„Cyberpunk: Edgerunners” – miasto snów

Polska gra „Cyberpunk 2077” to jedna z najgłośniejszych premier ostatnich lat. Ze względu na hucznie zapowiadane elementy mechaniki, jak i powodu katastrofalnej jakości, jaką zaoferował produkt w dniu premiery. Trzeba za to przyznać, że twórcy ze studia CD Projekt Red solidnie przyłożyli się do kwestii świata przedstawionego i jego rozbudowy. Wewnątrz gry jest mnóstwo smaczków o uniwersum, wydano również kilka komiksów, masywne kompendium świata oraz papierowego RPG-a. Jeszcze przed premierą gry zapowiedziano również serial anime, który miał ukazać się w 2022 roku. Po długim czasie oczekiwań możemy w końcu obejrzeć animację od studia Trigger. Jak wypada cyberpunkowa, japońska przygoda w Night City?

Oficjalny plakat anime „Cyberpunk: Edgerunners”
Źródło: cyberpunk.net

Akcja serialu dzieje się rok przed wydarzeniami ukazanymi w grze, czyli w 2076 roku, oczywiście w Night City. Głównym bohaterem jest David Martinez (Ken’ichirō Ōhashi), młodzieniec uczęszczający do Akademi Arasaki, który razem z matką ledwo wiążą koniec z końcem. Po pewnych tragicznych wydarzeniach chłopak wszczepia sobie ulepszenie zwane Sandevistanem, które umożliwia mu poruszanie się z niewiarygodną prędkością. Przykuwa przez to uwagę tajemniczej Lucy (Aoi Yuuki). Dziewczyna, widząc umiejętności oraz zaangażowanie Davida postanawia wprowadzić go w tajniki bycia wyjętym spod prawa najemnikiem, czyli edgerunnerem. 

Fabuła w tym serialu może i nie jest za bardzo oryginalna, jednak przyjemnie się ją ogląda. To klasyczna historia dziecka z ulicy, które pnie się na szczyt, osiągając przy tym niesamowity poziom. Podlane jest to cyberpunkowym sosem i problemem cyberpsychozy spowodowaną zbytnią obsesją na punkcie ulepszania swojego ciała. Poczynania bohaterów śledzi się z wielkim zainteresowaniem, czekając, co wydarzy się dalej. 

Pod płaszczykiem prostej rozrywki kryje się jednak podejmowany temat transhumanizmu, człowieczeństwa oraz ulepszania własnego ciała. Wynika to oczywiście z charakterystyki gatunku cyberpunk. Jednak historia Davida czy przypadek jego mentora Maina bardzo dobrze podejmują te tematy. Wszystko to jest wymieszane z tragiczną historią głównego bohatera, który chce spełniać marzenia innych i przekraczać granice niemożliwego za wszelką cenę.

Edgerunners

Charakterystyczne postacie to jeden z najważniejszych atutów tej produkcji. Bardzo szybko zapadają w pamięć, pomimo tego, że są dość schematyczne i przewidywalne. Duża w tym zasługa świetnych projektów postaci stworzonych przed Trigger. Świetnie wpisują się w stylistykę cyberpunku. Najlepszym tego przykładem jest postać Rebecci o posturze loli, lubiącej się w ciężkiej broni, pięknej i zdolnej netrunnerki Lucy, czy posiadający cztery gałki oczne fixer Faraday.

Cieszy również fakt, że przyłożono się nie tylko do fizycznego aspektu bohaterów. Każdy posiada swój charakter oraz intrygującą przeszłość i motywacje. Rozumiemy dzięki temu działania i posunięcia bohaterów, nawet jeśli nie zawsze się z nimi zgadzamy. Bardzo szybko związujemy się z bohaterami, przez co jeszcze bardziej odczuwamy emocjonalne wydarzenia i niespodzianki fabularne. Jednak to właśnie Lucy oraz Rebecca skradły moje serce. Głównie dzięki temu jak te postaci zostały napisane. Pierwsza jest równie piękna co zdolna i śmiercionośna. Skrywa też pewną tragiczną i trudną przeszłość. Druga zaś pomimo bycia loli to całkiem dobrze wpasowała się w świat przedstawiony jako szalona maniaczka wybuchów oraz broni ciężkiej, która jednak dba o swoich towarzyszy jak tylko może.

Styl ponad wszytko

Warstwa audiowizualna tego serialu to istne arcydzieło. Anime zachwyca kolorowymi kadrami z Night City czy ekstrawaganckimi projektami postaci. Czuć w tym charakterystyczną kreskę studia Trigger. Jeśli oglądaliście ich poprzednie produkcje, czyli „Kill la Kill”, „Little Witch Academia” czy „BNA: Brand New Animal” to poczujecie się jak w domu. Podczas oglądania aż chce się zatrzymać, zrobić zrzut ekranu i powiesić kadry oprawione w ramkę na ścianie. Widać na nich całą gamę kolorów i migoczących świateł, przez co seans może być nieprzyjemny dla osób cierpiących na fotofobię. Jednak jeśli wam to nie przeszkadza, to Night City zaoferuje nam wizualną ucztę – zarówno w scenach akcji jak i chwilach oddechu.

Wartym odnotowania jest również fakt, że wiele lokacji w anime jest wprost wyjętych z polskiej gry. Więc jeśli macie samozaparcie to możecie odnaleźć miejsca przygód Davida i innych edgerunnerów w wirtualnym Night City. Dodaje to niesamowitego klimatu oraz pokazuje niezwykłą dbałość o szczegóły i spójność świata z pierwowzorem.

Oprawa audio nie ustępuje warstwie wizualnej. Piosenki grane w serialu na długo pozostają w głowie i świetnie pasują do wydarzeń dziejących się na ekranie. Wykorzystano wiele piosenek oryginalnie stworzonych dla gry „Cyberpunk 2077” i nadano im nowego znaczenia. Najlepszym tego przykładem jest „I Really Want to Stay at Your House”, którego po seansie już nigdy nie słucha się tak samo. W trakcie oglądania można też usłyszeć kilka polskich nut, co w połączeniu z japońską animacją daje jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Polecam zapoznać się z całym sountrackiem do „Cyberpunk: Edgerunners”, ponieważ bardzo przyjemnie się go słucha.

Oficjalny zwiastun „Cyberpunk: Edgerunners”

Cyberpsychoza

„Cyberpunk: Edgerunners” po premierze na platformie Netflix stał się hitem i do dzisiaj cieszy ogromnym zainteresowaniem. I nic w tym dziwnego. Współpraca Polaków i Japończyków przyczyniła się do powstania fenomenalnej produkcji. Anime świetnie rozbudowuje świat przedstawiony w grze, ale również jest to po prostu kawał dobrej rozrywki. Wyważenie poważniejszych tonów i szalonej akcji powoduje, że całość bardzo dobrze się ogląda. Dla osób, które grały w „Cyberpunka 2077” to must watch. Pozostałym osobom również polecam seans tej produkcji, jeśli nie przeszkadza wam szalona stylistyka anime i jesteście gotowi na emocjonalny rolercoaster.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura