Noriaki w Starym Browarze

Gościł na murach w Berlinie, Londynie czy Lizbonie. Można by się pokusić o stwierdzenie, że jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych mieszkańców Poznania. Ma oko na większość ulic stolicy Wielkopolski. Widoczny, na co drugim murze, jest bohaterem jednej z sygnalizacji świetlnych. Watcher. 

Fot. Alina Maciura

Od września do stycznia w Starym Browarze można oglądać nie tylko Pana Peryskopa, ale i inne prace ze zbioru Noriakiego. Dzieje się to w ramach wystawy Sejf jest za obrazem, która jest częścią obchodów 18. urodzin Starego Browaru. 

Noriaki

Malarz i streetartowiec. Dla jednych — wandal, dla drugich — artysta. Jest poznaniakiem, ale tworzy również poza granicami. Choć jego prace to jeden ze znaków rozpoznawczych stolicy Wielkopolski, to o samym twórcy Pana Peryskopa wiadomo niewiele. Rąbka tajemnicy mogą uchylić jego prace. 

Oko na wystawę

Wśród zbiorów wystawy nie zabrakło znanych obrazów, które miłośnicy streetartowca mogli zobaczyć, chociażby na jego instagramowym koncie, czy wcześniejszych wystawach. Pojawiły się też takie, które wcześniej nie były prezentowane. W liczbach wystawa to 3 piętra i ponad 100 prac.

Fot. Alina Maciura

Przekraczając próg Galerii na Dziedzińcu, od razu wiemy, że trafiliśmy pod właściwy adres. Duża, metalowa rzeźba Pana Peryskopa spogląda na wchodzących do budynku. Podobnie, kiedy znajdujemy się na korytarzach pierwszego i drugiego piętra, opuszczając wzrok, możemy dostrzec dobrze znane oko. 

Bunt, ruch, miasto

Każde z pięter i każda z części wystawy to oddzielna historia. Artysta, rozpoczynając podróż w głąb swojej twórczości, zabiera nas do czasów dzieciństwa. Najstarszy z prezentowanych obrazów pochodzi z 1990 r., nosi tytuł Piegi w oczach i przedstawia mamę artysty. Jak przyznaje Noriaki w jednym z wywiadów: „jest to nasz skarb rodzinny”. Artysta dodaje również, że w pierwszej części wystawy chce pokazać kreskę, którą miał w sobie jako małe dziecko.

Fot. Alina Maciura

W zasadzie tylko się temu poddałem, szlifując całe życie to, co już w sobie miałem i z czym się urodziłem.

Źródło: freshmag.pl/

Na tym samym piętrze znajduje się dowód osobisty artysty. Jednak nie ma się co łudzić, dane są zamazane czarnym markerem, a ze zdjęcia zerka Pan Peryskop.  

Noriaki w kolorze

W przeciwieństwie do początkowych prac te na pierwszym i drugim piętrze są barwne. Różowa, turkusowa i biała farba po kilkudziesięciu czarno-białych obrazach, może okazać się miłym zaskoczeniem. Jednak przede wszystkim daje sygnał, że artysta nie zamyka się ściśle w swoich ramach. 

Fot. Alina Maciura

Kolejnym sygnałem były dwa kolaże m.in. W osiemdziesiąt dni dookoła świata – małe płótno wyklejone fragmentami gazety. Nieoczywistość kształtów i bogactwo elementów dawały swobodę interpretacji. Każdy mógł zauważyć w pracach Noriakiego coś dla siebie, coś, co znacznie odbiegało od tytułu płótna. O ile żółw na obrazie zatytułowanym Żółw, rzeczywiście był zauważalny, o tyle Co ludzie powiedzą, dawał szerokie pole do artystycznej interpretacji. 

Trzecim już znakiem, który udowadnia, że Noriaki to nie tylko streetarter jest fakt, że Watcher na Sejf jest za obrazem, jest raczej gościem, a nie gospodarzem.

Zatrzymaj się i spójrz

Abstrakcyjne obrazy Noriakiego w sąsiedztwie gwarnego od zakupowego szaleństwa Starego Browaru mogą stać się dobrą alternatywą na spędzenie wolnego czasu. Spędzając czas wśród prac artysty, można na chwilę zapomnieć o niekupionych prezentach czy nieumytych oknach. 

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj -> meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/