„Dzieci Starych Bogów. Śmiech diabła” – opowieść dopiero rozpoczęta

Na zdjęciu zdjęcie okładki książki Dzieci Starych Bogów. Śmiech diabła, w tle kawałki drewna z korą
żródło: facebook

Strach, fascynacja, wiara, walka i nieco magii – czy to przepis na doskonałą serię fantasy? Zdecydowanie może nim być. Tą drogą postanowiła podążyć autorka trylogii „Dzieci Starych Bogów” – Agnieszka Miela. W swojej debiutanckiej serii postanowiła zabrać czytelników do fantastycznego świata pełnego niezwykłych wierzeń, obrzędów i bogatych legend. To tam swoje przygody przeżywają Bertam i Aine. 

Gdy Starzy Bogowie odchodzą w zapomnienie 

Nie jest łatwo być dzieckiem kogoś ważnego. Bohaterowie powieści „Śmiech diabła” czują to aż nazbyt dobrze. Sytuacji nie ułatwia fakt, że wiara ich ojców powoli popada w zapomnienie, wypierana przez nieznoszący sprzeciwu zakon.  
Wszystko bardziej się komplikuje, gdy okazuje się, że nie zawsze z łatwością przychodzi odróżnienie przyjaciela od wroga. Dwójka dzieci rzucona w wir dorosłych to może być przepis na porażkę. Jednak autorka powieści udowadnia, że może być to też przepis na wstęp do intrygującej powieści. 

Czy to już było? 

Liczni bogowie muszą ustąpić miejsca jednemu, wybranemu i najważniejszemu. To jego od teraz ma czcić lud. Brzmi znajomo? „Śmiech diabła” obfituje w nawiązania do dawnych wierzeń. Z każdą stroną czytelnik nie tylko zanurza się w przedstawiony świat, ale też buduje w myślach sieć własnych skojarzeń. Właśnie to sprawia, że historie na kartach niemal ożywają w głowie. Być może to również z tego powodu tak ciężko oderwać się od lektury i zostawić sobie co nieco „na potem”. 

Śmiech diabła jest początkiem 

Agnieszka Miela zdaje się powoli wprowadzać czytelników w stworzony przez siebie świat. Nie jest to jednak ścieżka spokojna, choć zdecydowanie pozwala dokładnie zapamiętać szczegóły nowo poznawanej krainy. Na szczęście Bertram, który nam ją przedstawia, też nigdy wcześniej jej nie widział. Bardzo szybko okazuje się, że jego przewodniczką ma zostać niewiele młodsza od niego dziewczynka, Aine. Choć może powinnam nazywać ją Wiglą, tak jak sama sobie tego życzyła? 

Na zdjęciu dwoje młodych ludzi, chłopak i dziewczyna, na przodzie kobieta, rudowłosa, w białej koszuli i czerwonej spódnicy, z tyłu czarnowłosy chłopak, w czarnej koszuli i takichż spodniach
źródło: facebook

Krew, łzy, wytrwałość i złość 

Fascynująca powieść fantasy to moim zdaniem taka, którą czyta się z dreszczykiem. Z tym nie do końca wytłumaczalnym poczuciem, że ma w sobie „to coś”. To też książka, której bohaterowie wzbudzają emocje, pozwalają się poznać i wyrobić sobie jakąś opinię na ich temat. Jednak postacie to nie wszystko, równie istotny jest świat, w którym zostali zanurzeni. 
W książce „Śmiech diabła” tło wydarzeń jest barwne i niezwykle dopracowane. Stworzony przez autorkę świat obfituje w niezwykłe obrzędy, intrygujące legendy i wierzenia. Jest przy tym spójny i tworzy doskonałą scenerię dla rozgrywających się przygód. 

Mocny początek wiosny 

Trylogia „Dzieci Starych Bogów” jest debiutancką serią Agnieszki Mieli, a powieść „Śmiech diabła” to pierwszy jej tom. Kolejne dwa, które jeszcze nie ukazały się w druku to „Grzechy ojców” oraz „Krew Pradawnych”.  Nie skłamię, pisząc, że po przeczytaniu pierwszej części ciężko nie przebierać nogami z niecierpliwości w oczekiwaniu na kontynuację poznanej historii.  
Na szczęście autorka nie zostawia czytelników samym sobie. Na facebooku powstał fanpage poświęcony trylogii, na którym Aga Miela stara się ciągle zaspokajać ciekawość fanów, ale też podsycać to zainteresowanie.  
Co jakiś czas Literoklikacz, jak lubi siebie określać Agnieszka, uczestniczy również w wirtualnych spotkaniach autorskich oraz prelekcjach. Dodatkowo w sobotę 24 kwietnia będzie okazja porozmawiania z nią na Foconie, o którym pisaliśmy tutaj