Raczej nikt nie przepada za spojlerami. W końcu co to za frajda, jeśli od początku wiemy, która z ważnych postaci w filmie czy grze zginie. Są jednakże osoby, które dla dowiedzenia się czegokolwiek potrafią włamać się na serwery twórców i wykraść ważne informacje. Przy okazji zdarzają się wycieki gier, które lądują na stronach z pirackim oprogramowaniem.
Ostatnio spore włamanie zaliczyło Rockstar Games i jego nadchodzące Grand Theft Auto VI. Haker udostępnił użytkownikom forum poświęconemu GTA między innymi 90 materiałów z jego wczesnej wersji. Choć sposobów, w jakich informacje o niewydanej lub nieujawnionej produkcji wychodzą na światło dzienne, jest więcej. Czasem wypływają od sfrustrowanych na szefów deweloperów gier, a niekiedy przez błąd ludzki data premiery znajdzie się na stronie sprzedawcy.
Wycieki gier niewątpliwie przyciągają, czego dowodem może być jeden z wątków na Reddicie im poświęcony. Stworzony w 2016 zebrał ponad 280 tysięcy członków i codziennie pojawia się na nim kilka postów z nowymi plotkami. O popularności tego typu treści może też świadczyć powstawanie dedykowanych wyciekom stron z newsami. Jest to chociażby Insider Gaming, którego twórcą jest znany branżowy dziennikarz i insider, Tom Henderson.
Jak właściwie te informacje dostają się do sieci? Przybliżę wam kilka ciekawszych przypadków, kiedy do uszu graczy dotarły wieści, których nie ogłosili twórcy ani wydawcy.
Zawsze warto się zabezpieczać
Nadgorliwi fani to z jednej strony błogosławieństwo, a z drugiej przekleństwo. Przekonali się o tym pracownicy Valve, którzy drugiego października 2003 roku odkryli, że kod źródłowy do ich Half-Life 2 krąży po Internecie. A to wszystko przez pewnego niecierpliwego miłośnika „jedynki”, który postanowił wedrzeć się do serwerów studia.
Pierwotnie druga odsłona Half-Life miała ukazać się we wrześniu 2003 roku, lecz do premiery nie doszło (ostatecznie gra wyszła 16 listopada 2004). Natomiast Valve nie podało ani nowej daty, ani wytłumaczenia. Po sukcesie pierwszej części wielu graczy czekało na kontynuację, oczekiwania były duże. Gracze byli ciekawi, co się stało, a jednym z głodnych informacji był Axel Gembe.
Hakerowi z Niemiec po niedoszłej premierze gry przyszedł do głowy pomysł, żeby sprawdzić u źródła, jak ma się produkcja. Axel nie wysłał jednak e-maila z pytaniem o Half-Life 2, ale wszedł do sieci Valve. Jak wspomniał w wywiadzie dla Eurogamera, nie spodziewał się, że uda mu się cokolwiek odkryć. Niemniej znalazł lukę w zabezpieczeniach. Natrafił na serwer firmy zaprzyjaźnionej z Valve, której ruch w stronę studia nie był zabezpieczony i tak wszedł do środka.
Jego obecności nie zauważono i po pewnym czasie grzebania odnalazł kod źródłowy Half-Life 2. Axel pobrał go i po pewnych modyfikacjach częściowo uruchomił, ale efekt nie był zadowalający. Postanowił zatem poradzić się innej osoby i przekazał wspomniany kod. Miał pozostać między nimi, ale ta osoba złamała obietnicę, a dane ostatecznie wylądowały w Internecie.
W wycieku była już częściowo działająca wersja, dlatego wiele elementów gry wygrzebano i upubliczniono. Alex Gembe jakiś czas później w e-mailu do Gabe’a Newella, szefa Valve, przepraszał za zajście. Zaproponował również, żeby firma go zatrudniła. Newell wykorzystał tę sytuację i we współpracy z FBI złapali hakera.
Mimo wycieku gra była komercyjnym sukcesem. Do 2005 sprzedała się w nakładzie 8.6 milionów kopii, a reputacja gry nie ucierpiała.
Maraton wycieków
Początek tej historii jest podobny. Studio Naughty Dog początkowo przesunęło premierę The Last of Us Part II o dwa miesiące. Następnie drugiego kwietnia 2020 roku w wyniku pandemii przełożono ją na czas nieokreślony. Zaledwie dzień później rozpoczęła się fala wycieków. Trzeciego kwietnia Internet obiegło 30-sekundowe wideo z rozgrywki, czwartego użytkownik reddita zaspojlerował kilka elementów z hisotrii, a szóstego na portalu 4chan pojawił się spory post z opisem fabuły. Były częściowo nietrafione i dopiero kolejny sprawił poważne problemy studiu.
27 kwietnia ponad godzinne wideo z gotowej gry pojawiło się w sieci. Kluczowe momenty fabularne zostały ujawnione wraz ze sporą ilością rozgrywki. W incydent miał być zamieszany jeden z pracowników, jednakże Sony w późniejszym komunikacie powiedziało, że włamywacz nie jest powiązany ze studiem. Jak się okazało, do wycieku doszło poprzez lukę w aktualizacjach do poprzednich produkcji studia, dzięki której hakerzy dostali się do serwerów Naughty Dog.
