Tymek, czyli jeden z najpopularniejszych polskich raperów wydał swój siódmy studyjny album. Popularne kłują w uszy.
Tymek przebił się do szerszej publiczności za sprawą singla Język Ciała z albumu Klubowe. W tamtym czasie raper był nawet grywany w radiach i cieszył się sporą popularnością ludzi, którzy raczej nie mieli po drodze z tym gatunkiem. Przypomnę, że kawałek wykręcił ponad 140 milionów odtworzeń w serwisie YouTube. Sama płyta Klubowe miała kilka kawałków, które były warte uwagi, jak na przykład Poza kontrolą. Przy komercyjnym debiucie nic więcej nie potrzeba.
Tymek – wczesne lata twórczości
Na swoich pierwszych czterech płytach, raper wyrobił sobie własny klubowy, bengerowy i w dodatku niechlujny styl. Z pewnością nikt się nie spodziewał, że Tymek przejdzie z tej estetyki do czegoś bardziej ambitnego. Czegoś wartościowego, czegoś, co trafi do dużo szerszej publiczności niż jego poprzednia twórczość. vestige był ogromnym zaskoczeniem i pewnym zwrotem w karierze Tymka. Po tym albumie stwierdziłam, że rozwija się artysta, a nie zwykły raper. Vestige łączyło w sobie delikatność, elektronikę i estetykę, która objawiała się w technicznie dokładniejszym nawijaniu. Krążek pokazał, że Tymek potrafi odnaleźć się w różnych stylach muzycznych i otwiera się na nowych słuchaczy. Ci, którzy do tej pory znali Język Ciała w klubowej wersji mogli odkryć ten utwór na nowo. Choć największy sukces odniosła piosenka Jeziorko.
Piacevole – transformacja rapera w artystę
Płyta vestige zaprowadziła Tymka do punktu, w którym śmiało można byłoby go nazwać artystą. Album Piacevole to album przełomowy w jego karierze. Muzyk przeszedł od muzyki klubowej przez brzmienia akustyczne aż do czegoś, co zalatywało indie popem, choć nadal nie brakowało tam elektroniki i bardziej tanecznych klimatów. Jednak Piacevole zostawiało lata świetlne za sobą resztę twórczości rapera. Ten album również ugruntował obecność śpiewu w utworach Tymka. Kawałki Lekarstwo, Mimosa, Mare czy Pomarańcze były świeże i wręcz nowatorskie, jeśli chodzi o polski rap. To właśnie Piacevole otworzyło Tymkowi dalszą drogę do dużo poważniejszych współprac i dało wiatr w żagle, by wypłynąć w rejs w kierunku polskiej alternatywy.
Romans z alternatywą
Niedługo po Piacevole ukazał się utwór Oczko w głowie we współpracy z Kubą Karasiem oraz Urbańskim, gdzie to właśnie Tymek grał pierwsze skrzypce. Oczko w głowie to utwór przyjemnie radiowy w stylu miejskiego chillu. Jeśli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości co do metamorfozy rapera, to po tym kawałku wszystkich się pozbył. Nagle z rapu nie zostało nawet suchej nitki, a klubowe brzmienia okazały się jedynie mglistym wspomnieniem.
Zaskoczeniem mógł być również cover jego własnego utworu Rainman. Niegdyś klubowa piosenka została wydana w jazzowym stylu, a momentami nawet zahacza o rockowe klimaty. Choć może nie był to bardzo udany cover, to po raz kolejny pokazał zamiłowanie Tymka do eksperymentowania z brzmieniami i otwartość na inne gatunki.
