Czarna Wdowa – najnowszy film Marvela [Recenzja]

Scarlett Johansson powraca w roli superbohaterki, prawdopodobnie po raz ostatni. Na kolejny film z Marvel Cinematic Universe musieliśmy czekać ponad 2 lata — od Spider-Man: Daleko od domu. Czarna Wdowa rozpoczyna czwartą już fazę uniwersum. W nową epokę wkraczamy w niezłym stylu.

Źródło: screenrant.com

Biała Wdowa

Scarlett doczekała się w końcu swojego własnego filmu. W ciągu 23 lat trwania franczyzy Marvela występowała tylko u boku innych Avengersów lub w roli drugoplanowej. Tym razem jest jednak inaczej. Natalia Romanoff znajduje się w centrum wydarzeń. Trzeba jednak powiedzieć, że aby do tego doszło, musieliśmy nieco cofnąć się w chronologii uniwersum o kilka lat. Dowiadujemy się wiele o genezie tej postaci oraz pobieżnie o jej dzieciństwie. Natasha jest osamotniona i ukrywa się przed władzami po wydarzeniach z Kapitana Ameryki: Wojny Bohaterów. Po nagłym ataku postanawia odnaleźć swoją rodzinę i zapobiec dalszemu działaniu organizacji, która zmieniła ją z dziewczynki w zabójczynię. To wszystko w wyróżniającym się i nietypowym dla siebie białym kostiumie.

Nietypowy film Marvela

Po obejrzeniu filmu można zauważyć, że różni się trochę od dotychczasowych. Oczywiście nadal widać, że należy do MCU. Jest przepełniony akcją i humorem, lecz z trochę mniejszą częstotliwością. Bardziej skupia się na więziach między postaciami i opowiadanej historii. Użyto też niewielu utworów muzycznych, a przecież był to chętnie wykorzystywany zabieg w poprzednich projektach. Nie mam z tym problemu, natomiast jest kilka aspektów, które nie do końca mi się spodobały.

Fabuła wydała mi się zbyt prostolinijna. Nadzwyczaj łatwo wszystko się rozwinęło i w filmie odwiedziliśmy mało lokalizacji. Niedorysowani antagoniści, którzy faktycznie nie wywołali większych emocji u widzów. Taskmaster był po prostu nijaki. Jeżeli chodzi o grę aktorską, muszę przyznać, że mamy tu do czynienia z nie do końca wykorzystanym potencjałem. David Harbour absolutnie urzekł mnie w roli Aleksieja, ale uważam, że można było mu poświęcić więcej uwagi. Duet Johansson-Pugh (Jelena) momentami potrafił sobie zaskarbić sympatię, ale czasem wydawał się też nieco sztywny w dialogach. Natomiast Rachel Weisz jako Melina też raczej bez błysku. Brak doświadczenia reżyserki Cate Shortland zapewne również nie pomógł.

Źródło: vanityfair.com

Pożegnanie z Czarną Wdową

Ten film jest pozycją obowiązkową dla wszystkich fanów Marvela. Zaspokaja on potrzeby tych, którzy z upragnieniem wyczekiwali kolejnej odsłony uniwersum w kinach. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest to wybitne dzieło. Owszem, seans był przyjemny i generalnie pozytywny. Wcześniej wspomniane uwagi nie wpłynęły aż tak na odbiór i z sali wyszedłem usatysfakcjonowany. Jednak jak na przyjęte standardy, Czarna Wdowa to film, który uplasowałbym gdzieś pośrodku stawki. To znaczy, że Marvel wypuścił już wiele lepszych, ale też gorszych produkcji. Według mnie warto pójść i samemu ocenić (zostańcie po napisach). Na szczęście do końca tego roku dostaniemy jeszcze trzy ekranizacje od tego superbohaterskiego imperium.

Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj -> meteor.amu.edu.pl/programy/kultura/