Wyciek był o tyle znaczący, że wywołał burzę wśród fanów. Część z nich była mocno niezadowolona z losu pewnych bohaterów, co zaowocowało masowym wystawianiem niskich ocen grze w serwisie Metacritic. Być może nie miało to negatywnego wpływu na sprzedaż (a może wręcz ją podbiło), ale tylko wyobrazić mogę sobie, co odczuwali twórcy czytający ostre opinie graczy w Internecie.
Jak sprzedać nieistniejącą grę? Amazon i Kanadyjczycy wam pokażą
Swoją cegiełkę do wyciekania gier dołożyli również sprzedawcy. Historia zna kilka przypadków, kiedy dowiedzieliśmy się o produkcji lub dacie premiery gry przed oficjalnym komunikatem w wyniku pomyłek sklepów. W taki sposób Amazon wyjawił nam opis oraz podtytuł kolejnej gry z serii Watch Dogs ‒ Legion. Podobny los spotkał Dead Island 2, gdzie na platformie Jeffa Bezosa pojawiła się data premiery, zrzuty ekranu oraz zarys rozgrywki.
Prawdziwym mistrzem jeśli chodzi o wycieki gier wśród wirtualnych sprzedawców jest kanadyjski oddział Walmarta. Miesiąc przed targami E3 2018 na jego stronie pojawiła się strona z kilkunastoma nieogłoszonymi jeszcze projektami. Wśród nich były Rage 2, LEGO DC Villains czy Just Cause 4, które zamierzano ogłosić podczas wspomnianego wydarzenia.
Tego typu wycieki gier były również utrapieniem studia Bungie, konkretnie te dotyczące serii Halo. Trzecia część znalazła się w brytyjskich sklepach na tydzień przed premierą. Podobnie z Halo 3: ODST, które wylądowało na francuskich sklepowych pułkach miesiąc przed debiutem. Sytuacje przyczyniły się do przedwczesnego wylądowania spiratowanych wersji w Internecie.
Wypadki przy pracy
Dotychczas wspominałem o bardziej typowych źródłach wycieku – hakerach oraz sprzedawcach. Tymczasem widzieliśmy już kilka bardziej osobliwych przypadków. W niektóre wręcz trudno uwierzyć, że się wydarzyły.
Kilkoma wpadkami może pochwalić się cykl Assassin’s Creed. Jeszcze przed ogłoszeniem czegokolwiek związanego z nową, czwartą odsłoną poczynań asasynów, jej tytuł wyciekł dwukrotnie. Za pierwszym razem o powstawaniu i podtytule „czwórki” poinformował pewien użytkownik Reddita. Podobno podczas lotu samolotem spostrzegł osobę pracującą nad prezentacją związaną ze strategiami marketingowymi kilku gier. Spośród tytułów jego uwagę przyciągnął właśnie Assassin’s Creed IV: Black Flag.
Drugi raz nastąpił jeszcze w tym samym miesiącu.. Na portalu Kotaku Jason Schreier napisał o przedwcześnie wysłanym plakacie z gry, Na nim widoczny był asasyn na statku w trakcie walki z piratami. W tamtym momencie twórcy, czyli Ubisoft, nie ogłosili niczego. Analogiczna pomyłka nastąpiła w przypadku Assassin’s Creed Odyssey. Kotaku, idąc za francuską stroną JeuxVideoLive, pokazało brelok z hełmem w greckim stylu oraz tytuł gry, który był na opakowaniu.
W zadziwiający sposób dowiedzieliśmy się także o Dishonored 2. Dyrektorzy kreatywni studia odpowiedzialnego za grę, Raphaël Colantonio i Harvey Smith, przygotowywali swoje przemowy na scenę E3 2015, które miało odbyć się następnego dnia. Podczas prób technicznych ktoś nieumyślnie zaczął nadawać na żywo na Twitchu. Z wypowiedzi deweloperów widzowie wyłuskali informację o tym, że Dishonored 2 zostanie ogłoszone podczas wydarzenia dzień później. Transmisję szybko zdjęto, ale wieść poszła już w świat.
Czy wycieki gier mają wpływ na sprzedaż i ich twórców?
Co prawda w większości wycieki gier nie miały znaczącego negatywnego wpływu na wyniki sprzedażowe, ale wciąż nie są obojętne dla twórców gier. Nieprzyjemne jest, kiedy nasza ciężka praca zostaje upubliczniona bez naszej zgody. Dodatkowo istnieje ryzyko hejtu ze strony społeczności graczy. Niedawno doświadczyli go pracownicy Rockstar Games przy okazji wycieku materiałów z GTA VI. W odpowiedzi na nieprzychylne komentarze odnośnie stanu produkcji, deweloperzy z innych studiów nie stali obojętnie. Solidarnie z Rockstarem publikowali klipy z bardzo wczesnych wersji swoich dzieł.
Studia gier i wydawcy mogą inwestować w drogie zabezpieczenia swoich sieci oraz wymagać klauzul poufności. Koniec końców zawsze najsłabszym ogniwem będzie człowiek. W końcu do wycieku Half-Life 2 nie doszłoby, gdyby nie niedbalstwo w ochranianiu serwerów Valve. Nie ma też siły na błędy sklepów, które przedwcześnie ustawiają niezapowiedziane produkcje na swoich fizycznych lub wirtualnych półkach.
Po więcej artykułów i newsów ze świata gier odsyłamy tutaj –> meteor.exe