Dokładnie 20 czerwca 2025 roku, premierę miał KPop Demon Hunters. Film, który w przeciągu dwóch miesięcy podbił internet i stał się niemałym fenomenem dla wielbicieli kinematografii.
Łowczynie demonów szybko zaskarbiły sobie serca zarówno odbiorców jak i krytyków (na Rotten Tomatoes imponujące 97% pozytywnych recenzji od ekspertów oraz 99% od publiczności), a mowa tutaj o filmie animowanym z elementami musicalu. Został też najpopularniejszą produkcją platformy Netflix z 236 milionami wyświetleń. Przebił poprzedniego lidera Red Notice z 2021 roku, w którego obsadzie znalazły się takie gwiazdy jak Dwayne Johnson, Ryan Reynolds czy Gal Gadot. Może więc zaskakiwać jaki sukces odniosła ta dosyć oryginalna produkcja od wytwórni Sony Pictures Animation. Jednak z czego on wynika? Czym zadziwia sam film oraz jak może wpłynąć na rynek zarówno kinowy jak i streamingowy? Postaram się przedstawić odpowiedzi na te pytania.

Czym jest KPop Demon Hunters?
Wyreżyserowany przez duet Maggie Kang i Chrisa Appelhansa, przedstawia losy kpopwego girlsbandu o nazwie Huntr/x. W jego skład wchodzą pisarka tekstów i raperka zespołu Zoey, choreografka o burzliwym charakterze Mira i główna wokalistka i protagonistka filmu Rumi. Dziewczyny poza koncertowaniem i prowadzeniem typowo celebryckiego życia mają też pewien nietypowy sekret. Zajmują się one polowaniem na demony, które nękają świat, aby dostarczyć dusze dla ich złego władcy Gwi-Ma. Kluczem do zapanowania harmonii są fani, których naszym bohaterkom z pewnością nie brakuje. Jednak na przeszkodzie staje im objawiony znikąd i zyskujący w błyskawicznym tempie popularność boysband. I tak w skrócie rysuje się fabuła samego filmu, aby nie wchodzić w spoilery.
Oryginalny pomysł i znajome inspiracje
Sam pomysł na tę produkcję jest zdecydowanie dosyć oryginalny. Przede wszystkim garściami czerpie z kultury kpopwej i środowiska fanowskiego tego gatunku muzycznego. Huntr/x jest uwielbiane jak boginie, a ich podobizny można ujrzeć rozsiane po całym mieście. Ich występy są starannie przygotowywane do ostatniego detalu. Widzimy różne akcje promocyjne potrzebne do pozostania na szczycie popularności. Agent zespołu uważnie śledzi słupki słuchalności, nie pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Występy telewizyjne, plotki, trendy, to wszystko są elementy dobrze znane tym śledzącym losy różnych prawdziwych grup kpopowych. Sama twórczyni i główna pomysłodawczyni filmu wzięła inspiracje z czasów swojego dorastania w Seulu. Wykorzystała swoją wiedzę, aby dostarczyć bliskie każdemu fanu doświadczenie. Dodając do tego fantastyczny twist o polowaniu na demony, nie jest trudno o wyolbrzymienie niektórych absurdów. Jednak daje to możliwość pokazania problematycznych zjawisk związanych z postrzeganiem idoli i tworzeniem perfekcyjnych wizerunków.

Niby nie z tego świata a tak blisko
Nie brakuje też wątków poruszających temat akceptacji samych siebie oraz decyzji jakie podjęło się w przeszłości. KPop Demon Hunters wpisuje się dobrze w ten nowy trend w filmach animowanych kierowanych dla młodych odbiorców jak np. Encanto, gdzie walka dobra ze złem zahacza o bardziej personalne problemy i stara się przerabiać znane schematy na współczesne ramy. Dobrze oddaje to tempo samej produkcji. Jest na tyle szybkie, że ciężko się nudzić z powodu nagromadzenia różnych scen od typowo humorystycznych, po piosenki aż do tych bardziej dramatycznych. Jak na długość 100 min dzieje się dużo. Właśnie w temacie muzyki.
Kpop Demon Hunters czyli polowanie na demony w rytmie popu
Trzeba oddać nowemu numer 1 Netflixa, że przygotowana ścieżka muzyczna jest po prostu świetna. Piosenki zostały napisane i nagrane z dużą starannością i znajomością koreańskiego popu. Wpadają w ucho i zostają w głowie na długo po skończeniu seansu. Nie dziwi więc fakt, że na liście 100 największych przebojów tygodnika Billboard, utrzymują wysokie miejsca w czołówce. Warto też podkreślić, że główne bohaterki grane są przez aktorki głosowe oraz mają osobno nagrane swoje śpiewające głosy przez piosenkarki. Wszystko to dzięki temu brzmi na odpowiednim poziomie. To rozróżnienie pozwoliło też na stworzenie utworów, które wydają się żywe i prawdziwe.
Sony ustanawia standardy
Sony Pictures Animation 7 lat temu w 2018 roku wywarło niesamowity wpływ na rynek filmów animowanych. Wypuściło wtedy przełomowe Spider-Man Into the Spider- Verse. Połączyli oni estetykę komiksową z różnymi rodzajami styli graficznych. Zmieszali animacje 2D z 3D i pokazali siłę tego medium. Takiego, w którego ograniczeniami wydają się głównie pomysłowość twórców i budżet. Każda klatka będąca małym dziełem sztuki, ustanowiła nowy standard dla dużych wytwórni. W końcu animacja komputerowa przestała ekscytować tak jak kiedyś i potrzebna była zmiana. Sony się to udało i inne duże studia postanowiły za tym podążyć. Patrząc na Kota w Butach 2 czy zeszłoroczne Wild Robot okazało się to strzałem w dziesiątkę.

