolejny przypominają o starej, disco-popowej ABBIE. Dyskotekowy singiel Don’t Shut Me Down wprowadza album w interesujące i optymistyczne terytorium, podobnie jak z ogromnym rozmachem robił to przed laty utwór Gimme! Gimme! Gimme!. Na próżno jednak oczekiwać, że najnowsze utwory będą w stanie wypełnić parkiety i porwać do tańca tak, jak ponadczasowe hity zespołu. Myślę, ze jest to jednak kwestia obecnych czasów i innych trendów w muzyce. Charyzma artystów jest nadal niezaprzeczalnie wyjątkowa.

Przeczytaj również naszą recenzję najnowszego wydania Lany Del Rey!

Album z wisienkami na torcie

Na Voyage znajduje się kilka zaskakujących propozycji. Utwór When You Danced With Me, bazujący na irlandzko-folkowym klimacie, jest — w mojej opinii — najciekawszą piosenką na albumie. Nie jest to ani typowa disco energia ABBY sprzed lat, ani utwór wpasowujący się we współcześnie panujące trendy muzyczne. Mam jednak wątpliwości, czy powinien zostać umieszczony jako drugi track. Występuje on bowiem zaraz po kołysankowym, melancholijnym singlu I Still Have Faith In You. Ujmuje to spójności kompozycyjnej albumowi, ale z drugiej strony niejako podkreśla wyjątkowość tego konkretnego utworu. Co do utworu Little things, następującego zaraz po wspomnianych wyżej propozycjach, mam z kolei wątpliwości, dlaczego w ogóle znalazł się na albumie. Słodko-mdła piosenka świąteczna, w której występuje dziecięcy chór. W sam raz, jako soundtrack do filmu „Kevin sam w domu”. ABBA, podobnie jak markety, rozpoczęła świąteczny sezon z niemalże dwumiesięcznym wyprzedzeniem i po 40 latach przerwy podzieliła się z nami przepełnioną dzwoneczkami propozycją.

Album Voyage jako wehikuł czasu

Album Voyage nie jest albumem, który odbije się ogromnym echem na rynku muzycznym. Artyści stworzyli go w oderwaniu od komercji. Jego celem nie było wpasowanie się we współcześnie panujące trendy, a danie słuchaczom namiastki tego, co 40 lat temu wzniosło formację na wyżyny popularności. Co z tego wynika? Dla fanów jest to wspaniały prezent. Możliwość mentalnego powrotu do minionych lat i oderwanie od propozycji muzycznych, które rynek muzyczny serwuje nam teraz. Duża część odbiorców z pewnością to doceni. Dla nowych słuchaczy, album może wydać się przestarzały, zwyczajny, nieszokujący. Uważam, że ABBA wybrała bezpieczny, ale jedyny właściwy kierunek w tej kwestii. Eksperymentalne brzmienia odłożyła na bok, skupiając się na swoim ponadczasowym i unikatowym brzmieniu.