W jednym momencie cały świat może się zawalić. Wszystko, co dotychczas braliśmy za pewnik ulotni się. Zniknie. Odejdzie.
Filmowy debiut młodego reżysera Bartosza Kruhlika taki jest. Jako widzowie przeżywamy jedynie parę godzin z bohaterami. Jeden dzień, jedno miejsce, jedno wydarzenie. Osią akcji Supernovej jest śmiertelny wypadek na drodze przejazdowej przy jakiejś małej wsi. Mamy polityka, który go spowodował i chce uciec przed odpowiedzialnością karną. Policjanta, który wydaje się oazą spokoju i zwykłego, szarego człowieka, który boryka się z problemami rodzinnymi. Żeby nie było zbyt nudno i przewidywalnie dochodzą nam świadkowie wypadku, ciekawscy mieszkańcy wsi i przedstawiciele różnych służb państwowych, którzy coraz mniej orientują się w sytuacji. Każdy zostaje wciągnięty w wir zdarzeń.
Supernova jest takim filmem, który może zdarzyć się w każdej chwili, na każdej drodze w Polsce.
Inspiracją do powstania takiego, a nie innego scenariusza było samo życie. Tragiczne zdarzenie sprzed kilku lat, w którym kierowca w jednej sekundzie pozbawił życia kilka osób. To właśnie tragedia jest punktem wyjścia do konfrontacji lokalnej społeczności z obcym. Każdy musi uporać się z tym, w co został wciągnięty. Nie ma ucieczki, nie ma dobrego rozwiązania tej sytuacji. Reżyser zdecydował się na bohatera zbiorowego, nie ma jednej głównej postaci. Tak samo nikt nie jest stricte dobry czy zły. Wszyscy mamy w sobie każdy z tych dwóch pierwiastków.
Bartosz Kruhlik zdecydował się postawić na mniej znanych, bądź nieznanych aktorów. Chciał, żeby to historia przyciągała uwagę, a nie twarze. Dlatego też obsadę zasilili aktorzy teatralni, którzy nie mieli (jeszcze) szansy na wykazanie się na dużym ekranie albo nie zrobili piorunującej kariery filmowej. Trzon całej opowieści tworzą postacie wykreowane przez Marka Brauna, Marcina Hycnara i Marcina Zarzecznego. Damską część ekipy reprezentuje m.in. Anna Mrozowska czy Małgorzata Witkowska. Jednak są nazwiska, które możecie kojarzyć. Obok nich zagrali Jerzy Janeczek (Sami swoi) i Michał Anioł (Podróże Pana Kleksa). Celem było zagranie emocjami, gestem, mimiką. Chodziło o wczucie się w sytuacje w stu procentach, aby nawet bez dźwięku rozumieć, co odczuwają poszczególni bohaterowie.
Supernova nie jest filmem jednego gatunku. Nie przyporządkujecie go do jednej kategorii. Sam początek może kojarzyć nam się ze zwykłym filmem obyczajowym, aby następnie spostrzec, że tak naprawdę znajdujemy się w centrum dramatu. W pewnym momencie do tej barwnej mieszanki dołącza jeszcze szczypta thrilleru.
Bartosz Kruhlik jest absolwentem Szkoły Filmowej w Łodzi. Supernova nie jest jednak pierwszą nagrodzoną produkcją w twórczości reżysera. Został wiele razy doceniony za spoty społeczne czy etiudy filmowe. Jest tegorocznym laureatem nagrody za debiut reżyserski na 44. Festiwalu filmowym w Gdyni. Jak zapowiada, to nie koniec jego przygody z pełnym metrażem a jedynie początek.
Zachęcam do wysłuchania rozmowy z naprawdę ciekawym człowiekiem o naprawdę ciekawym filmie.