KPop Demon Hunters czyli wizualna uczta
I tutaj wchodzi KPop Demon Hunters, gdzie wizualizacja koncertów imponuje, a zabawa stylem dodaje charakteru i humoru. Sama animacja 3D zapożycza elementy np. od anime i lśni na wielu płaszczyznach od projektów postaci po tła. Mamy tu do czynienia z wykraczaniem poza ustalone ramy i próbami wyciągnięcia z medium czegoś więcej. Stylistyka tego kpopowego przepychu spotyka się ze święcącymi broniami i zabawnymi demonami. Czuć, że Sony zdaje sobie sprawę z tego, jakimi hitami okazały się animowane Spider Many. Pozwolili oni na dużą kreatywność u swoich twórców. Dzięki temu ich pomysły możemy podziwiać w pełnej okazałości. Jednak chyba nie spodziewali się oni aż takiego sukcesu.
Czego kino nie przyjmie to Netflix weźmie
Sony zdecydowało się nawiązać umowę o dystrybucji KPop Demon Hunters z Netflixem. Za jej pomocą uzyskali oni odpowiedni budżet na dociągnięcie projektu do stanu finalnego, jaki można podziwiać dzisiaj. Głównym wymogiem było jednak wypuszczenie filmu tylko na ich platformie i przejęcie kontroli nad dziełem. Można obecnie zastanawiać się, czy Sony żałuję tej decyzji. W końcu produkcja o śpiewających łowczyniach demonów osiągnęła niesamowity rozgłos w internecie i nie tylko. Tak śmie twierdzić, że wypuszczenie jej w kinach nie przyciągnęłoby takiej publiczności.
Siła dostępności
Netflix cały czas pozostaje najpopularniejszą platformą streamingową, której obalenie nie udało się takim molochom jak Disney czy Warner Bros. Dzięki niej oglądanie hitowych filmów to kwestia kilku kliknięć na pilocie. Nie trzeba ruszać się z domu i płacić za bilet do kina. I według mnie to właśnie ta szeroka dostępność połączona z szumem w internecie zagwarantowała aż tak olbrzymi sukces nowego dzieła Sony Pictures Animation. Dużo osób chce być na bieżąco z tym co popularne i nie boi się testować nowych rzeczy w usługach, za które i tak co miesiąc płaci. Wiadomo, że dystrybucja kinowa jest bardziej prestiżowa, tak jednak streaming pozwala na większe ryzyko ewentualnej porażki. Oryginalne produkcje dostają więc miejsce na pokazanie się milionom użytkowników i możliwość zaistnienia w świadomości masowego odbiorcy. Sam Netflix jednak nie rezygnuje całkowicie z kina. Organizowane są pokazy KPop Demon Hunters w wybranych miejscach m.in. w formacie sing-along, na których można wspólnie śpiewać utwory z filmu.
Nie bójmy się nietypowych pomysłów
Jaka lekcja płynie z ogromnej popularności KPop Demon Hunters? Warto jest stawiać na nowe i oryginalne produkcje. Jesteśmy obecnie zalewani różnymi rodzajami sequeli, rebootów, remake’ów. Nostalgia napędza obecnie bardzo dużą część rynku rozrywkowego i nie wygląda, żeby miała zwolnić. Wydaje się, że w mainstreamie nie ma już miejsca na niekonwencjonalne pomysły. Wszystko musi przypominać nam o czymś co już widzieliśmy. I tutaj KPop Demon Hunters jest powiewem świeżości. Bierze popularną tematykę, ale przerabia ją na tyle żeby posiadała własny charakter. Nie boi się klisz, bo wie czym ma być i do kogo jest kierowana. Zapewnia w takich elementach jak muzyka czy animacja wysoką jakość, bo tak wynika z założeń. Jest to po prostu dobrze przemyślany projekt, w którym czuć serce, jakie włożyli w nie twórcy. Chcieli stworzyć oni konkretny film i im się to udało.

Niech żyje animacja!
Mam nadzieję, że duża część wytwórni zorientuje się jak, ważne jest dawanie szansy nietypowym pomysłom. Do jakich osiągnięć może doprowadzić ich realizacja. Chciałabym też, żeby największe filmy animowane mogły jeszcze bardziej bawić się swoją formą, bo absolutnie nie można postrzegać ich jako tych mniej ważnych od aktorskich produkcji. Odpowiedni budżet i pomysłowość twórców może zapewnić jedne z najlepszych doświadczeń wizualnych jakie przyjdzie nam oglądać. Animacja pozwala w końcu na ożywienie konceptów, które nie mogłyby wyjść w innej formie. Jak pokazał bohater tego artykułu, sławne nazwiska z Hollywood nie zawsze są wymagane do sukcesu.
autorka: Alicja Rychlewicz
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj.