Orson Welles to zdecydowanie jedna z barwniejszych postaci kina. Przez wielu nazywany jest geniuszem kinematografii, a jego filmy wciąż uznawane są za wybitne. W szczególności jeden: „Obywatel Kane”, który można zaliczyć do grona najlepszych filmów w historii kina. Można sobie jednak zadać pytanie, co Welles robił wcześniej, zanim został znanym reżyserem. Odpowiedź jest prosta. Wcześniej również był reżyserem, z różnicą taką, że tworzył słuchowiska radiowe. I to właśnie dzięki radiu mógł on rozwinąć skrzydła. Jednak zanim to się stało, wprawił całe Stany Zjednoczone w stan paniki, ale czy na pewno?
Znane motywy i radio
Motyw inwazji obcych można już uznać za klasyczne science fiction. Widok „latających spodków” czy jak kto woli „talerzy”, na stałe zagościł w kanonie gatunku. Przykładem takiej historii jest powieść Herberta George Wellsa „Wojna światów”, która ukazuje najazd marsjan na naszą planetę, zaczynając swój podbój od Anglii. Książka, która wyprzedziła swoje czasy, zmieniając nastawienie oraz przyzwyczajenia czytelników raczkującego wtedy gatunku. Sam tytuł doczekał się wielu adaptacji filmowych, lecz nie filmy zyskały największy rozgłos jako adaptacja książki. Zrobiła to audycja radiowa, wyemitowana przed amerykańskim Halloween w 1938 roku. Za tym słuchowiskiem stał właśnie Orson Welles.
W późnych latach 30-tych słuchowiska radiowe dopiero zaczynały istnieć w amerykańskiej opinii publicznej, jako nowy rodzaj rozrywki. Wielu młodych, utalentowanych, ale jeszcze niekoniecznie znanych reżyserów, miało szanse dzięki nim pokazać swoje umiejętności szerszemu gronu odbiorców. Tę szansę wykorzystał Orson Welles, który od 1937 na łamach stacji CBS tworzył własny cykl słuchowisk radiowych. Podczas tych audycji Welles przedstawiał słuchaczom swoje interpretacje znanych powieści takich jak „Drakula”, czy „Wyspa Skarbów”. Po roku interpretowania znanych dzieł młody reżyser zdecydował, że pora na odważniejsze kroki. Do swojej halloweenowej audycji przygotował coś zupełnie nowego. Tematem tego słuchowiska była wcześniej wspomniana „Wojna Światów”, którą Orson na potrzeby audycji znacząco zmodyfikował. Główną modyfikacją była zmiana czasu i miejsca akcji. Zamienił on wiktoriańską Anglię na współczesny Nowy Jork, jednocześnie nadając całej audycji mocno „dziennikarski” nastrój. Tak zmodyfikowaną „Wojnę Światów” wyemitował o godzinie 20, zastrzegając przy tym, że słuchowisko jest dziełem fikcji.
„Na marsie dostrzeżono ślady trzech eksplozji…”
Taki komunikat mogli usłyszeć słuchacze, którzy tego pamiętnego dnia włączyli stacje CBS. Można sobie zadać pytanie, co doprowadziło do tego, że właśnie ta audycja zapisała się w historii jako przełomowa. Odpowiedź to geniusz reżysera. Jak już wyżej wspominałem, dokonał on dwóch bardzo sprytnych zabiegów. Audycja rozpoczynała się jak zwykły program informacyjny: można było usłyszeć prognozę pogody, następnie relację z koncertu. Nagle wszystko zostaje przerwane, a w radiu można usłyszeć komunikat: „Na marsie dostrzeżono ślady trzech eksplozji”. Potem audycja wracała na normalne tory, tylko po to, aby po kilku chwilach nadać specjalny reportaż z dziennikarzem, który relacjonował atak Marsjan na Manhattan. Na tym kończyła się pierwsza część audycji, a zaczynała druga, w której bohater, grany przez samego Orsona Wellsa, opowiada, jak wygląda zniszczony po ataku krajobraz Nowego Yorku. Po opowieści audycja dobiegła do końca, wtedy reżyser, jak gdyby nigdy nic życzył słuchaczom szczęśliwego obchodu Halloween.
Immersja na 100%
Welles wykorzystał pełne możliwości wczesnych słuchowisk radiowych, tworząc tym samym nowe standardy. Doszedł do tego dzięki wykorzystaniu z pozoru kilku błahych sztuczek, które dzisiaj pewnie nie robiłyby takiego wrażenia, natomiast 80 lat temu były czymś świeżym. Wplecenie dźwięków otoczenia takich jak syreny policyjne, okrzyki przerażonych świadków czy wybuchy eksplodujących budynków tworzyły niesamowitą iluzję rzeczywistości. Patrząc dodatkowo na fakt, że reżyser zmienił czas i miejsce akcji na Nowy York, to słuchacze, których ominął początek i koniec słuchowiska, mogli pomylić go z rzeczywistością. I tak faktycznie było, gdyż poranne gazety rozpisywały się o masowej panice, która miała miejsce po emisji słuchowiska. W artykułach można było przeczytać o wielu zgłoszeniach, które spływały od przerażonych słuchaczy radia CBS w związku z rzekomym atakiem Marsjan.
„Wojna Światów” – pokłosie
Dziś jednak wiemy, że skala rzekomej paniki była zdecydowanie mniejsza, niż pisała ówczesna prasa. Nie umniejsza to jednak jednej kwestii. „Wojna Światów” zapisała się w historii radia jako słuchowisko, które w pełni wykorzystało imersyjne możliwości swojego gatunku. Pozwoliło ono również na rozwinięcie skrzydeł młodemu reżyserowi, który dzięki niemu mógł wkroczyć do zupełnie nowego przemysłu, jakim była kinematografia. Pozwolę więc sobie wysnuć odważną teorię, że gdyby nie „Wojna Światów” nie mielibyśmy „Obywatela Kane’a”
Autor: Szymon Kowalski
Po więcej ciekawych tekstów ze świata kultury zapraszamy tutaj – meteor.amu.edu.pl/programy/kultura