Niedawno ukazał się nowy film z serii Listy do M. Premiera Listów do M 5 miała miejsce 4 listopada. Tym razem w komedii zagrali tacy sławni aktorzy jak Tomasz Karolak, Piotr Adamczyk, Wojciech Malajkat, Janusz Chabior i Mateusz Banasiuk. Nie zabrakło również znanych wszystkim aktorek: Agnieszki Dygant, Marii Dębskiej i Anny Popławskiej. To już piąta część z cyklu, a jej reżyserem jest Łukasz Jaworski. Pojedyncze wątki stanowią kontynuacje Listów do M 4.
Wiele widzów zadaje sobie pytanie: Czy kolejna część tej skradającej serca Polaków serii nie będzie naciągana? Czy piąty film z cyklu sprosta oczekiwaniom i po raz kolejny wprowadzi nas w świąteczny, wzruszający klimat?
Kilka świątecznych historii
Tak jak w poprzednich częściach, mamy okazję poznać kilka świątecznych opowieści. Na przykład, nie do końca spełnionego Melchiora (Tomasz Karolak), który jest dojrzałym mężczyzną, żyjącym na rachunek swojej dziewczyny oraz rodzinę wuja Maurycego (Jan Peszek), która – nie da się ukryć – czeka na spadek i bardzo łaknie jego majątku. Oprócz tego mamy małego Pawełka (Kosma Press), któremu zdarza się trochę skłamać i Pana Wojciecha (Wojciech Malajkat), z którym ten się zaprzyjaźnił. Jest też nieco zagmatwana historia miłosna Mai (Maria Dębska), Leny (Marianna Zydek), Damiana (Bartłomiej Kotschedoff) oraz Przemka (Mateusz Banasiuk). Każdy z tych wątków niesie przesłanie. Wzrusza i wprowadza widza w piękny, świąteczny klimat. Dodatkowo pokazuje, że w Święta mamy, czy powinniśmy mieć, otwarte serca oraz zwracać uwagę na naszych bliskich. Na to, czy o nich wystarczająco dbamy i czy nie chcemy im czegoś z okazji Świąt powiedzieć.
Piąta część Listów do M. jest niewymuszona
Można by podejrzewać, że nowej produkcji trudno będzie dorównać poprzednim częściom Listów do M., w których realizatorzy wysoko postawili poprzeczkę. Jednak film dorównał swoim poprzednikom. Bawi, wzrusza, zwraca uwagę na problemy naszego społeczeństwa i zadowala widza, chociażby dobrą grą aktorską. Przykładowo, wątek Pawełka – chłopca, który jest bardzo pomysłowy w swoich historyjkach, niewiele mających wspólnego z prawdą. Okazuje się, że zwyczajnie brakuje mu uwagi i zainteresowania zapracowanych rodziców. Można zarzucić pewną powierzchowność problematyce. Jednak nie sposób stwierdzić, że film odstaje od poprzednich części bądź jest naciągany.
Listy do M 5 mogą zaskoczyć
Komedia w ciekawy sposób buduje napięcie. Chwilami może bardzo zasmucić widza, ale kończy się dość pozytywnie. Można powiedzieć, że jest happy end. Groteskowo przedstawiona rodzina wuja Maurycego obrazuje problem i z pewnością nie jest on zabawny. Najbliżsi zamożnego seniora nie przejmują się jego zdrowiem, za to bardzo ich ciekawi, co i komu zapisał. Na szczęście w filmie następuje kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Paleta barw i świąteczny klimat
Barwne kostiumy będące dziełem Katarzyny Baran, plenery i ogółem scenografia, za którą odpowiadał Wojciech Żogała należą do atutów filmu. Dodatkowo w klimat Świąt wprowadza świąteczna muzyka, którą zajął się Łukasz Targosz. Celem filmu było na pewno wprowadzenie jak najbardziej świątecznego nastroju i moim zdaniem to się udało.
Czy warto wybrać się na ten film do kina?
Oczywiście znajdą się i tacy, dla których film okaże się przesłodzony, dla innych może być wręcz tandetny. Już pojawiły się krytyczne komentarze zarzucające komedii płytkość, brak głębi czy nawet kicz. Mimo to zachęcam do wybrania się do kin. Szczególnie osoby, które pragną się zrelaksować, pośmiać i trochę odetchnąć od własnych problemów. Takim widzom film może zapewnić wiele pozytywnych wrażeń!
Zuzanna Turkiewicz
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura