Mery Spolsky jakiś czas temu wydała książkę pt. Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj. Nie trzeba było długo czekać, aż pojawiła się informacja o tym, że piosenkarka planuje opublikować do niej audiobook. Muzyczny audiobook, czyli coś, czego wcześniej nie było.
Mery Spolsky i jej pierwsza książka
Mery Spolsky jest znana ze swojego ciętego języka i błyskotliwych tekstów z różnymi podtekstami. Po publikacji książki Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj odbiorcy byli zachwyceni i przyznawali jej same pozytywne recenzje. Ja niestety nie dotarłam do papierowej wersji tego dzieła, ale Mery wyszła mi naprzeciw i postanowiła stworzyć do niego audiobook. Jeden tradycyjny – czytany, ale nie przez byle kogo! Część tekstów została zinterpretowana przez gwiazdy polskiej muzyki. Na tej wersji audiobooka usłyszymy np. Krzysztofa Zalewskiego.
Druga wersja audiobooka jest specjalna i wydaje mi się, że oryginalna, ponieważ nikt wcześniej nie zrobił czegoś takiego. Mery Spolsky postanowiła napisać muzykę to tekstów z książki i je po prostu zaśpiewać. Jestem pod wrażeniem. Nie myślałam, że coś jest mnie w stanie tak wcisnąć w fotel. Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj w wersji muzycznej zyskuje dużo więcej, ponieważ jest doprawiona emocjonalnie.
Zbyt dużo emocji
Zacznijmy od tego, że Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj w wersji streamingowej zawiera 10 utworów. Na platformach oferujących możliwość wypożyczenia audiobooków znajdziemy dodatkowe 6 kawałków z udziałem gości. Same piosenki trwają od 1:46 do aż 10 minut. Audiobook przesłuchałam raz i prawdopodobnie nigdy do niego nie wrócę. Nie dlatego, że mi się nie podobało, bo podobało mi się bardzo. Jednak ładunek emocjonalny, jaki zostaje przekazany jest tak duży, że ja wysiadam.
Najwięcej uczuć towarzyszy nam przy utworze Najsmutniejsza Dziewczyna Roku, który mówi o zmarłej mamie Mery Spolsky. Sam temat nie jest nietypowy, ponieważ piosenkarka poruszała go już wcześniej na swoich albumach. Znajdziemy go na przykład w Szafa Meryspolsky lub Niema Mery. Jednak to nie były aż tak emocjonalne utwory, jak Najsmutniejsza Dziewczyna Roku, który trwa 10 minut. Od samego początku trudno się go słucha i z każdą kolejną sekundą chce się go wyłączyć. Z pewnością jest to najszczerszy i najbardziej bolesny kawałek z całego dorobku Mery Spolsky. Należy się jej za to podziw, ponieważ mało kto zdobyłby się na coś takiego. Nie będę wszystkiego zdradzać, jednak ostrzegam, że z tej podróży nie wyjdziecie już tacy sami.
Naturalna ciekawość i zniewalająca forma
Warto zwrócić uwagę na to, że mimo, że są to utwory stworzone na podstawie książki, to są to pełnoprawne piosenki – ze zwrotkami i refrenem. W żadnym wypadku nie jest to melorecytacja tekstu ciągłego. Album zachwyca formą liryczną oraz muzyczną, która momentami jest nieoczywista i z zainteresowaniem się tego słucha. Czemu? Ponieważ towarzyszy nam ciekawość – jak Mery sobie to wymyśliła, że napisała tekst, a teraz dopasowuje do niego muzykę.
Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj to pop, trap, rap i emocjonalne ballady. Krążek jest całkowicie zniewalający i każdy, kto interesuje się muzyką powinien go poznać. Nawet, jeśli miałby już nigdy do niego nie wrócić. Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj funduje niepowtarzalne i niespotykane nigdzie wcześniej muzyczne przeżycia. Ja oczywiście jestem fanką tych lżejszych kompozycji, czyli Dupa Lipa oraz Kuźnica Welcome To, ale nadal oddaje wielki hołd całej reszcie.