Mabel powraca po dwóch latach nieobecności. Jej drugi (choć w sumie czwarty) album pt. About last night… zaciekawi was od pierwszej piosenki, a w dodatku porwie na parkiet.
Mabel – królowa parkietów
Większość z was zapewnie kojarzy Mabel z jej przeboju pt. Don’t Call Me Up i to bardzo dobry trop, ponieważ to właśnie za sprawą tego kawałka, który porwał publiczność w tan, stała się popularna. I chyba właśnie od tego utworu wszystko się zaczęło. Jej pierwszy krążek pt. High Expectations pojawił się w 2019 roku, ale zanim ujrzał światło dzienne, to Mabel podzieliła się swoim mixtapem Ivy to Roses.
Już na jej debiucie mogliśmy zaleźć masę świetnych gości, którzy uświetnili album swoją obecnością. Pojawiły się takie osobistości jak np. Clean Bandit czy Tiesto. Mabel wystartowała zawieszając sobie poprzeczkę bardzo wysoko. W takim razie, co znajdziemy na jej drugim albumie i czy trzyma poziom debiutu?
Rzućcie wszystko, chodźcie tańczyć! – About Last Night…
Muszę się przyznać, że About Last Night… włączyłam, aby leciało w tle. Raczej nie zamierzałam się bardzo skupiać na tym krążku. Jednak już intro było interesujące i intrygujące, a gdy poleciał drugi kawałek z krążka pt. Animal, to wiedziałam, że nie jest to album do słuchania w tle. Moją uwagę automatycznie przykuły instrumentale, które są jak wprost wyjęte z Future Nostalgia od Dua Lipy. I to nie jest stwierdzenie na wyrost. About Last Night… łączy w sobie brzmienia disco, retro, lata 80. i trochę EDMu. Choć moda na lata 80. w muzyce już się skończyła, to Mabel w żadnym wypadku nie brzmi zacofanie czy przestarzale. Piosenkarka potrafiła wziąć te brzmienia, przerobić je pod siebie i sprawić, że po raz kolejny słuchamy ich z zaciekawieniem.
Kompozycje są bardzo rozbudowane, co dało mi powód, aby zastanowić się, czy to czasem nie jest płyta producencka. Jednak tak nie jest. Album na wielu twórców, a mimo wszystko brzmi tak, jakby wyszło ze studia jednej osoby. Trzeba docenić ten krążek za spójność i różnorodność jednocześnie.
Goście
Na About Last Night… usłyszymy kilku gości. Znajdziemy tam między innymi Jaxa Jonesa, Galantis, Lil Tecca, Joela Corrego czy 24kGolden. Niektórzy z gości mogą wydać się egzotyczni i nie pasować do popowego stylu Mabel, jednak zapewniam, że tak nie jest. Każdy z osobna idealnie wpasowuje się w charakter krążka i nie odstaje od reszty. Myślę, że jednymi z płytowych faworytów mogą się okazać kawałki Let Love Go z Lil Tecca, który od razu przywodzi na myśli album Future Nostalgia od Duy oraz Overthinking z 24kGolden.
Na krążku można znaleźć więcej inspiracji – nie tylko Duą Lipą. Piosenka Shy kojarzy mi się ze stylem Katy Perry i piosenką Swish Swish. Również wyczuwalna jest tutaj Tove Lo. Gdyby któraś z tych piosenkarek opublikowała Shy od Mabel, jako swój utwór, to na sto procent nikt by nie zauważył niczego podejrzanego.
Porwie was do tańca i zachwyci kreatywnością
Choć znałam wcześniejszą twórczość Mabel, to nie spodziewałam się otrzymać tak dopracowanego tanecznego krążka. Myślałam, że piosenkarka uderzy w typowo radiowe nuty. Oczywiście takich brzmień na płycie nie brakuje, jednak są one trochę bardziej ambitne. Jeśli czujecie niedosyt po Future Nostalgia od Duy Lipy i chcielibyście posłuchać czegoś w podobnym tonie to About Last Night… jest właśnie dla was. Album jest bardzo dobry i mam nadzieję, że zostanie doceniony zarówno przez fanów popu, jak i szerszą publiczność. Porwie was do tańca i zachwyci kreatywnością!
Po więcej ciekawych tekstów ze świata muzyki zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/magmuz/