Przed premierą Popularnych ukazał się kolejny cover. Tym razem został na nowo zaaranżowany utwór Edyty Bartosiewicz pt. Ostatni. Całe przedsięwzięcie było zainspirowane przez Netflix, który zlecił przygotowanie tego kawałka na potrzeby drugiego sezonu serialu Rojst, czyli Rojst ‘97. Ostatni został wykonany właśnie przez Tymka, któremu towarzyszy Monika Brotka. Orginalnie akustyczno-gitarowy utwór został przerobiony na elektroniczą alternatywę i to zadziałało. Tymek idealnie wpasował się w klimat, w którym przygotowano nową wersję piosenki. Tym samym artysta zamknął usta sceptykom i dał nadzieje na to, że jego kolejny album będzie czymś kultowym i oderwanym od jego pierwotnej stylistyki.
Popularne, czyli jak zrobić milowy krok w tył
Ci, których Tymek przyciągnął swoimi ostatnimi dokonaniami, uciekli z krzykiem. Z jednej strony album Popularne był zapowiadany jako projekt bliźniaczy do Klubowych, jednak w moim odczuciu jest od niego gorszy. Popularne zawiera siedemnaście kawałków, głównie są to ciężkie klubowe utwory. Cały album trwa 50 minut, co jest całkiem przyzwoitym wynikiem, jednak chciałoby się pośród nich znaleźć coś o niebo ciekawszego. Jest to płyta na konkretny nastrój, jeśli dziś nie masz ochoty na elektroniczne szaleństwo, to raczej nie sięgniesz po to wydawnictwo. W sumie przyzwoitych kawałków jest zaledwie tylko kilka.
Co warto sprawdzić?
Na mniejszą lub większą uwagę zasługuje kawałek Plastik, który w fajny sposób odwzorowuje charakterystykę klubowo-radiowych utworów 2021 roku. Jednak jest to zasługa producenta, czyli Papy Pedro. Lirycznie nie ma tu czego szukać, z resztą tyczy się to większości kawałków. W typowym „tymkowym” stylu znajdziemy utwór Beethoven. Ta piosenka w pozytywny sposób przypomina o początkach jego twórczości. Marilyn Monroe po kilku przesłuchaniach staje się znośnym klubowym bengerem. Po całym szaleństwie chwilę oddechu daje Sophia Loren. Producentem tego kawałka jest Urbański, który postawił na wyeksponowanie pianina i dodania nieco tanecznego bitu. Na krążku pojawia się również Favst, czyli producent znany przede wszystkim ze współpracy z raperem Kartkim. Bit jest wizytówką Favsta, dlatego jeśli słuchacie Kartkego, instrumental do Cielo Blu wyda wam się znajomy. Jednak ciekawym doświadczeniem może być sprawdzenie, jak Tymek poradził sobie w tym nieco mroczniejszym klimacie.
Popularne – album, który jest asłuchalny
Największym plusem Popularnych jest wewnętrzna spójność albumu. Klimat jest raczej jednostajny z krótkimi przerwami na takie kawałki jak Sophia Loren. Natomiast największym minusem jest dykcja Tymka. Jak wcześniej wspomniałam, raper wypracował sobie niechlujny styl nawijana oraz śpiewania. O ile na poprzednich albumach było to znośne, to na Popularnych, Tymka niemal nie da się zrozumieć. Daje to wrażenie, że jeśli raper postanowi wydać kolejny krążek, nie będzie on na nim śpiewał czy rapował, tylko już mruczał. Ten stan rzeczy uniemożliwia jakiekolwiek odbieranie Popularnych i jest to coś, co nie powinno mieć miejsca na tym poziomie, na którym znajdował się Tymek. Dla kogo są Popularne? Dla tych, co lubią się pobujać i nie zależy im na rozumieniu tego, o czym śpiewa twórca. Dużo do myślenia w tym temacie dają liczby. Wyświetlenia w serwisie Spotify jak na Tymka są po prostu biedne. Niektóre kawałki nie przekraczają 200 tysięcy odtworzeń, a dwa z nich nie przebiły nawet jeszcze pierwszej setki. Można więc stwierdzić, że projekt nie odniósł sukcesu, na jaki liczył raper.